Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Udało się. Udało się uratować całą czwórkę.
Zobaczcie je teraz: https://www.facebook.com/psigrosz/videos/497634724324478/UzpfSTEwMDAwNzM4NTk3MzQ3OToyNDU2NzgwNTExMjQ0Nzkx/
Dziękujemy wam za wielkie serce, to była nasza pierwsza zbiórka, zrobiona z desperacji, bo naprawdę nie mieliśmy już możliwości wziąć pod opiekę kolejne psy , a tu jeszcze parwo....Jesteśmy w mega pozytywnym szoku- prawie 107% potrzebnej sumy zebraliśmy. Spłacamy długi w lecznicy, zwracamy Dorocie za paliwo zapłaciliśmy za podkłady oraz leki , a jeżeli coś jeszcze zostanie- przeznaczymy ma budowę kolejnego pomieszczenia, żeby nowo przybyłe psy miały swoje oddzielne miejsce, co nie wykluczy, ale zmniejszy możliwość przenoszenia chorób. Bardzo wam dziękujemy. Jesteście wielcy. Teraz szukamy domów dla całej czwórki <3
Dobek, Labek i Wilczuś grzeją małe doopqi w nowych kochających domkach w Warszawie, Grójcu i Białobrzegach. Ich dzielna charakterna mama Gandzia wciąż czeka na swój dom, na swojego człowieka , którego pokocha na śmierć i życie i będzie broniła całym swoim małym, dzielnym ciałkiem. To wyjątkowy pies dla wyjątkowego człowieka. Kontakt w sprawie adopcji Gandzi: Dorota Szczepaniak 505879803
Uratowana kilka dni temu od głodowej śmierci maleńka młoda suczka z szczeniakami dzisaj zaczęła być osowiała, dziąsła blade. Dorota szybko zapakowała całą czwórkę do samochodu i do Radomia, do lecznicy. Jest bardzo źle- cała czwórka chora na parwo. Czeka nas zaciekła walka z chorobą, lekarstwa, surowica. Dorota będzie wstawała do nich kilka razy w nocy, dawała choćby po parę kropel , zrobi wszystko. Ale nie wiemy czy wszystkie przeżyją. Możemy wam tylko obiecać walkę z chorobą wszystkimi środkami. Wszystko co musi być, będzie zapewnione. Wasza pomoc jest teraz jeszcze bardziej potrzebna.
Szczeniaczki dostały surowicę, a sunia (nazwana Gandzią) jest pod kroplówką, Ułożyła się na ramieniu synowi Doroty . Trzymajcie kciuki, żeby wszystkie z tego wyszły....
Jakie szanse ma maleńka, roczna sunia z trójką szczeniąt, bez pomocy ludzi?
Praktycznie żadne... Dostaliśmy zgłoszenie o maleńkiej suni ze szczeniakami koczującej w pustostanie. Gospodarze, których posesja graniczy z pustostanem, obojętnie patrzyli, jak mała sunia i jej dzieci głodują. Gmina, w której została znaleziona, ma umowę z mordownią - sunia miałaby małe szanse na przeżycie, a dzieci zostałyby z dużym prawdopodobieństwem uśpione. Choć lipiec obfitował w porzucone psy i nasz dom tymczasowy jest pełen, a kasa wręcz przeciwnie - pusta, co było robić? Przecież nie udamy, że nie wiemy, nie powiemy, że niech kto inny ratuje... Na ratunek małej mamie i jej dzieciaczkom pojechała nasza wolontariuszka. Znalazła przerażoną sunię, która sama ledwo co ze szczenięctwa wyrosła, z trójką dzieci.
Sunia żywiła się trawą, nie miała już pokarmu... Jej dzieci były bardzo osłabione. Zdążyliśmy w ostatniej chwili. Zwykle dajemy radę sami, ale nasze stado tylko w lipcu powiększyło się o 5 suczek, 3 szczenięta i 3 kocięta. Mimo że kilkoro naszych podopiecznych pojechało w tym miesiącu do nowych domków, na stanie mamy nadal prawie 30 zwierząt.
Dlatego prosimy was o pomoc w pokryciu podstawowych kosztów związanych z opieką weterynaryjną (badania, odrobaczanie, szczepienia, zabezpieczenie przeciw kleszczom, zaczipowanie, sterylizacja suczki - bo gmina nie ma w programie takich działań), podkłady i karma.
Dziękujemy z całego serca za każde wsparcie.
Ładuję...