Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Aktualizacja: 19.11.2019 Nasze kocisko pokonało koci katar i cieszyliśmy się, że wychodzimy na prostą a tu niespodzianka, Samiś zaczął wymiotować najpierw treścią pokarmową a później sierścią. Jednej nocy tak intensywnie pracował, że rano ujrzeliśmy łyse udka i brzuch. Dramat, ale dlaczego tak się wylizał? Od razu wizyta u weterynarza i pobieranie zeskrobin. W badaniu na szybko pod mikroskopem nic nie znaleziono, żadnych pasożytów. Zrobiliśmy posiew mykologiczny, na który czeka się 21 dni. Podejrzenie grzybicy, być może po serii antybiotyków? Otrzymał leki przeciwwymiotne, ale również sterydy, które działają przeciw świądowo i zalecenie wykąpania kota w szamponie przeciwgrzybicznym. Na samą myśli o kąpaniu charakternego kota robiło nam się gorąco, ale mus to mus. Czyściutki i pachnący Sami wytrzymał bez lizania może kilka godzin. Do dwóch dniach kolejna dawka sterydu i przy okazji kontrolne badania krwi. Stanu zapalnego nie mamy, bo leukocyty w normie, ale kreatynina i mocznik mocno podwyższony. Przy takich parametrach kreatynina 2,5 a mocznik 90 sugerują II stopień niewydolności nerek. Płakać nam się chce, bo już tyle przeszedł i miało być lepiej, a nie jest? Sami jest od kilku dni kroplówkowany, wspomagany suplementami (Renalvet, Ribes Pet, Skinoxan, Vetomune, Flora Balance i Kalmvet, pastą TrichoCat), robimy wszystko, żeby z tego wyszedł, ale jaki będzie finał? Zaczynamy podejrzewać, że do wszystkiego przyczynia się ogromny stres związany z przebywaniem w klatce. Gdy jesteśmy w kociarni, kocurek nawołuje, płacze, gada i wyciąga łapki, żeby tylko go miziać. Przez te chwile skupienia zapomina o lizaniu. Gdy tylko będziemy mieć wynik posiewu i kolejne wyniki biochemii krwi chcemy, marzy nam się… dom tymczasowy dla Samiego. On w klatce gaśnie i uratować go może tylko dom i człowiek, jego własny człowiek. Głęboko wierzymy, że się uda ale narazie ciąg dalszy leczenia na które poprostu nie mamy. Każda wizyta to kolejne kilkadziesiąt złoty doliczane do naszego rachunku. Prosimy Was o wsparcie na leczenie Samiego! Dziękujemy!
Aktualizacja: Kocurek Sami zabrany z drogi pomalutku dochodzi do siebie. Zaczął już demonstrować swoje lepsze samopoczucie, zrobienie zastrzyku to wyczyn, ociera się, trąca główką i przewraca się na plecki.😄Oddechowo jest lepiej dzięki serii antybiotyków i leków wykrztuśnych, jednak nadal walczymy o poprawę stanu oczu, z których wypływa brzydka wydzielina.
Niedzielny wieczór, droga powrotna do Poznania. Nagle na trasie pojawia się on. Biega zagubiony między rozpędzonymi autami. Wszyscy gdzieś się spieszą i nikt nie zwraca na niego uwagi. O mały włos zostałby potrącony, ale na szczęście tak się nie stało, bo w końcu ktoś się zatrzymał. To nasza Wolontariuszka, która wracała do domu. Nie zastanawiając się ani chwili, widząc tego biednego przerażonego zwierzaka, zabrała go ze sobą. O dziwo kot sam wszedł do transportera tak, jakby chciał, żeby mu pomóc.
Kotek okazał się niekastrowanym kocurkiem. Jego stan jest przerażający. Bardzo wychudzony (waga 2,5 kg) z zapadniętymi bokami, ma liczne przełysienia i braki w futerku, strupy, rany na łapkach. Z nosa i oczu cieknie mu ropa, ma silną infekcję, można mu policzyć kości i kręgi. Po jego chudym ciałku biegało mnóstwo pcheł. Zapewne ma również „bogate życie wewnętrzne”.
Kocurek otrzymał imię Sami. Jest już po wizycie u weterynarza, gdzie dostał antybiotyk, leki przeciwzapalne oraz środki na pasożyty. Sami jest mocno zabiedzony i niedożywiony. Na szczęście apetyt mu dopisuje. Nie wiadomo jak długo się tak błąkał.
Samiego w najbliższych dniach czeka diagnostyka - badania krwi, testy na FIV i FELV, a później również szczepienia oraz kastracja. Nie wiemy, co wykażą badania. Boimy się o nerki, ponieważ kocurek wypija duże ilości wody. Na pewno chcemy o niego zawalczyć i dać mu szansę na dobre i zdrowe życie. Kocurek jest 'miziakiem'. Wygląda na to, że musiał mieć kiedyś dom, z którego ktoś go wyrzucił. Kiedy stanie już porządnie na łapki będzie szukał domku na zawsze. Najpierw jednak musimy go wyleczyć. Bez Waszej pomocy to się nie uda. Bardzo prosimy, dorzućcie złotówkę na leczenie Samiego. Wspólnie uratujmy tego Kocurka! Dziękujemy.
Ładuję...