Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy w imieniu Uszatka za wsparcie.
Kot przeszedł udany zabieg i po tygodniu pobytu w szpitaliku w pełni sił wrócił "na swoje śmieci".
Z Gdyńskiego Pekinu nie wiele już zostało ale dzikuski są zaopiekowane przez okoliczne dobre dusze.
O kotach z gdyńskiego Pekinu pisaliśmy wielokrotnie. Zabraliśmy stamtąd kilkadziesiąt zwierząt. Wzgórze Pekin powoli znika, prawie wszystkie oswojone koty, które znaliśmy – zabrane. Zostały dzikusy, które mają karmicieli wśród mieszkańców okolicznych bloków albo ostatnich na Pekinie.
Poniżej zdjęcia z lutego 2019 - obecnie zostało tam już tylko kilka domów...
Dostałam zgłoszenie o kocie z krwawiącym uchem. Pierwsza wyprawa po kota skończyła się niepowodzeniem. W zasadzie należało się tego spodziewać, padał solidny deszcz. Mimo to liczyliśmy na cud - wg opowieści zgłaszającego ucho wyglądało bardzo nieciekawie, nie było na co czekać. Choć kondycja ogólna kociaka była jeszcze do przyjęcia, nie chcieliśmy, by cierpiał. Niestety, ani śladu kota.
Kolejnego dnia rano - alarm. Wiadomość była już dramatyczna – kot przestał jeść a z ucha cieknie non stop krew. Nie pozostało nic innego jak pędzić do Gdyni. Dopadł mnie stres - będzie, nie będzie, uda się, nie uda. Jak się nie uda, to co? Umrze. Jak zwykle mnóstwo nerwów i presja czasu. Na miejscu ulga. Uff, Uszatek jest. Jednocześnie żal. Ucho wygląda okropnie.
Żeby nie było za prosto - kocur w ogóle nie miał zamiaru wejść do klatki łapki. Był kiedyś łapany na kastrację, wiedział, że klatka to nic fajnego. Do tego odmawiał już jedzenia w ogóle, więc smaczne kąski włożone na zachętę też nie działały. Gdyby nie pomoc Pana Adama, który zna i karmi kota, cała akcja skończyłaby się fiaskiem. Pan Adam, rzucając kotu kawałki pasztetu i zachęcając go do jedzenia, powoli zaprowadził biedaka do klatki. Tylko tym sposobem udało się uratować życie Uszatkowi.
Chłopak trafił do lecznicy. Ucho fatalne. Weci nie mieli na co czekać, zaczęli działać.
Kocur w uchu miał ogromnego polipa wypełniającego cały kanał słuchowy, pod polipem mnóstwo ropy. Ropa ta spowodowała rozerwanie błony bębenkowej. Sącząca się krew, ropa to tylko krok od zapalenia, które mogło objąć nawet mózg.
Gdy Uszatek był znieczulony pobrano mu krew – widać duży stan zapalny, pobrano mocz do badania (tutaj też widoczny stan zapalny dróg moczowych), zrobiono USG, gdzie widać małą zmianę w okolicy wątroby. Podczas zabiegu kocur miał także małe problemy kardiologiczne.
Teraz przed Uszatkiem rekonwalescencja, ale także dalsza pogłębiona diagnostyka, gdy ustąpią stany zapalne. Kocur cały czas przebywa i dość długo jeszcze będzie przebywał w szpitaliku.
Uszatek jest dzikuskiem. Nie jest agresywny, ale jest bardzo przestraszony, chowa się w kącie, w transporterku. Nie jest kotem oswojonym, dlatego po wyleczeniu wróci na „swoje śmieci”, ale czy w związku z tym mamy go nie leczyć? Albo leczyć tylko trochę? Uszatek cierpi, jak każdy inny kot. Na ten moment - bardzo. Dlatego Wasza pomoc jest na wagę złota, bo jak zwykle zaczęliśmy działać na kreskę, ale to wyjście na chwilę. Błagamy o pomoc dla Uszatka. Przed nim dość długie i kosztowne leczenie.
(zdjęcia z lecznicy na końcu)
Ładuję...