Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za wsparcie dla kocurka Uszko. Za zebraną kwotę udało nam się opłacić całość leczenia oraz zakupić zapas karmy.
Uszko, przewodnik kociej bandy, wrócił do swojego stada. Ma zapewnioną opiekę karmicieli.
Chciałoby się napisać za siedmioma górami, za siedmioma rzekami… Chciałoby się, żeby ta historia była niedobrą bajką, złym snem… ale to dzieje się naprawdę, a miejsce akcji „to daleko od szosy” – tak właśnie określił to nasz wolontariusz, który wyczaił gospodarstwo pod lasem, za wsią, a w nim stadko 19 kotów małych, większych i dorosłych. To, co zobaczył, sfotografował, a my zobaczyliśmy na zdjęciach obraz nędzy i rozpaczy, ogrom kocich chorób i kociego nieszczęścia.
Popatrzcie na kocurka Uszko. Czy też w Waszych sercach i myślach kłębią się uczucia litości, współczucia, żalu i wszechogarniającej bezradności na żywot wiejskich kotów? Nie miał łatwo, bo ludzie na wsi nie przywiązują wielkiej wagi do zdrowia kota. Tym bardziej że stadko ciągle się powiększało. Była też jaśniejsza strona żywota kota wiejskiego - zwierzęta nie głodowały. Były karmione i choć nie zawsze było to odpowiednie jedzenie dla kota, bo gospodarze dzielili się ze zwierzakami tym, co mieli, wyniki badań Uszka (morfologia, biochemia) okazały się jak na takie warunki dobre. No i najważniejsze, gospodarze zgodzili się na ogarnięcie zdrowotne i kastrację wszystkich kotów.
Uszko, tak został nazwany z powodu jego braku; został zabrany do przychodni lekarskiej w pierwszej kolejności ze względu na chore oko i ucho. Myśleliśmy, że dziwny wygląd jest wynikiem jakiejś choroby, jednak okazało się, że jest to efekt ugryzienia przez inne zwierzę. Po prostu ucho zostało odgryzione, a oko się wylało. Uszko został w kocim szpitaliku, gdzie spędzi najbliższe dni, zanim zostanie wypuszczony z powrotem na stare miejsce. Trzeba go wykastrować, wzmocnić i wyleczyć świerzbowca. Na tym jednak leczenie Uszka się nie skończy. Ucho wymaga dalszej diagnostyki, długiego leczenia i późniejszych kontroli. Nie martwimy się jednak o opiekę poszpitalną kocurka. Nasz wolontariusz zobowiązał się pilnować, by gospodarze podawali zalecone preparaty i przyjeżdżać z Uszkiem na wyznaczone wizyty kontrolne.
Szkoda nam jest bardzo, chętnie szukalibyśmy mu nowego domu, ale tak jak starych drzew się nie przesadza, tak samo na siłę nie uszczęśliwia się kotów. One wszystkie czują się tam dobrze, są po kociemu szczęśliwe, mają co jeść, mają pełno zabudowań gospodarczych, gdzie mogą się schronić przed zimnem. A Uszko to szef – przewodnik całego stada – tak opowiadał nam nasz wolontariusz. Jak zwykle w takich historiach pojawia się element obowiązkowej kastracji zwierząt, ale póki co, to pozostaje w sferze marzeń, bo na wsi spokojnej, wsi wesołej praktycznie się tego nie robi. Nikt się nie przejmuje się tym, że koty się rodzą w sposób niekontrolowany, ot albo przeżyje, albo nie… będą nowe – taki schemat myślenia jest na porządku dziennym.
Dobrze by było, by historia Uszka trafiła do wszystkich ludzi, by nauczyła wrażliwości na krzywdę zwierząt, której sprawcą jest często człowiek. By nikt nie przechodził obojętnie i stawał w obronie mniejszych i krzywdzonych. Tej wrażliwości musimy się sami nauczyć. W ten sposób moglibyśmy poprawić ich los. Ale jak pokazuje życie, daleka jest droga do takiego stanu. Teraz możemy im pomagać, gdy tylko jest to możliwe.
Potrzebne jest nam Wasze wsparcie, gdyż kasa fundacyjna świeci pustkami, a potrzeby są ogromne. Musimy zapłacić za pobyt w szpitaliku, zabiegi, badania oraz leki. Uszko otrzymał między innymi Convenię, to jedyny antybiotyk, który możemy podać wolno żyjącemu kotu, a jego jedyną wadą jest bardzo wysoka cena. Bardzo prosimy, bo tylko dzięki Waszej pomocy możemy pomagać właśnie takim kotom.
Każda pomoc zmienia świat, czyjś świat… Bardzo chcemy zmienić świat Uszka, a z Waszą pomocą będzie nam łatwiej i uda się na pewno.
Ładuję...