Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tytus w czasie pobytu u nas odwiedził wiele miejsc - po wykonaniu szczegółowej diagnostyki i po konsultacji ze specjalistami wiemy już, że nie został potrącony, a najprawdopodobniej uderzony czymś od góry i to spowodowało kompresję kręgów akurat w takim miejscu, że kocur nie kontroluje zwieraczy. Niestety neurolog ani fizjoterapeuta nie są w stanie pomóc na tak stary uraz i wiemy, że Tytek już zawsze będzie bezwiednie wydalał mocz i kał. Szukamy mu więc domu, który jest świadomy tego, jakim kotem jest Tytus.
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy wsparli zbiórkę Tytusa - daliście mu szansę na to, by go diagnozować i leczyć. Teraz prosimy o kciuki, by ktoś zakochał się w tym cudnym kocurku i podarował mu dom, na jaki zasługuje i jakiego Tytek potrzebuje.
Podczas codziennego obchodu terenu, gdzie dokarmiamy stado kotów, zauważyliśmy kolejnego nowego osobnika. Nie wyglądał zbyt dobrze, co zresztą widać na zdjęciu. Nastawiliśmy klatkę łapkę i następnego dnia kot był już u nas.
W niedzielę weterynarz przyjęła nas wyjątkowo, by obejrzeć kota. To niekastrowany samiec, który ma już 7-8 lat na karku. Krwawią mu dziąsła, a w jednym oku jest blizna po kocim katarze - kocur na to oko nie widzi.
Najgorsze jest jednak uszkodzenie miednicy - widać, że kot bardzo krzywo chodzi. W badaniu palpacyjnym nie było czuć oporów w stawach ani ruszających się kości, jednak nie znaczy to, że kot nie ma jakiegoś starego, źle zrośniętego złamania. Konieczne będzie RTG i USG jamy brzusznej, bo cewka moczowa jest stale wysunięta, odbyt bardzo opuchnięty, a kupa i siku leją się z kocura bez żadnej kontroli...
Nie wiemy, co się stało - czy został potrącony, czy ktoś go porządnie kopnął... Bardziej prawdopodobna jest druga opcja, szczególnie że kot nie jest w ogóle dziki, choć ze względu na nowe otoczenie, jest dość mocno wystraszony.
Przed nami długa diagnostyka, bardzo kosztowna. Być może będzie trzeba wykonać jakąś operację. Konieczne są badania krwi, prześwietlenie, USG brzucha, odpowiednie leczenie, by odbyt wrócił do normy, a następnie trzeba będzie skonsultować oczko u okulisty. Kocur nie jest jeszcze wykastrowany - to kolejny koszt.
Obecnie jesteśmy pod kreską. Nie mamy nawet wystarczających środków, by opłacić zaległą fakturę za szczepienia. Ale kotu w takim stanie nie możemy nie pomóc. Nie mogliśmy go zostawić i udawać, że go w tej trawie nie ma...
Ponownie prosimy o wsparcie finansowe dla naszego futerka - bez Was kocio nie otrzyma odpowiedniej pomocy. Każda najdrobniejsza wpłata jest na wagę złota!
Ładuję...