Uszy zajęte nowotworem - działkowe biedaki zbierają na szpital!

Na działkach letniskowych nad Świdrem mieszka stadko kotów, które wspomagamy od jesieni 2017 roku.

Kilka kotów, od poczatku naszej znajomości, miało zmaiany na końcówkach uszu. Okazało się, ze są to zmiany prowadzące do nowotworzenia (rak płaskonabłonkowy). Wszystkie białasy obserwowaliśmy i niestety zmiany postepowały, a teraz przyszedł moment, że konieczna jest amputacja chorych uszu.

Musieliśmy zatem odłowić dwa białaski z tego stadka, bo nie tylko stan ich uszu mocno się pogorszył, dodatkowo jeden zaczął mieć poważne problemy z jedzeniem - odskakiwał z bólu przy próbie ugryzienia czegokolwiek, krzyczał, zniechęcał się do jedzenia. Na szczęście Białasek (cała głowa biała) i jego kolega/braciszek - Jurek są w miarę oswojone i w miarę gładko poszło. Chłopaki pojechały do Warszawy do lecznicy. Obydwaj definitywnie mają uszy do amputacji oraz poważny stan zapalny dziąseł, pewnie też po kilka zębów do usunięcia. 

To Jurek - widać zażółcenie wokół mordki spowodowane stanem zapalnym dziaseł...

Jureczek od razu dostał steryd i antybiotyk. Obydwaj byli grzeczni, dali się obejrzeć.

To delikatne koty, szkoda, że muszą mieszkać na działkach letniskowych. Nie wiemy, czy damy radę zabrać braci do siebie, bo u nas już totalne przepełnienie; zresztą nie wiadomo, czy byłoby im u nas dobrze...

No nic, na razie chłopaki muszą odsiedzieć w szpitalu i zobaczymy. Przed nami niestety spore wydatki, dlatego bardzo prosimy o pomoc, bo już naprawdę nie dajemy rady. Musimy uzbierać na szpital, operacje i leczenie białasków - wspomóżcie ich w miarę możliwości.

Sama operacja uszu plus szpital x 2 to koszt 800zł. Każda złotówka bardzo się przyda!

Z góry bardzo dziękujemy w imieniu Jurka i Białaska!