Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W imieniu swoim, Dudusia i jego narzeczonej, Petroneli, bardzo gorąco dziękuję wszystkim darczyńcom za pomoc - wielkie, wielkie dzięki !
Duduś od tygodnia nie ma już obwiązanej mordki, a wczoraj została mu wyjęta sonda. Żuchwa, niestety jeszcze mu wyskakuje, ale tylko wtedy gdy ziewa, lecz, co jest bardzo optymistyczne, zaraz wskakuje mu sama na miejsce. Liczę na to, że będzie już tylko lepiej. Na razie musi zostać w kołnierzu, gdyż istnieje obawa, że zacząłby się intensywnie myć [nie robił tego od tygodni] i sforsowałby świeżo ustabilizowaną szczękę. Ranki na nosie to odleżyny po bandażu, ale już ładnie się goją. Dudek rzuca się na jedzenie, które nareszcie może samodzielnie pochłaniać, na razie w formie papki.
Maryla Weiss
Duduś to przygarnięty z podwórka uroczy, niebieskooki koci kawaler. Z niewiadomych przyczyn zaczęła wypadać mu szczęka. Niestety jego właścicielka nie ma obecnie środków na pokrycie kosztów operacji. Być może Ty jesteś osobą, która może mu pomóc!
Oto, co o Dudusiu pisze jego opiekunka (zajmująca się podopiecznymi naszej Fundacji) :
"Duduś świetnie przystosował się do życia w moim stadzie (został kotem nr 15), gdyż jest łagodny i niekonfliktowy. Wszystkie młodsze kocice się w nim podkochują, a on znosi ich karesy z wielkim dostojeństwem. Zawsze chwaliłam się, że los darował mi choć tego jednego zdrowego kota - oprócz wzmiankowanej choroby nic go nigdy nie dopadło. Aż tu nagle, bez żadnej widocznej przyczyny wyskoczyła mu żuchwa i zaczęła się nasza gehenna. Prześwietlenie nie wykazało zmian w kościach, więc podjęte zostały próby nieinwazyjnego ustabilizowania szczęki. Oklejanie plastrem spowodowało odleżyny na pyszczku. Bandaż namakał od śliny i spadał. Zabieg zdrutowania zębów starczył na jedną noc, a sklejeni kłów na jedną godzinę od chwili wybudzenia po narkozie. Za każdym razem, gdy pozbywał się zabezpieczeń żuchwa znów wypadała.
Teraz od prawie dwóch tygodni udaje nam się utrzymać go w wersji zawiązanej, a przez szyję wprowadzoną ma sondę, przez którą go karmię. Wygląda jak kosmita - bandaż, kaganiec, sonda, kołnierz - ale jest pogodny i cierpliwy, bardzo dzielnie znosi wszystkie zabiegi, mruczy i daje brzuch do głaskania. Nic go nie boli i tylko to jakoś dodaje mi otuchy. Z powodu konieczności częstych zmian opatrunków przy sondzie Duduś przebywa w lecznicowym szpitalu, gdzie go dwa razy dziennie odwiedzam. Nie wiadomo, czy aktualne działania coś dadzą, być może będzie konieczna jeszcze kolejna operacja. Strasznie bym chciała, żeby takiej konieczności nie było." (Maryla Weiss)
Pani Maryla nie dysponuje niestety obecnie środkami, które pozwoliłyby sfinansować operację Dudusia. Prosimy więc o pomoc. Każda zebrana złotówka przybliża Dudusia do normalnego życia.
O Dudusiu przeczytacie również na stronie Kocich Adopcji : http://www.kocieadopcje.com/content/view/336/76