Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Leczenie Henia i pobyt w szpitalu opłaciliśmy dzięki zbiórce.
Henio przebywa obecnie w dt i szyka domu stałego.
Mały staruszek ciągle ma w życiu pod górkę.
Jego losy możecie śledzić tu:
https://www.facebook.com/funduszmigotkowy/
Henio od 1 października jest w domu tymczasowym, gdzie goją się jego rany. Ma tam opiekę pielęgniarki. Ma psich kumpli. Wydaje się, ze sprawy idą ku dobremu
Henio nadal musi zostać w szpitalu a jego leczenie jest jeszcze droższe :(
Niestety ma jakąś poważną dolegliwość skórną.
Może to być wszystko, ale co to jest na razie nie wiemy.
Został pobrany wymaz. Podejrzewa się nietolerancję leku ale także - co gorsza zapalenie wsierdzia...
Tyle przeszliśmy, ze nie mozemy się teraz poddać. To by teraz nie miało sensu. Jednak leczenie jest koszmarnie drogie.
Nie wiemy co robić?
Pomóżcie, prosimy!
Ostatnio zabrałyśmy do fundacji 5 staruszków. Stare psy to wyzwanie. Lata zaniedbań powodują, że diagnostyka i leczenie pożerają masę środków. A do tego ich utrzymanie w hotelach przy marnych szansach na adopcję to prawdziwa sztuka.
Ale są i takie dziadeczki, które wydają się silne jak dąb, niezniszczalne. Takim dziadeczkiem był zawsze Henio... Dlaczego piszę, był?! Przecież on jeszcze jest... Jeszcze może taki być!
Henio nie miał lekkiego życia. Po wielu latach w patologicznej rodzinie, na wsi, trafił do schroniska. Rzadko się zdarza, by schronisko było dla psa wybawieniem. Dla niego było. Aby uchronić go przed zimą, zabraliśmy dziadeczka do hoteliku, a tam...
Odżył. Wypiękniał. Poznał co to pełna miska i czuły dotyk, ciepły koc u boku człowieka. Dnie całe spędzał przytulony do opiekuna. Kiedy ten tylko siadał w fotelu, Henio był pierwszy. Sam na ten fotel bez trudu wskakiwał. Podobnie żywo biegał na spacerach.
I kiedy już miało być tylko dobrze, pewnego dnia przyszedł atak padaczki. Nic to, pomyślałyśmy, starsze psy miewają padaczkę. Jednak atak był bardzo ciężki. A gdy się uspokoił, przyszedł drugi, jeszcze gorszy... Nie działały żadne leki.
Tak Henio został poddany śpiączce farmakologicznej. Musiałyśmy go przewieźć do kliniki do Łodzi, pokonując przy tym wiele przeciwności losu. Ma tam opiekę neurologa. Mimo że rokowania były bardzo złe, to Henio wybudził się, zaczął jeść i walczy każdego dnia, by wstać.
Okazało się jednak, że ma sparaliżowaną lewą połowę ciała i nie widzi na lewe oczko. Pan doktor przypuszcza, że raczej nie jest to guz w głowie, a wynik jakiegoś udaru lub wylewu.
Chcemy o niego walczyć! Uważamy, że musimy mu jeszcze wiele dać, zanim odejdzie kiedyś z tego świata. Za mało jeszcze korzystał z życia. Teraz gdy ma dla kogo żyć, musi wyzdrowieć.
Henio potrzebuje kosztownego pobytu w klinice. Na tę chwilę koszty jego hospitalizacji przekroczyły 4 tys. zł. Czekamy na fakturę z kliniki. Ale to nie koniec jego pobytu tam. A co najgorsze, jego leczenia i rehabilitacji.
Prosimy, dajcie mu szansę. Tak, to tylko pies, ktoś powie... Ale dla nas ten pies jest najcudowniejszym stworzeniem na ziemi. To człowiek zaniedbywał go latami. I tylko człowiek może mu to teraz wynagrodzić.
Czy umiesz mu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że nie warto już o niego się starać? Jedna doba pobytu Henia w klinice, to koszt, jaki do tej pory ponosiliśmy raz na miesiąc w hotelu, dlatego nasza sytuacja jest tak tragiczna... Ale czy pieniądze mogą stanąć na drodze do życia?
Ładuję...