Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za ogromne wsparcie dla Sisi. Sunia walczyła ze śmiertelną chorobą, przez którą wiele szczeniąt umiera. Balismy się o nia i kazdy telefon z kliniki odbieralismy z ogromnym strachem. Na szczescie Sisi miała ogromną wolę walki. I udało się!!! Wygraliśmy!! Sunia wyzdrowiała 😊 jesteśmy bardzo szczęśliwi, że sunia wróciła do zdrowia i czuje sie bardzo dobrze 😊 mamy też jeszcze jedna dobrą wiadomość. Sisi znalazła kochający domek ❤️ teraz ma wspaniałych ludzi i jest szczęśliwym i radosnym szczeniaczkiem 😊
Państwa wsparcie pomoże teraz jest radosnym szczeniaczkiem 😊 w splaceniu faktury za jej leczenie i hospitalizację. Jesteście wspaniali ❤️ jeszcze raz bardzo dziękujemy ❤️
Kolejny dzień i kolejna ofiara ludzkiej znieczulicy. Sisi ma zaledwie trzy miesiące! A już poznała co to porzucenie, samotność, głód... oraz walka o życie.
Malutka została znaleziona przy drodze. Podobno błąkała się po okolicy od kilku dni. Została porzucona, jak niepotrzebny śmieć. Bestia - człowiek, nawet przez chwilę nie zastanowił się, jak ona sama sobie poradzi. To przecież jeszcze dziecko.
Każdy kolejny dzień samotności był dla niej walką. Nie miała co jeść ani pić, nie miała ciepłego miejsca, by móc schronić się w chłodne wieczory. Nie możemy sobie wyobrazić, jak taka drobinka wytrzymywała wieczorne przymrozki... Zanim została zabrana, leżała na poboczu drogi zwinięta w kłębuszek. Tylko tyle miała, swoje miejsce na ziemi - dołek wykopany w ziemi. Na szczęście znalazła się dobra dusza, która zwróciła na nią uwagę. Sunia została przywieziona do nas.
Zaczęły się wymioty i biegunka. Każdy oddech stawał się coraz trudniejszy, a ból brzuszka nie do wytrzymania. W kilka godzin rozwolnienie stawało się krwistą wodą, a sunia słabła. Nie miała siły podnieść główki, ani ustać na nóżkach. Natychmiast została zabrana do całodobowej kliniki. Badania potwierdziły nasze najgorsze obawy... sunia będzie musiała walczyć z PARWOWIROZĄ. Sisi zaatakował śmiertelny wirus!!
Teraz sunia przebywa w szpitaliku i jest pod stałą opieką lekarzy. Ma najlepszą opiekę. Dostaje kroplówki, antybioty, otrzymała również surowicę. Wymioty powolutku ustają, niestety krew w kale jest nadal. Jednak z dnia na dzień jest minimalna poprawa, a to nas bardzo cieszy. Widzimy, że w tym malutkim ciałku jest ogromna chęć walki! Zrobimy wszystko by Sisi wygrała z chorobą!
Hospitalizacja, podkłady, leczenie oraz specjalistyczna karma... To będzie ogromny koszt, a w ostatnim czasie trafiają do nas bardzo dużo chorych i potrzebujących zwierząt. Sami nie damy rady w tej walce :( Błagamy, pomóżcie nam w tej walce!
Ładuję...