Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Stało się najgorsze, Walkiria odeszła.
Walkiria była postrzelona ze śrutu, miała początki ropomacicza. Przeszła operację, usunęliśmy zmienioną chorobowo macicę i śrut.
Wszystkie rany, te po ropniu, po postrzale, po operacji pięknie się wygoiły. Wydawało się, że będzie już tylko dobrze.
Walikiria nabierała sił i nagle wszystko się posypało. Wielokrotnie oszukała przeznaczenie, nie zabił jej śrut, z którego do niej strzelało. Nie zabiły jej gnijące rany. Zabiła ją choroba odkleszczowa. Jej wyniszczony organizm nie dał rady...
Walczyliśmy do końca... Kiedy ją zabieraliśmy nie miała siły stać, prędzej zataczała się. Nie braliśmy tego pod uwagę jako objawy neurologiczne, myśleliśmy, że to brak sił spowodowany gorączką, bólem, odwodnieniem. Już wtedy musiała być chora, tyle, że o tym nie wiedzieliśmy, a po podaniu leków na chwilę poczuła się dobrze.
Czujemy się oszukani przez los. Nie tak miało być. Było już tak dobrze...
Chcielibyśmy podziękować rodzinie, która ją znalazła i szukała dla niej pomocy. To piękne, że nie była dla Was "tylko kotem", że się nad nią pochyliliście, że ktoś się o nią zatroszczył.
Dziękujemy wszystkim, którzy wsparli nas w ratowaniu Walkirii zarówno finansowo, jak i dobrym słowem. Dzięki Wam mogliśmy walczyć bez względu na koszty, nie czuliśmy się z tym sami.
Dziękujemy również lekarzom za zaangażowanie.
Wszyscy wierzyliśmy, że się uda. Nie wyszło, nie udało się. Żegnaj Walkirio...
Niedziela, piękne popołudnie i apel o pomoc dla kota, który się zatacza, nie ma siły się podnieść, umiera. Prośba o eutanazję. Daleko od nas. Bardzo daleko, ale nikt bliżej nie mógł jej pomóc. Jedziemy. Dojechaliśmy i ukazał się naszym oczom obraz nędzy i rozpaczy.
Walkiria, tak nazwaliśmy ten kłębek bólu. Walkiria, bo Walkirie są dzielne, a potrzeba dużo odwagi i siły, żeby przejść przez to, przez co przechodzi to biedne stworzenie.
Walkiria przyjechała do nas z wysoką gorączką (41,5 stopnia). W zaklejonych ropą i krwią ranach, pod czopem i strupem z zaschniętej ropy, krwi i brudu zalęgły się larwy much. Smród przy oczyszczaniu rany na głowie jest nie do opisania, ale mi, osobie, która widziała i czuła już niemal wszystko nie udało się wstrzymać wymiotów...
Walkiria ma na ciele rany, które nie zrobiły się same. To małe, cierpiące stworzenie zostało skatowane. Nie wiadomo, czy zrobił to zły człowiek, czy inne zwierzę, ale musimy jakoś naprawić wyrządzoną jej krzywdę...
Jechaliśmy po nią z myślą o eutanazji. Mamy tu kota, który chce żyć. Po podaniu leków zaczęła już podnosić głowę, choć jest poraniona i obolała próbuje jeść. Ma szansę przeżyć.
Walkirię czeka leczenie ran, możliwe, że trzeba będzie je oczyścić chirurgicznie. Oko jest uszkodzone, jak tylko zejdzie opuchlizna i będziemy mieć możliwość, żeby je obejrzeć zdecydujemy, czy zostaje, ale według obecnych rokowań na 99% trzeba będzie je usunąć.
Stan Walkirii jest dramatyczny. Kotka walczy o życie. Ma szansę wygrać tę walkę.
Prosimy - pomóżcie tej skrzywdzonej istocie. Bez Was sobie nie poradzimy.
Ładuję...