Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Aktualizacja:
Pako - psiak, którego ktoś chciał powiesić ma się już dobrze ❤️ Odbył już nawet swój pierwszy spacer po lesie :)
Śrutek - postrzelony psiak został zoperowany, wyleczony, zaszczepiony, zaczipowany, odpchlony i odrobaczony i wykastrowany. Znalazł już swój 🏠 ❤️
Inne zwierzaki również zostały wyleczone, odpchlone, odrobaczone, zaszczepione, zaczipowane i wykastrowane. Też ma już swoje domy :)
Niestety ponieśliśmy też porażkę :( Nie zdążyliśmy pomóc jednemu kociakowi choremu na serce. Byliśmy umówieni do kardiologia lecz nie zdążyliśmy. Niestety kociak nie żyje :(
Ktoś prawdopodobnie chciał go powiesić...
Jednak jego wola życia była silniejsza, wrzynający się w ciało sznur nie powstrzymał go przed walką o jego młode życie. Na szyi miał 3 pętle co wyklucza możliwość zaczepienia się przypadkiem.
Jego poranione ciało zjadały żywcem robaki! Co ten biedak musiał przejść?! Jakim trzeba być draniem, by zrobić coś takiego?
Pako, bo takie imię dostał od nas został zgłoszony do nas przez osobę, do której przybłąkał się na posesje w Brzozowie. Zgłaszający próbowali wyciągnąć mu sznurek, ale psiak atakował z bólu. Dotarliśmy tam jak najszybciej to było możliwe. Pako został natychmiast przewieziony do Centrum Weterynaryjnego w Sochaczewie. Akcja ratowania psa trwała ponad 4 godziny. W tym czasie smród rozkładającego się ciała chyba czuli nawet sąsiedzi z piętra wyżej nad Centrum Weterynaryjnym. Larwy zjadały go żywcem. W dodatku masa pcheł i kleszczy zjadała jego i tak już wychudzone do granic możliwości ciało...
Na razie sznur został usunięty jednak psiaka czeka jeszcze operacja. Ma bardzo słabe wyniki krwi, ale będziemy o niego walczyć. To młody pies, ma całe życie przed sobą... Prosimy, pomóżcie nam, wesprzyjcie nas...
Chcemy podziękować także weterynarzom z Centrum Weterynaryjnego Sochaczew, którzy stanęli na wysokości zadania i zajęli się psem po godzinach pracy. Dziękujemy Wam!
Złamałyśmy się... Miałyśmy nie brać kolejnych psów, nie brać na siebie kolejnych długów, ale zobaczcie! Postrzelone, wyłysiałe ciałko trzęsło się z zimną, choroby i głodu. Pozostawiony sam sobie tułał się od drzwi do drzwi w poszukiwaniu pomocy...
Pomocy nie otrzymał, ale otrzymał śrut z wiatrówki, który był niemal gwoździem do trumny. Na szczęście znalazła go Pani Ania, która przywiozła maleństwo do nas. Od razu otrzymał fachową pomoc...
Poza maleńkim postrzelonym psiakiem trafiło do nas teraz jeszcze 5 podopiecznych, z czego 2 są awaryjnie zabezpieczone w domu tymczasowym u Justyny, ale mamy miesiąc, by je zabrać, ponieważ Justyna wyjeżdża. W ciągu najbliższych dni przedstawimy Wam ich historie. Toniemy w zwierzakach i utoniemy bez pieniędzy... Prosimy Was, pomóżcie. Wzięliśmy je wbrew rozsądkowi, ale za to zgodnie z sercem.
Zwierząt ciągle przybywa...
Ładuję...