Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Piekło skończyło się dla niego... Węgielek odszedł do tego lepszego świata ;(
Choć nie tak miało być...
Niestety mimo heroicznej walki lekarzy, jego stan wciąż się pogarszał. Nikt, ani my, ani lekarze, nie mogliśmy pozwolić by cierpiał i odchodził w długiej agonii. Podjęliśmy tę najtrudniejszą decyzję...
Nie ma takich słów, które potrafią opisać nasz żal i bezsilność. Dla niego pomoc nadeszła za późno...
Żegnaj Kochany Kocie, kiedyś na pewno się jeszcze spotkamy!
"Niektóre anioły wybierają futro zamiast skrzydeł"
Autor nieznany
Niestety nie mamy dobrych wieści...
Stan Węgielka nagle się pogorszył, mimo tego, że rany pozabiegowe goją się prawidłowo. Kocur stracił apetyt, gorączkuje. Na jego ciele lekarze odkryli liczne, gnijące rany, będące prawdopodobnie skutkiem pogryzienia. To one są źródłem ogólnego ciężkiego stanu zapalnego, czyli sepsy.
Lekarze robią co w ich mocy by ocalić życie Węgielka. Kocurek przyjmuje 3 silne antybiotyki o szerokim spektrum działania, ma założoną sondę, przez którą jest dokarmiany.
Czy zdarzy się cud? Wciąż mamy nadzieję... i wciąż bardzo prosimy o wasze wsparcie. Tylko całodobowa opieka i leczenie daje temy skrzywdzonemu kot jakąkolwiek szansę na życie, ta fachowa opieka jednak kosztuje bardzo dużo.
Pełna dokuemntacja medyczna w załączniku zbiórki
Węgielek dziś (12.02) przeszedł zabieg amputacji łapki i kastracji. W tym samym znieczuleniu udało się również usunąć ruszające się i powodujące stan zapalny dziąseł zęby.
Na wyniki kontrolne badań czekamy. Węgielek na razie pozostaje w szpitalu.
Piekło się skończyło dla ciebie, Węgielku, a ten, kto ci to zrobił, niech czeka na swoje, bo ono do niego przyjdzie.
Staramy się raczej nikogo nie oceniać, bo możesz być po prostu zgubą. Ale pojawiłeś się nagle, nikt nigdy cię w tym rejonie nie widział. Więc raczej wyglądasz na kota porzuconego. Też i w takim przypadku nie chcemy oceniać, bo nigdy nie wiemy, co kierowało postępowaniem człowieka porzucającego kota ewidentnie domowego, ale zastanawiamy się wtedy, jak można spokojnie żyć ze świadomością, że zgotowało się kotu taki los. Przecież są inne wyjścia z takiej sytuacji. Bo czym zasłużyłeś sobie na to…? Przeszkadzałeś komuś w realizacji planów, znudziłeś się, podrapałeś kanapę czy zniszczyłeś nowe firanki?
Zostałeś znaleziony na ulicy Rzeszowa w tragicznym stanie. Twoje futerko było brudne i zaniedbane, ale najgorsza była łapka, pełna starych ran po pogryzieniu lub wnykach.
Musiałeś być długo niewidzialny albo spotykałeś ludzi, którzy mają oczy, a nie widzą. Na szczęście zauważył cię człowiek, który pochylił się nad tobą, bo prawdą jest to, że zawsze wśród wielkiego zła wystarczy jedno dobro, by uratować życie, byle tylko zdążyć…
Człowiek ów usłyszał twoje żałosne miauczenie, bo mocno i rozpaczliwe wołałeś o pomoc. Myślimy też, że nie było to twoje pierwsze wołanie i jak bardzo musiało cię boleć wtedy twoje serce, gdy nikt cię nie słyszał i widział. Musiałeś bardzo cierpieć, pewno chodziłeś głodny, bo przecież twoje rany nie pozwoliły ci zdobywać pożywienia. Byliśmy pewni, że miałeś swój dom i swojego człowieka, bo z ufnością wtulałeś się całym sobą w swojego wybawcę.
* Kot został zawieziony do kociego szpitalika. Jego czarne futerko pewno skojarzyło się wszystkim z kolorem węgla, więc otrzymał imię Węgielek.
Siedział skulony, żałośnie pomiaukując i łasząc się do rąk lekarzy, jakby wiedział, że nadchodzi lepszy czas. Z ufnością patrzył oczami pełnymi smutku i bólu.
Oględziny kota potwierdziły długą tułaczkę. Do ran na nodze wdarła się martwica i zakażenie. Jednak po wykonaniu RTG lekarze stwierdzili, że kości są całe i w pierwszej chwili postanowili powalczyć o tę łapkę. Włączono antybiotyk i naświetlania lampą.
Ale nie był to jedyny problem Węgielka. Zęby są w stanie tragicznym, ale ten problem zostawiamy na później. Na ich podstawie oceniono, że Węgielek na ok. 5 lat, ale może mieć mniej.
Wyniki krwi są złe, zwłaszcza parametry nerkowe i wątrobowe, ale lekarze i my mamy nadzieję, że to wynik infekcji, niedożywienia i odwodnienia. Niestety dziś już wiemy, że łapki nie da się uratować i na 12 lutego zaplanowany jest zabieg jej amputacji. Cały czas lekarze walczą o to, żeby go ustabilizować, by móc wykonać zabieg w znieczuleniu.
A my trzymamy kciuki i prosimy o to samo Was, mając nadzieję, że pomożecie nam również i finansowo. Gdyż przywrócenie Węgielkowi zdrowia będzie bardzo kosztowne. Tym bardziej, jeśli się okaże, że leczenia wymagać będzie niewydolność nerek. Sami tego nie udźwigniemy.
Wspólnie posklejamy jego rozbite serduszko.
Ładuję...