Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
nasz Fajterek a od dziś Wafelek ma swój kochany domek <3
siostrę do brojenia, mamusię i tatka <3
rośnij zdrowo kochany i rozrabiaj ile wlezie <3
rośnij zdrowo :)
kochany i rozrabiaj ile wlezie ciocie pozwalają <3
Fiszka ma domek!!!!
ma rodzeństwo do brojenia, mamę do tulenia i tatka do grania w piłę <3
kochana.... bądź zdrowa i pisz czasem do Nas
Dwa małe, zaniedbane psy, dwa drżące, wstrząsane dreszczami, słabe ciałka, które przyszły na świat prawdopodobnie w bardzo złych warunkach. Gdzie jest ich mama? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Maluchy mają około 3 miesięcy i znalazły się pod opieką mężczyzny, który twierdził, że znalazł szczeniaczki, ale tak wiele sprzeczności było w jego opowieści, że prawda zapewne była inna. Mężczyzna po niemałych trudach oddał maluchy Pani, która przekazała je nam.
Biały psiak to chłopczyk, bardzo podobny do westa, natomiast ten ciemny, to dziewczynka, która mocno przypomina cairna. W wieczór halloweenowy jechałyśmy po te dwie biedy niemało kilometrów, aby jak najszybciej znalazły się pod naszą opieką.
Już w aucie wiedziałyśmy, że z psiakami dzieje się coś złego. Biały samiec w typie westa miał biegunkę, w odchodach kłębiły się robaki, był słabiutki, nie reagował na wodę i jedzenie. Dziewczynka była w nieco lepszej kondycji, ale w odchodach też roje robaków. Bez zastanowienia nasza koleżanka pojechała do całodobowej lecznicy. Malcom pobrano krew na badania. Diagnoza przyszła błyskawicznie - parwowiroza.
Parwowiroza to choroba psów wywoływana przez wirus, potocznie nazywana psim tyfusem, bardzo trudna do leczenia, a w większości przypadków kończąca się śmiercią zwierzęcia.
Oba pieski mają bolesne, wzdęte brzuszki, nie można ich teraz odrobaczyć, bo odporność spadnie.
Wirusa wywołującego parwowirozę można przynieść do domu na ubraniu, butach, mogą go przenosić również inne zwierzęta, dlatego może zarazić się nim nawet pies, który ma obniżoną odporność z jakiegoś powodu, a nie ma kontaktu z zakażonym zwierzęciem.
Jesteśmy przerażone tą sytuacją, bo maluchy wymagają stałej, całodobowej opieki, a my możemy być mimowolnymi roznosicielami wirusa.
Najbardziej pęka nam serce jak patrzymy na dwa wtulone w siebie, cierpiące ciałka, które tak bardzo chcą żyć, bawić się, biegać, a choroba odbiera im siły. Z każdą minutą są coraz bardziej otępiałe, tylko wielkie, zamglone bólem, przerażone oczka wydają się przeszywać opiekunkę na wylot błagając ją o pomoc.
Dwa razy dziennie malce muszą otrzymywać kroplówkę w lecznicy, musimy tam dojeżdżać, cała reklamówka przeróżnych leków podawanych doustnie. Jak sobie z tym wszystkim poradzić?
Łzy leją się ciurkiem na myśl, że maluchy w każdej chwili mogą odejść. Jesteśmy bezsilne, teraz tylko czas ma tutaj znaczenie, każdy przeżyty dzień zwiększa ich szanse na wyzdrowienie.
W lecznicy zostawiłyśmy dzisiaj niemało pieniędzy, a to dopiero początek drogi.
Błagamy ludzi o wrażliwych sercach oraz naszych przyjaciół, aby pomogli nam ratować te dwa niewinne szczeniaczki. Będziemy wdzięczne za nawet najmniejszą wpłatę, bo bez Was i Waszej pomocy nie poradzimy sobie To dzięki Wam, kochani, uratowałyśmy niejedno psie życie, pomóżcie nam i tym razem. Dziękujemy z całego serca!
Ładuję...