Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Już po wszystkim, koniec... Wiktor zasnął spokojnie.
Byłam z nim do samego końca, zasnął na moich rękach. Nie można było mu inaczej pomóc. Czasem spokojna śmierć i wybawienie od bólu to jedyna pomoc, jaką możemy ofiarować kotu.
Wikotr miał mnóstwo badań: usg, badania krwi, tomograf, był konsulotwany u neurologa. Przy okazji wycinania zmian w pyszczku, wysłano też wycinek do badania histopatologicznego. Wycięta zmiana rosła w tępie byłaskiwcznym. Wszyscy przypuszczali co to, każdy miał nadzieję, że jednak wynik będzie inny. Niestety: rak płaskonabłonkowy. Umiejscowiony w takim miejscu, że nie dało się go operować. Trzeba byłoby wyciąć pół pyska.
Miałam nadzieję, że Wiktor ma jeszcze trochę czasu, mimo ciążącego na nim wyroku. Niestety, narośl rozrastała się szybko. Póki Wiktor sam jadł i był pogodny, liczyliśmy na cud, na odrobinę czasu. Niestety, mimo leków przeciwbólowych Wikor przestał jeść. Nie było cudu, los nie chciał dać mu więcej czasu.
Nie można było pozowolić, by cierpiał, decyzja mogła być tylko jedna. Wiktorek zasnął spokojnie u mnie, na kolanach.
Dziękujemy wszystkim, którzy wsparli naszą próbę ratowania tego wspaniałego kocurka.
Wiktor - jeden z najmilszych kotów, jakie trafiły pod opiekę Fundacji KOTangens. Aż się wierzyć nie chce, że tego uroczego kocurka ludzie tak bardzo skrzywdzili, a Wiktorek nadal pozostał ufnym i miłym kotem.
Wiktor przybłąkał się pod blok w Pruszczu Gdańskim, tam zauważyła go pewna pani i zgłosiła go do fundacji.
Wiktor - to była kupka nieszczęścia. Kocurek długowłosy, w typie persa, nie radził sobie na "wolności". Cały grzbiet miał pokryty jednym wielkim kołtunem, tak sfilcowanym futrem, że z trudem się poruszał. Ogolenie tego pasudztwa to była pierwsza rzecz, którą zrobiliśmy. I to przyniosło Wiktorkowi ogromną ulgę. Po ogoleniu ukazały się nam rany na grzbiecie. To obrazuje, jak strasznie Wiktorek musiał cierpieć.
Nie wiemy, co przytrafiło się Wiktorkowi, ale na pewno nie było to nic dobrego. Wypadek komunikacyjny czy człowiek? Kolejne badania odsłaniały kolejne kłopoty Wiktorka. Badania krwi były na szczęście dobre, ale miał ogromny stan zapalny w pyszczku, zepsute zęby, koniecznie trzeba było je usunąć.
Mimo obcięcia sfilcowanego futra na grzbiecie, Wiktor dalej wykazywał niezborność ruchową. W dodatku okazało się, że jest kompletnie głuchy. Alby go zdiagnozować, konieczne było badanie, bardzo kosztowne, bo rezonans magnetyczny. Okazało się, że Wiktor ma płyn w prawej puszce bębenkowej, zmiany pozapalne w lewej, objawy zespołu przedsionkowego. Nie słyszy i nigdy nie będzie słyszał, ale to przecież nie wyrok.
Dalej walczyliśmy o zdrowie Wiktorka. Do wszystkich nieszczęść doszła grzybica. Wiktor dostał wie szczepionki BiocanM. I gdy już wydawało się, że wychodzimy na prostą pojawił się paskudny ropień na policzku. Mimo leczenia i antybiotyków, ropień nie chciał zniknąć. Co gorsza, zaczął niepokojąco szybko rosnąć. A antybiotyki znów uaktywniły grzybicę.
Zmiana na pyszczku urosła w ciągu dwóch tygodni do niepokojących rozmiarów. Wiktor znów musiał zostać zbadany w premedykacji, pobrano mu wycinek do badania histopatologicznego.
Wiktor został znaleziony na początku maja. W lipcu, po zaleczeniu stanu zapalnego w pyszczku, po leczeniu grzybicy, po zdiagnozowaniu przyczyn niezborności ruchowej i głuchoty, zaczęliśmy szukać mu domu. I wtedy wyszła sprawa zmian w policzku i nawrót grzybicy.
Leczenie Wiktora kosztowało już fortunę, a końca nie widać. Zaleczenie plazmocytarnego zapalenia dziąseł, wyrwanie części zębów, kastracja, leczenie grzybicy, leczenie ropnia, badanie rezonansem, leczenie zmian zapalnych na grzbiecie, badanie histopatologiczne. Teraz cały czas Wiktor dostaje leki: antybiotyki, sterydy. Chcemy zamówić dla niego Insol, bardzo dobry, skuteczny środek na grzybicę. Niestety, jest koszmarnie drogi, kosztuje 400 zł. Utrzymanie Wiktora też jest wyjątkowo kosztowne, bo je tylko mokrą karmę, potrzebuje podkładów, wyjątkowo dużej ilości żwirku.
Mamy ogromną nadzieję, że zmiana na pyszczku nie okaże się nowotworem złośliwym. Chcemy, by Wiktorek zyskał w końcu to, na co zasługuje - dobry dom i kochanego człowieka. Aby się to udało, potrzebujemy Waszej pomocy, gdyż Wiktor okazał się niestety jednym z naszych najkosztowniejszych podopiecznych.
Ładuję...