Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Zbiórka się skończyła, dlug pozostał. Dlatego przedłużam termin, i zmieniam ją ze zbiórki na zwierzęta uratowane wiosną, na zbiórkę pieniędzy na koszty opieki weterynaryjnej dla naszych podopiecznych. Dla wyjaśnienia: z utrzymaniem naszego domu tymczasowego- Domu Nadziei, dajemy sobie radę. Z utrzymaniem naszych podopiecznych również. Was prosimy o pomoc wyłącznie na pokrycie kosztów weterynaryjnych i związanego z wizytami transportu (paliwo). Gdybyśmy miały niski wskaźnik adopcji, koszty te byłyby znacznie niższe. Wszak profilaktykę robi się okresowo, częściowo raz w roku, czipuje, sterylizuje i kastruje jednorazowo. Mając pod opieką około 20-30 zwierząt miałybyśmy do pokrycia koszt 30 zabezpieczeń rocznie, a sterylizacje zrobione w jednym roku, w kolejnym już by nas nie obciążały. ALE MY ROCZNIE POMAGAMY OKOŁO 100 ZWIERZĘTOM, Z CZEGO 80% ROTUJE!!!! To oznacza rocznie 100 pakietów profilaktyki , 80 czipów, i około 30-40 sterylek dorosłych osobników. Do tego drugie tyle sterylek kotów i psów wiejskich, gdzie gmina nie zapewnia finansowania zwierząt posiadających opiekunów. To jest prawie 40 tys. rocznie. Do tego dochodzą koszty leczenia pomniejszych schorzeń, na które nie robimy oddzielnych zbiórek. I leki dla naszych nieuleczalnie chorych Meli i Bianki-kolejne 4000 zł rocznie.
Tyle kosztuje zdrowie i bezpieczeństwo zwierząt. To nie jest cel emocjonujący, dramatyczny, pobudzajacy do impulsywnego działania, ale jest to cel PRAWDZIWY I SKUTECZNY. Pamiętaj, prawdziwa pomoc często nie krzyczy, za to działa. Dziękuję tym, którzy nie zawiedli i wsparli zdrowie zwierząt dając im tym samym szansę na na nowe życie w ZDROWIU. Dziękujemy także tym, którzy choć udostępnili.
Dzisiaj przyszły faktury za dwie grudniowe biedy.
Dumę, posokowiec bawarski, prawdopodobnie zużyta reproduktorka wyrzucona na stacji benzynowej z nielegalnej hodowli w związku ze "zmianą taśmy produkcyjnej"- w tym samym czasie po ulicach Radomia krążył samiec tej rasy, też wyrzucony. Dwa lata temu był w tym terenie wysyp beagli (moda mijała, niesprzedany towar wyrzucono z magazynu), a jeszcze wcześniej biegały charty. Apel do wszystkich: po pierwsze- nie kupuj, adoptuj, a jeśli już chcesz kupić- to wybierz sprawdzoną hodowlę, nie pokątnego rozmnażacza. Duma ma już własny dom. Nie będzie już nikomu do niczego służyła, prócz kochania. Faktura za Dumę- sterylzacja, usunięcie wilczych pazurów, profilaktyka- 750 zł, faktura w dolnej części zbiórki, tam gdzie jest dokumentacja
Kolejnym psem uratowanym w grudniu jest Łatka, starsza mikro sunia, którą okrutna była właścicielka chciała uśpić, bo z pyszczka Łatce śmierdziało. Kobieta nawymyślała sobie terminalnych chorób, z nowotworem na czele, na które rzekomo pies choruje, by uzasadnić eutanazję. A Łatce potrzebna była po prostu porządna sanitacja pyszczka- usunięcie zepsutych ząbków, wyczyszczenie pozostałych. Plus sterylizacja, bo i o to nieodpowiedzialna kobieta nie zadbała. Łatkę oczywiscie odebrałyśmy "pańci", jest u nas, czeka na prawdziwego własnego człowieka... Koszt leczenia Łatki- 1050 zł. Faktura w dolnej części zbiórki. I pomyśleći, że to słodkie maleństwo miało umrzeć, bo ktoś takiej kwoty na nią wydać nie chciał... Na zdjęciu: ocalona Łateczka
W grudniu uratowałyśmy także Śrubkę, szczenię niespełna trzymiesięczne odebrane interwencyjnie z patologicznych warunków w wiejskim gospodarstwie :(, no i jak wiecie- szóstkę szczeniąt z kartonu.
Przebywa u nas w tej chwili 39 psów i 3 koty. Pimpekj, Mela i Bianka są przelekle chore, comiesięczne koszty opieki weterynaryjnej sięgają 700 zł. Pozostałe zwierzęta musimy utrzymać, zapewnić im profilaktykę i leczenie w miarę potrzeb., a także sterylizacje nowych mieszkańców (tych dorosłych) przed znalezieniem im stałych domów. Dom musimy przygotować na zimę. Ta zbiórka jest na takie właśnie różne koszty funkcjonowania. prosimy o wsparcie. Obejrzyjcie relację o naszych zwierzakach.
Trafiło do nas osiem maluchów pozbawionych matki....
Ofiary durnego rozmnażactwa, oddawane " w dobre ręce " głównie na OLX. Lucy już tych "dobrych rąk" zaznała, zanim z patologii uratowało ją Pionkowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Odi został uratowany zanim w takie łapy wpadł, Pionki były szybsze na szachownicy losu :) Maluchy pierwszy okres ocalenia przejdą u nas. Dostaną wyprawki weterynaryjne- odrobaczenie, szczepienie, odpchlenie , czip, badanie. Kolejne 300 zł plus paliwo (do lecznicy jest 30 km). Później przejmie je Ania Szukiewicz i znajdzie dobre domy, naprawdę dobre. Nie "dobre ręce"....
Dama- znaleziona w lesie
Shanya - po prostu bezdomna, przyszła do wsi nie wiadomo skąd...
Obie trzeba przebadac, odrobaczyć, zaszczepić, dać zabezpieczenie przeciwko pchłom i kleszczom. Razem z transportem do lecznicy- będzie 2000 zł. Pomóżcie zebrać
Odebrane patologii, która rozmnaża i oddaje pierwszym lepszym. Sześć szeniaków.
Nowi mieszkańcy Domu Nadziei dla Zwierząt potrzebują Waszej pomocy.
Najpierw, w marcu, przyjechały ślepe szczenięta. Zanim trafiły do Domu Nadziei, przez kilka dni kto inny próbował im pomóc. W efekcie uratować udało się tylko dwójkę. Karmione butelką przez cztery tygodnie wygrały walkę o życie.
Na początku kwietnia przyjechała sunia Stella z dwójką dzieci i jej siostra Kropka. Odebrane rozmnażaczom.
Stella zaczęła matkować także i naszej osieroconej dwójce.
.Dwa dni później, daleko od nas, poszedł mieszkaniec wsi w pole i znalazł nad rowem ślepe jeszcze szczenię, porzucone na pewną śmierć. Okazał się wspaniałym człowiekiem, zabrał, ogrzał, zaczął szukać pomocy. Maluch pędził do nas 150 km przekazywany z rąk do rąk w wyścigu o życie. Nawet skuterem jechał. Zdążył. Stella przyjęła i jego. Teraz cierpliwie karmi piątkę.
I zupełnie niedawno trafił do nas Carbonek. Szczeniak, który nikogo nie wzruszył... Carbonek ma 3 miesiące, znalazł go w foliowym tunelu lokalny rolnik. Maluszek schował się tam przed zimnem.
Dwa dni błagałyśmy, by ktoś dał mu dom. Na daremno. Zwykłe kundelki nie mają wzięcia. I tak Carbonek trafił do nas.
Nika: wypatrzyłyśmy na Facebooku post z prośbą o pilną pomoc: oto w okolicy Kozienic pod drzewem koczuje ciężarna suka. Jeden dzień prosiłyśmy o pomoc dla niej i my, udostępniałyśmy, wrzucałyśmy gdzie się da, oferowałyśmy zapewnienie odłowienia i transport, byle ktoś zechciał na tymczas przyjąć, bo u nas już pełno.... Zero odzewu. Po jednym dniu pojechałyśmy, przywiozłyśmy do nas, jako dziewiąte zwierzę w ciągu MIESIĄCA. Stan naszych podopiecznych wzrósł o ponad 30% w jeden miesiąc... Dalej prosiłyśmy o pomoc- ZERO ODZEWU. Bo nie ma dramatu, bo nie jest w typie rasy. Takimi biedami mało kto się interesuje.
Została u nas. Trzeba było pilnie robić wszystkie procedury weterynaryjne: badania krwi, ekg, odrobaczanie, odpchlenie i zabezpieczenie od kleszczów, sterylizację aborcyjną, szczepienia, czipowanie. Razem wyprawka Niki na nowe życie wyniosła 1050 zł.
Hera: wypatrzona na olx z czterema innymi z kategorii "oddam w dobre (czytaj: pierwsze lepsze) ręce". Ogłoszenia były lokalne, więc Dorota niewiele myśląc obdzwoniła, objechała i pozabierała. W każdym miejscu dodatkowo edukując o sterylizacji. Jednych ogłaszających przekonała, sterylizację oczywiście my opłacimy, a jakże. Dwa szczenięta przejęła od razu Ania Książek, jedno ma już dom. A Hera na razie z nami.
Potrzebujemy pieniędzy na sterylizację Niki oraz Kropki, siostry Stelli, badania, czipy, odrobaczanie, szczepienia po kolei całego towarzystwa, jak tylko poszczególne maluchy będą gotowe do tych zabiegów. I na koniec na sterylizację Stelli...
Prosimy was Ekipo Nadziei, o wsparcie. Nie odmawiamy pomocy, jeżeli tylko mamy miejsce. Ratujemy kolejne biedy dzięki waszym darowiznom. Inaczej musiałybyśmy odmawiać, bo nie można przyjmować i nie zapewnić opieki weterynaryjnej. A tę opiekę właśnie Wy finansujecie... Proszę, dajcie i temu stadku bezpieczeństwo bytu i zdrowy start w nowe życie
Ładuję...