Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Na dzień 5 sierpnia 2021r. pod opieką Fundacji Feliksiaki znajdują się 24 kocięta, wszystkie tzw. wiosenne. Mamy kocięta w wieku od 1,5 miesiąca do 3,5 miesiąca. Te najstarsze, zdrowe i odrobaczone, zostały już zaszczepione. Wkrótce zaczniemy poszukiwania domów dla nich.
Ponadto, wysterylizowaliśmy 10 kocic. Część z nich była totalnie dzika i wróciła na miejsce bytowania. Część z nich została pod naszą opieką - jedna niepełnosprawna, która wrócić na wolność już nie powinna (trwa oswajanie) oraz 4 kocicie, które okazały się bardzo pro-ludzkie, miziaste. One również będa szukać swoich nowych domów.
SERDECZNIE DZIEKUJEMY wszystkim, którzy włączyli się w naszą akcję i pomogli sfinansować całą tę gromadę :) Polecamy się Waszej pamięci, gdyż ilość kotów pod opieką Fundacji Feliksiaki stale rośnie. Staramy się nie odmawiać KOTOM w potrzebie. Dziękujemy z całego kociego serducha!
Aż nie wiem od czego zacząć... tyle się ostatnio dzieje. Niewinny służbowy wyjazd na Mazury przerodził się w... nawet nie wiem jak to nazwać. W efekcie interwencji w Piszu przywiozłam dziką kocicę na sterylizację oraz 8 kociąt, w wieku od 1 tygodnia do 3 miesięcy. W tak zwanym międzyczasie przyjęliśmy kolejne dwa kocięta. I dziką matkę, ze Szczercowa. Oraz kociaka, znalezionego w Poddębicach.
W efekcie tego kociego armagedonu aktualnie w Fundacji przebywa 40 kotów. Ach, byłabym zapomniała - jeszcze jeden kot w lecznicy walczy o życie (po operacji udrażniającej przewód pokarmowy). Stali rezydenci też dodają mnóstwo "atrakcji" - a to Benio po operacji na megacolon przechodzi rehabilitację (nie bez niespodzianek w stylu odczyn na nici chirurgiczne), a to u jednej z koteczek zdiagnozowano powiększenie miedniczki nerkowej, co w przyszłości może skutkować (ale nie musi) usunięciem nerki, a to kotka rezydentka zaczęła posikiwać z krwią... Wszystkie te działania skutkują rosnącymi kosztami u naszych weterynarzy, a i wykarmienie takiej gromadki nie jest już takie proste. Dlatego bardzo proszę w ich imieniu o zasilenie naszej zbiórki - każda wpłata jest na wagę złota :) Z serca dziękujemy wszystkim Darczyńcom.
Niniejszym ogłaszam koniec wiosny! Zaczęło się lato... a wraz z nim ogromna ilość wiosennych kociąt. Te, które udało się uratować (ktoś znalazł, nie przeszedł obojętnie obok ich płaczu z trawy, lasu, rowu...), te, które dostały szanse na życie (czasem z matką, czasem "na butelce") - wszystkie one bardzo proszą o pomoc. Pomoc w ich wykarmieniu, pomoc w leczeniu, pomoc w ich normalnym, kocim rozwoju.
W Fundacji Feliksiaki mamy pod opieką dwie kocice karmiące - jedna ma dwójkę maluchów, a druga czwórkę plus "przyszywanego synka", czyli piątkę razem. Do tego 3-miesięczne kociątko, bez matki. Przedstawiam Feliksiakowe maluchy!
W niedzielny, senny i gorący poranek dzwoni fundacyjny telefon - to nie może zwiastować radosnej nowiny... Dzwoni dziewczyna, która odkryła, że w komórce na działce okociła się kotka, są 4 maluchy a matki nie widać. Czy możemy przyjąć? Nie możemy, ale przyjmujemy. Przecież nie możemy pozwolić im umrzeć. Kociaki mają ok. 5-6 tygodni więc już samodzielnie jedzą. Nie jest źle. Poniedziałkowa wizyta w lecznicy ujawnia ich ogólnie dobrą kondycję oraz początki kociego kataru. Podejmujemy leczenie.
Jeszcze dzień się nie skończył, oj nie! Ponownie dzwoni telefon - Pan już do nas jedzie z kociątkiem podrzuconym na teren, gdzie stróżują dwa duże psy, niezbyt przyjazne do małych kociąt. Myślę sobie - ok, jakoś damy radę. Ale kiedy okazuje się, że maluch ma ok. 10-14 dni i dopiero otwiera oczy, przychodzi chwila zwątpienia, czy damy radę. Szczególnie że mały nie chce jeść z butelki. Ponowna wizyta u weterynarza, antybiotyk, gluzkoza, zapas kociego mleka dla malca. Walczymy!
Kolejny telefon (zaczyna mi cierpnąć skóra na ten dźwięk), ale tym razem dobra wiadomość - udało się złapać matkę od czwórki niedzielnych kociąt. Kotka przyjechała, powąchała dzieciaki, zjadła swoją kolację, położyła się na boku i... zaczęło się wielkie karmienie. Całej piątki, bo i swoich czworaczków jak i najmniejszego, jeszcze ślepego malucha. Ufff!!! Odetchnęłam z ulgą. Bo już się bałam, że do rana może być z nim kiepsko (nadal nie chciał butli, a druga kotka nie chciała go karmić).
A w domu/kociarni już jest Fiona - koteczka znaleziona pod drzewem przez dzieci wracające ze szkoły. Oczko z kociego kataru już wyleczone. Teraz przed nami szczepienia i w przyszłości sterylizacja.
Jest też Mateczka Teresa ze swoją córeczką Fridą (czarna). Rodzinka przyjechała z Pabianic, gdzie od społecznej karmicielki otrzymała pierwszą pomoc i wsparcie. Tereska przygarnęła też małą znajdkę, znalezioną w trawie. Oto przyszywany braciszek Fridy - Diego (czarno-biały).
Wszystkie kocięta zostały odrobaczone, mają też za sobą pierwszą wizytę kontrolną u weterynarza. Zakupiliśmy mleko dla kociąt wraz z butelkami i smoczkami. Dla tych, które już jedzą samodzielnie, kupiliśmy odpowiednią dla ich wieku karmę. I tym sposobem, w ciągu kilku dni wydaliśmy ok. 2 tysiące złotych. A to dopiero początek przecież. Mamy tylko nadzieję, że uda się uratować wszystkie maluchy, które są pod naszą opieką, że będą zdrowe. Na ich dalsze leczenie i utrzymanie potrzebujemy jeszcze kilka tysięcy złotych, szacujemy, że 5 tysięcy złotych.
Bardzo prosimy o pomoc i wsparcie. Każda kwota wpłacona na ich leczenie jest dla nas bezcenna. Można też zakupić bezpośrednio karmę dla nich - z góry serdecznie dziękujemy w ich imieniu.
Ładuję...