Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani!
Witek znalazł dom! Wspaniały dom, który nie przeraził się gdy usłyszał diagnozę - Witek ma zwłóknienie płuc, będze przyjmować leki do końca życia. Cieszymy się, że spędzi je wśród kochających osób!
Drodzy Darczyńcy, serdecznie dziękujemy za wpłaty - pomogliśmy Witkowi na tyle na ile mogliśmy - pełna diagnoza, lekarstwa, antybiotyki, fryzjer, specjalistyczny szampon, a przede wszystkim karma.
Dziękujemy ♥
Niestety nie przychodzimy z dobrymi informacjami :( jeteśmy po konsultacji lekarskiej i okazuje się że leczenie dopiero się zaczyna... Witek ma poważne zmiany w płucach - pani doktor kazała pilnie zapisać go na USG, a więc jutro odbędzie się umówiona już wizyta. Okazuje się również, że ma bardzo powiększone serce, trzeba wykonać echo serca i USG.
Poniżej przedstawiamy wyniki krwi psiaka:
Nie pamiętam już życia, jakie miałem wcześniej. Nie wiem nawet, jakie mam imię. Zawsze dla każdego z moich 4 właścicieli byłem jedynie numerkiem, który miał zadanie do wykonania. Całe życie trzymali mnie w boksie, ale dziś już wiem, że boks to „duże” słowo.
Kiedyś w takim boksie widziałem świnki, teraz ja się w nim znajduje. Wodę mam wymienianą raz dziennie, często znajduje się w niej słoma, bo właśnie w tej słomie leżę cały dzień, tam też załatwiam swoje potrzeby. Jedzenie, jakie dostaje jest różnorodne – raz są to kości, raz zepsute mięso, czasem dostaje suche kulki, a niekiedy nic. Gdy jest mój czas, zakładają mi knebel na pyszczku, ledwo mogę oddychać i każą robić dzieci. Gdy już nie mam sił, „pomagają mi” – podtrzymują na siłę, abym skończył swoje zadanie.
I tak jak już jeden mój pan jest ze mnie dumny, to przerzuca mnie do innego pana – nie rozumiem dlaczego… Na mojej szyi i pyszczku mam wielką bliznę to dlatego, że rosłem razem z drutem, pamiątka ta zawsze przypominać mi będzie gdzie przebywałem podczas swojego dzieciństwa. Nie było to ludzkie łóżko, ani nawet płytki w domu. Nikt mnie nigdy nie głaskał, ale zawsze, gdy widziałem nową osobą miałem nadzieję... Pewnego dnia przyjechał po mnie kolejny „Pan”, wziął mnie na smycz i odjechał ze mną daleko. Powiedział „teraz kochany przed Tobą nowe piękne życie”.
Mam na imię numer 5249. Mam około 6 lat i jestem bardzo chory, a zgotowali mi to ludzie.
Pod skrzydłami fundacji nowy podopieczny Witek. Wituś ma około 6 lat. Jest niekastrowanym psem z pseudohodowli. Stan zdrowia Witka jest dramatyczny, aż nie wiemy, od czego zacząć...
Na jego pyszczku i szyi zauważyć można blizny/wytarcie włosa - najprawdopodobniej miał wiązany sznur lub drut. Niestety "pamiątka" ta zostanie z nim już na zawsze. Witek całe życie trzymany był w takich warunkach, że nie nauczył się załatwiać potrzeby na dworze - załatwia się, gdzie popadnie. Ma chore oczko, a przede wszystkim płuca. Witek strasznie charczy, bardzo szybko się męczy - to właśnie tym zajmiemy się najpierw i na to głównie przeznaczymy zebrane pieniądze. Dziś psiak był u weterynarza, który przepisał antybiotyk i leki rozkurczowe na oskrzela. Przed nami RTG klatki piersiowej i dalsza diagnostyka. Biedny Witek nie ma nawet sił szczekać! Została pobrana także krew do badania. Zabieg kastracji narazie musimy odłożyć, bo nie wiemy, czy przetrwa zabieg w narkozie!
Mimo naprawdę ogromnej krzywdy, jakiej zaznał w swoim krótkim życiu, Wiciu ma w sobie baaaardzo dużo miłości! Bardzo lubi się przytulać, chce być cały czas głaskany i skromnie rozdaje buziaki :) To niesamowicie nas wzrusza.... Tyle złego otrzymał od ludzi, a mimo to chce kochać i być kochanym!
KOCHANI, POMÓŻCIE NAM GO RATOWAĆ!
Ładuję...