Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Władysław przepięknie Wam dziękuje za opłacenia jego badań i leczenia.
W tej chwili mija już blisko dwa tygodnie od operacji - lekarze nie obiecywali nam sukcesu, a rokowania były ostrożne, ale Władysław sam je - czasem go dokarmiamy, bo chyba je za mało, czasem widać lekkie drgania sparaliżowanej przed operacją części pyszczka.
Bardzo nas cieszy, że te drgania są każdego dnia ciut bardziej widoczne :) Prosimy Was - nie puszczajcie kciuków, bardzo chcemy żeby kocurek wrócił do sprawności...
Mam na imię Władysław, najbardziej na świecie kocham surowe mięsko, drapanie za uszkami, wygrzewanie na słoneczku i spanie na podusi, koło cioci.
Tak naprawdę, to moja ciocia nie jest tylko moją ciocią, ale też moją opiekunką, bo ja, Władysław, już zawsze będę mieszkał w azylu. Nic a nic nie narzekam, bardzo mi tu dobrze i bardzo kocham moją ciocię – opiekunkę a azyl to jest pierwsze miejsce w moim życiu, gdzie mogę po prostu być kotkiem – jeść, bawić się, mruczeć, spać na kolankach. Jestem tutaj od dwóch lat, podobno jestem kotkiem z pseudohodowli, jak trafiłem do cioć, to byłem bardzo brudny, chory i czekała mnie kastracja. Ten ostatni problem to się szybko rozwiązał, byłem też u kociego fryzjera, ale nigdy, ani przez jeden dzień nie byłem tak do końca zdrowy.
Dlatego zostałem w azylu, bo nikt nie chciał wiecznie zakichanego kotka. Tak strasznie chciałbym być tutaj jak najdłużej, wiecie, chciałbym jeszcze kiedyś poleżeć na naszym tarasie i się powygrzewać w słoneczku, a teraz nie mogę, bo zima, a mnie do wiosny może już nie być.
Od kilku dni oddycham już bardzo źle i pani doktor dla kotów powiedziała, że muszę mieć badanie główki i potem operację. Już kiedyś miałem takie badanie i ciocie to się niczego dobrego o mnie nie dowiedziały. Bardzo się boję i tego badania i tej operacji, ale jak jej nie będę miał to nie będę mógł oddychać. Poza tym w moim uchu zbiera się płyn i powoduje takie naciskanie, że nie czuję połowy mojego pyszczka – nie mogę normalnie przełykać, ani zamknąć oczka i dlatego tak okropnie wyglądam.
Nie będe Was oszukiwał, że będę bardzo zdrowy po tej operacji. Może pomyślicie, że to nie ma sensu, bo tyle pieniążków dla jednego kotka i to takiego, co idealny nie jest i nigdy nie będzie... Mam jakoś źle zbudowane podniebienie i główkę w środku też, tak od urodzeni mam. Nie będę Wam się wcale dziwił, jak pomyślicie, że nie warto...
A gdyby jednak, gdybyście pomyśleli że ja, Władysław, bardzo chory od urodzenia kocurek, zasługuję na to, żeby pobyć tu jeszcze kilka miesięcy, a może nawet lat to proszę pomóżcie uzbierać ciociom pieniążki ma moje badanie i operację…
Władysław taki jest – spokojny, delikatny, bardzo łagodny, ciut powolni myślący, nie potrafi się narzucać, ale jest bardzo szczęśliwy, kiedy się obdarzy go uwagą. Jego pysio fantastycznie oddaje jego emocje – zdziwienie, radość, zaciekawienie.
Władysław jest pod wieloma względami wyjątkowy – tak naprawdę nie powinien przeżyć okresu kocieństwa, być może nawet nie powinien się urodzić żywy. Ma źle zbudowane podniebie, cierpi od urodzenia na lekkie wodogłowie, a kształt jego pyszczka utrudnia mu oddychanie. A on jakby się w ogóle tym nie przejmował – ma te swoje małe radości i bardzo chce żyć, dzielnie walczy o każdy oddech, jednak długo tak nie może funkcjonować, bo za chwilę zacznie cierpieć.
Musimy mu pilnie wykonać tomografię komputerową główki i opłacić operację, która poprawi trochę kształt noska i go udrożni, odessie też płyn z uszka. Kocurek będzie mógł w miarę normalnie oddychać, mamy nadzieję, że obrzęk zniknie i wróci czuje w pyszczku, że on odzyska swoje życie a my odzyskamy jego.
Władysław taki jest – on nie potrafi prosić, chyba myśli że nie zasługuje, więc my w jego imieniu błagamy Was o pomoc dla niego. Zasługuje na to żeby żyć, żeby jeszcze poleżeć na słoneczku i pospać na podusi…
Ładuję...