Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Są bitwy których nie wygramy, mimo iż bardzo się staramy... Walkę o życie Wojtusia stoczyło z nami setki osób... Malutki zagłodzony kucyk, który nie potrafił się swobodnie poruszać zjednoczył wiele serc. Wojtuś podjął walkę, ale niestety pomoc przyszła za późno, organizm był za mocno wyniszczony. Odszedł od nas zaopiekowany i kochany na koniec poznając dobrą rękę człowieka .... ten malutki kucyk to świadectwo o tym jacy ludzie potrafią być okrutni ale również o tym ile potrafią zdziałać jeśli się zjednoczą... pewne przysłowie mówi że żyjemy tyle ile ktoś o nas pamięta. Wojtusiu my Ciebie nie zapomnimy!
Zbiórka i to jak szybko się pojawiały się kolejne wpłaty to dowód na to jak bardzo wszyscy pokochali i chcieli ratować Wojtusia.
Kwota uzbierana na zbiórce to 15693 zł (po odliczeniu prowizji). Łącznie na ratowanie życia które obejmuje leczenie stajenne, kowal, leki, kroplówki, przewiezienie do stajni a następnie do kliniki, leczenie szpitalne wydane zostało 8692.50 zł
Dziękujemy wszystkim lekarzom ktorzy walczyli o Jego życie. Dziękujemy za Wasze wpłaty i udostępnienia.
To nie koniec historii Wojtusia. Postaramy się aby jego życie było przykładem do przerwania losu zwierząt traktowanych jak rzecz, zaniedbanych i cierpiących latami w zamkniętych komórkach.
Fundacja Ktoś jednoznacznie postanowiła że kwota która pozostała ze zbiórki czyli 7000,50 zł zostanie przeznaczona na ratowanie życia...
Zapraszamy do śledzenia dalszej historii Wojtusia na naszej stronie FB
Nieprzespana noc przepełniona była płaczem, żalem i poczuciem bezsilności. Wojtuś był tak blisko… Wyniszczenie organizmu okazało się zbyt wielkie. Nerki nie podjęły pracy, uszkodzenie okazało się przewlekłe.
Wojtuś i stan w jakim do nas trafił to niewypowiedziana opowieść. O wielu smutnych latach przecierpianych w milczeniu. O głodzie i bólu, który stał się codziennością. O czułości, której mały niewinny kucyk nie otrzymał. Opowieść o ludziach, którzy wyręczają diabła w tworzeniu piekła. Wyrwał się stamtąd zbyt późno… Widok Wojtusia brutalnie przedstawił, jak bardzo nisko upadło człowieczeństwo.
Ostatnie dni spędził na miękkiej ściółce, najedzony, głaskany i kochany. Człowiek czuwał nad jego spokojnym snem. Ludzie z całej Polski udzielili mu wsparcia i trzymali za niego kciuki. Pokochali go, współczuli i podjęli walkę. Wojtuś odszedł bez bólu… Dziś u wielu z tych osób poleją się łzy, bo waleczny maluch złapał za serce nawet największych twardzieli.
Wojtuś prosimy, wybacz nam ludziom…
W takich chwilach trudno podtrzymać wiarę w to, że dobro zwycięża. Zło zadaje bolesne rany, które nigdy się nie zagoją, ale musimy wierzyć, że nasza walka nie jest na marne.
Kochani, miejcie w pamięci dzielnego kucyka, który nie dał rady przezwyciężyć ogromu cierpienia, niesprawiedliwości spowodowanych przez człowieka.
Przy próbie odłączenia od nawadniania nerki przestały pracować i mimo ponownego podłączenia nie podjęły już pracy. Doszło do trudnej decyzji o eutanazji.
Składamy zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa aby sprawca został ustalony i ukarany.
Wojtuś jest w klinice dla koni ze względu na niewydolność nerek. Na tym etapie leczenie polega na intensywnej płynoterapii.
Mocno trzymamy kciuki aby ta niewydolność nie była przewlekła i aby nerki podjęły pracę.
Przedstawiamy RTG kopyt przed korektą i po. Pilnie ścięty róg kopytowy i ustawienie nóg do właściwej pozycji ułatwiło Wojtusiowi kładzenie się i wstawanie.
Ale to jeszcze daleka droga w leczeniu przewlekłego ochwatu. Uwierzcie nam mieliśmy gorsze przypadki gdzie efekty leczenia są imponujące. Teraz bardziej nas martwią nerki.
Co do jednego nie ma wątpliwości, że Wojtuś chce żyć i organizm podjął walkę!
Czekamy na dobre informacje z kliniki.
Wojtuś dojechał do nas, ledwo wyszedł z samochodu...
Czy my ludzie zdążymy jeszcze wynagrodzić Wojtusiowi wieloletnie cierpienie? Spędził już 19 lat na okrutnym świecie. Wojtuś w samotności znosił kolejne dni wypełnione upokorzeniem i bólem.
Patrzymy dziś na Wojtusia. Łzy napływają nam do oczu, a pięści same zaciskają się w kieszeni. Wojtuś zdecydowanie zbyt długo czekał na swoje wybawienie. Mamy nadzieję, że nie jest za późno. Kucyk trafił do nas w tragicznym stanie. Byłyśmy przygotowane na wszystko. Jego stan jest bardzo poważny.
Nie ukrywamy, że jest przeraźliwie osłabiony. Nie miał ochoty jeść, zjada niewiele, a i w tych małych ilościach przeszkadzają mu zęby, które są potwornie zaniedbane. Przeraźliwy smród zgnilizny, ale na ten moment nie kwalifikuje się do znieczulenia. Zęby muszą poczekać, będziemy karmić papkami. Pierwsze badania krwi wykazały niewydolność nerek.
W ramach pierwszej pomocy został poddany płynoterapii. Lekarz prowadzący daje mu szansę, minęły dwie doby a Wojtuś żyje i widać poprawę.
Był tak mocno odwodniony, że dopiero w drugiej dobie nawadniania zrobił siusiu. Zaczął jeść, a więc organizm podjął walkę i Wojtuś powoli nabiera sił. Pilnie wezwany kowal ulżył ścinając przerośnięty róg kopytowy, aby Wojtuś mógł kłaść się i odpoczywać.
Nie zrekompensujemy mu wszystkich przeżytych cierpień, ale już się o niego troszczymy. Cieszymy się nawet z tego, że zjadł posiłek. Wojtuś chce jeszcze żyć, a my marzymy, żeby to się spełniło… Dlatego nie prosimy, ale wręcz błagamy o pomoc w jego powrocie do zdrowia.
Zaczynamy walkę o JEGO ŻYCIE dlatego potrzebne są środki na najlepsze możliwe dostępne leczenie, najlepsze leki i suplementy a z czasem, jak opanujemy słaby organizm, pilnie trzeba zrobić zęby równolegle prowadzić rehabilitację, fizjoterapię i magnetoterapię. Kowal potrzebny co dwa tygodnie.
Wojtuś został nam przekazany przez inne Stowarzyszenie, abyśmy podjęli walkę o jego życie. Mamy już sukcesy w podobnych dramatycznych przypadkach, mamy również lekarza prowadzącego z takim doświadczeniem. Wszystkie środki, które podarujecie dla Wojtusia będą tylko i wyłącznie dla niego - na ratowanie jego życia, leczenie, rehabilitację i utrzymanie.
Leczymy również inne chore kucyki i zdajemy sobie sprawę jakie to olbrzymie koszty. Trzy miesięczne leczenie Ferdka to koszt 12 tyś zł, leczenie Anji od listopada przekroczyło juz kwotę 15 tyś. Dlatego kwota dla Wojtusia to kwota którą przewidujemy na kilka miesięcy. Musimy liczyć się również z pobytem w klinice.
W razie pytań zapraszam do kontaktu. Renata Wójcik Prezes Fundacji Ktoś - Tel. 501000774.
Ładuję...