Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy Wam za wsparcie! Udało zapłacić się część faktur.
Cześć! Dziś zdecydowanie inna, ale ważna informacja odnośnie działania naszej fundacji. Trochę nam zajęło, żeby się zebrać do tego wpisu, ale chcemy Wam pokazać, dlaczego jest tak źle od kilku miesięcy (właściwie od grudnia). Potrzebujemy Waszego wsparcia, jednak inaczej niż zwykle...
Pewnie niewielu z Was wie, ale szefowa Fundacji od kilku tygodni przebywa w szpitalu, gdzie przechodzi trudną, długą i, nie ma co ukrywać, bolesną terapię onkologiczną. Jedyne, co teraz może robić, to wychodzić na spacer z Bobikiem (na zdjęciu) i opalać się na "solarium". Humor jej nie opuszcza (no dobra, czasem puszczają nerwy i chce się płakać), ale fizycznie nie jest w stanie poprowadzić spraw w fundacji. Nie może nigdzie jeździć, organizować akcji adopcji zwierząt i bazarków czy szukać nowych domów. Druga osoba prowadząca fundację po prostu nie jest w stanie wszystkiego ogarnąć sama.
Z tego względu ł .
Potrzebne są:
*wsparcie finansowe (m.in. na karmę, hotele, opłacenie lecznic, mnóstwo zaległych rachunków!),
*działania typu sprawdzanie rodzin adopcyjnych i ewentualny przewóz zwierzaków do nowych domów.
Oczywiście pomagają Przyjaciele, na tyle ile mogą, ale potrzebna jest pomoc długofalowa.
Zależy nam na tym, żeby do akcji włączyło się jak najwięcej osób (może Ty?), które będą w stanie zaangażować się na dłużej i pomóc w prowadzeniu fundacji. Prosimy, prześlijcie tę wiadomość do jak najszerszego kręgu znajomych. Piszcie do nas przez messengera, dzwońcie...
Maska do radioterapii
"Solarium"
"Spacer z Bobikiem"
Godziny spędzone pod kroplówkami
Mamy niespłacone należności z zaległych faktur u weterynarzy, a następne wciąż napływają. Przybywa zwierząt, które wymagają diagnostyki, leczenia, schronienia w hotelach. Weterynarze cierpliwie czekają, aż uporamy się z trudnościami, ale Oni też chcą żyć i dostać zapłatę za swoją pracę. Nie mamy siły już prosić kolejny raz o pomoc, o pieniądze .... Wierzcie nam, że ciągłe proszenie to nie jest komfortowa sytuacja. Chcielibyśmy Wam przekazywać dobre informacje, dzielić się pozytywnymi wiadomościami, szczęśliwymi adopcjami. Niestety telefony milczą, adopcje stoją i mamy wrażenie, że stałe opłaty (np. za hotelowanie zwierząt) doganiają nas szybciej niż zwykle. Nie mamy wyjścia.... Kolejny raz prosimy o pomoc. Jeśli zechcecie nas wspomóc najdrobniejszą wpłatą to będzie dla nas ogromna pomoc. Wierzymy, że Wy nasi Przyjaciele pomożecie nam zatrzymać pogłebiający się kryzys finansowy w fundacji.
Wołamy o pomoc… Usłyszysz czy pójdziesz dalej? Kondycja finansowa w fundacji jest dramatyczna. Za nami 2 ciężkie, pandemiczne lata. Ludzie bali się o swój byt co niestety odbiło się na sytuacji zwierząt. Coraz więcej porzuconych, zaniedbanych zwierząt trafiało pod naszą opiekę. Kto nas zna ten wie, że nie umiemy odmawiać. Nie umiemy przejść obojętnie obok cierpiącego zwierzaka.
Te kociaki trafiły do nas kwietniu 2021 jako maleństwa, uratowane ze śmietnika. Chore z kocim katarem, zarobaczone, słabe, przemarznięte.
Dwójka z nich do dnia dzisiejszego (styczeń 2022) nie znalazła domów. Tutaj już jako dorosłe koty, które wciąż siedzą w hotelu lecznicowym. Miesięczne koszty utrzymania w hotelu tych dwóch kotów to ok. 1900 zł.
Adopcje stoją w miejscu. Koty i psy siedzące miesiącami w hotelach i generujące ogromne koszty, a zwierząt potrzebujących pomocy wciąż przybywa. Do dziś pod naszą opieką są starsze, schorowane psy, których nikt nie chciał. Żyjemy nadzieją, że gdzieś na nich czeka ten upragniony dom. Niestety długotrwałe utrzymywanie zwierząt, zwłaszcza w hotelach lecznicowych, jest ogromnym obciążeniem finansowym dla fundacji. Mamy świadomość, że za te pieniądze moglibyśmy uratować wiele istnień. A licznik bije w zastraszającym tempie. Na dzień dzisiejszy mamy ponad 20 tys. długu z zaległych faktur, do tego dochodzą faktury bieżące, a wielkimi krokami zbliża się następny miesiąc.
Kacper i Filip
Te 3 psiaki siedzą już bardzo długo w hotelu. Axel, Filip, Kacper. Nie ma ani jednego telefonu w ich sprawie. Za brzydkie? Za stare? Nie wiemy. Axel (owczarek niemiecki) jest w hotelu najdłużej z nich, ponad rok. Miesięczny koszt utrzymania tej trójki to niecałe 2000 zł. Dodatkowo leki i wizyty u weterynarza.
Axel
Dla tak maleńkiej fundacji jaką jesteśmy, 20 tys. długo to ogromna kwota! Nie chcemy mieć długów w lecznicach i hotelach, bo tym zamkniemy sobie drogę do dalszej pomocy zwierzętom, a tego przecież byśmy nie chcieli. Dlatego zwracamy się do Was o pomoc. Każde Wasze wsparcie, nawet to najmniejsze, jest ogromnie cenne. Bez Was nie przetrwamy. Nie będziemy w stanie ratować kolejnych zwierząt. Co będzie dalej - nie wiemy. Boimy się o przyszłość zwierząt, które są pod naszą opieką.
Wszystkie koszty związane z utrzymaniem fundacji, koszty administracyjne, koszty domeny i hostingu oraz koszty paliwa pokrywamy z własnych pieniędzy, aby każdy grosz który trafia do fundacji był przeznaczony na zwierzęta. Nasze prywatne możliwości też są mocno ograniczone.W innym hotelu przybywa kolejna czwórka naszych podopiecznych: Karol, Max, Nugat i Benio. Do Karolka strzelali, uciekał co sił w nóżkach i wpadł pod auto. Ma sparaliżowany tył, porusza się na wózku. Nugat miesiącami koczował porzucony na wsi. Przeganiany przez ludzi stracił do nich całkowicie zaufanie. Max to sympatyczny psiak, taki mniejszy owczarek. Przeżył ogromną tragedię w rodzinie. Został sam. Benio wielki ciałem, a szczeniaczek duchem. Oddany, niechciany. Po prostu się znudził. Nikt nie jest zainteresowany adopcją tych psiaków. Miesięczne koszty hotelowania sięgają blisko 2500 zł. Do tego leki i weterynarz.
Benio i Karol
Max i Nugat
Wyrzucona jak śmieć, chora, brudna i przemarznięta Iskierka. Znaleziona w wielkie mrozy została uratowana w ostatniej chwili. Zamarzłaby... Przebywa w hotelu lecznicowym. Jest leczona i diagnozowana. Czeka nas długa i kosztowna droga.
Bobik odebrany w trakcie interwencji, bardzo chory (choroba Cushinga). Prawie rok siedział w lecznicy, dostawał bardzo drogi lek. Miesięczny koszt utrzymania psa z lekami to ok. 1500 zł.
Buldog o imieniu Oko odebrany od pseudohodowcy. Chory i z ogromnymi problemami behawioralnymi. Wymagał pobytu w specjalistycznym ośrodku, gdzie pod okiem doswiadczonego behawiorysty socjalizował się. Mieisęczny koszt utrzmania to ok. 1000 zł + weterynarz i leki. Siedział w hotelu kilka mieisęcy.
Dziadunio (Olaf) szedł środkiem drogi, ostatkiem sił. Chyba dlatego, żeby zostać zauważonym. Okazał się być bardzo chorym psem. Przez krótki czas wygenerował koszty na blisko 5000 zł.
Tibon zostawiony sam, przypięty na łańcuchu do budy czekał aż ktoś przyjdzie. Przyszliśmy go uratować. Trudny pies, agresywny. Również wymagał pobytu w spcjalistycznym ośrodku, który pracował nad jego socjalem. Koszt pobytu to ponad 500 zł plus leki, weterynarz. Spędził tam ponad pół roku.
Ta trójka czeka w domach tymczsowych na nowy dom. Wyżywienie, leki, weterynarz, zabieg kastracji i sterylizacji plus wcześniejsze hotelowanie, to jeszcze nas czeka do zapłaty.
Zaniedbana, brudna, z pozlepianą siercią sunia, dwa dni temu trafiła pod nasze skrzydła. Nie mogliśmy odmówić. Czeka nas diagnostyka, sterylizacja, wyżywienie.
Nie sposób przedstawić tu każdego zwierzaka, bo na swoim koncie mamy tysiące uratowanych zwierząt.
Naszą Podopieczną jest również nutria Basia. Z rannym ogonkiem wyrzucona do rzeki. Nie przetrwałaby zimy...
Przedstawione wyżej zwierzaki to jedynie maleńka część naszych Podopiecznych. Mamy kilkadziesiąt psów i kotów w domach tymczasowych, które utrzymujemy. Dodatkowo pomagamy ludziom uboższym i w trudnych sytuacjach leczyć ich zwierzęta, opłacamy zabiegi kastracji/sterylizacji, zapewniamy wyżywienie. Wiele zwierząt znalazło u nas schronienie po śmierci swoich właścicieli.
Nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy przestać to robić. Ale jeśli nasza sytuacja finansowa nie ulegnie poprawie będziemy musieli zaprzestać pomocy zwierzętom. Co się z nimi stanie... na razie nie dopuszczamy do siebie takiej myśli, ale powoli musimy się przygotowywać na najgorsze.
To jest nasz krzyk rozpaczy... Wołamy o pomoc. Jeśli któryś ze zwierzaków Cię zainteresował i chcesz mu dać dom, dzwoń 607 488 598.
Ładuję...