Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Państwa pomocy mały rudziaszek został uratowany.
Ileż takich historii kończy się zgoła inaczej :-( Ileż takich małych, kocich istnień nie ma tyle szczęścia co Wróbelek?
Pamiętamy tą historię do dzisiaj chociaż upłynęło już tyle czasu. To właśnie wtedy nauczyliśmy się, że nie wszystkim weterynarzom można wierzyć do końca. Jak potoczyły się dalsze losy naszego bohatera?
Pan Wróbel :-) opuścił nas po kociemu czyli po cichu. Pojechał do adopcji i tyle go widzieliśmy. Obiecujemy poprosić o zdjęcia z domu w którym przebywa, a póki co załączamy opłaconą dzięki Państwa pomocy fakturę.
Jeszcze raz dziękujemy za wsparcie.
Zabrany i porzucony, przez pijanych mężczyzn, mały Wróbelek trafia pod naszą opiekę... Kociak szybko się aklimatyzuje i razem z innymi mruczącymi, wkrótce zaczyna rozrabiać. Jest wszędzie. Zdrowy, wesoły i zawsze chętny do zabawy...
Tak było do pierwszych dni stycznia kiedy zauważamy, że Wróbelek zaczyna być osowiały, a wkrótce pojawia się również biegunka. Pani weterynarz z jednego z zakopiańskich gabinetów weterynaryjnych, nie dopatruje się w tych objawach niczego alarmującego i podaje antybiotyk, po którym nasz kociak wygląda ciut lepiej, ale nadal nie chce jeść. Wkrótce powraca biegunka, a Wróbelek jest coraz słabszy. Kolejne, aplikowane antybiotyki, nie przynoszą żadnych rezultatów, zmieniamy więc lekarza. Już wiemy, że rudziaszek potrzebuje natychmiastowej i konkretnej pomocy! Test na PP (który powinien był być zrobiony dużo wcześniej) wykazuje wynik dodatni, lek. wet. Anna Szeliga rozpoczyna walkę o życie Wróbelka.
Podawane są kroplówki i wszystkie leki, które mają na celu, przywrócić bardzo już słabego kociaka do życia. Walka trwała ponad tydzień. Wola życia Wróbelka była jednak silniejsza od śmierci, która jedną ręką przyciągała go już ku sobie. Kotek zaczął samodzielnie jeść, a uporczywa biegunka ustąpiła. Udało się!
Gabinet weterynaryjny, dołożył wszelkich starań, aby ocalić życie naszego kociaka, teraz winni mu jesteśmy zapłatę za swoje starania. Faktura za leczenie i pobyt, opiewa na 720 zł i nie jest to jedyna faktura, jaką musimy opłacić, biorąc pod uwagę fakt, iż opiekujemy się ponad dwudziestoma zwierzętami. Jeżeli kogoś z Państwa wzruszył los małego, rudego kotka, który bez pomocy człowieka, umierałby w ogromnym bólu, gdzieś pod śmietnikiem... Jeżeli kochacie koty i ich indywidualizm... Prosimy! Pomóżcie nam zapłacić fakturę za leczenie Wróbelka. Za każdy datek, składamy serdeczne podziękowania.
Ładuję...