Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy wszystkim za pomoc. Dzięki Wam od lat udaje nam się dbać o naszych staruszkowych podopiecznych po przejściach.
https://www.facebook.com/funduszmigotkowy
Mówiąc o wróżce zembuszce nie sposób nie wspomnieć dwóch skrzatów, które dziś przyjechały do Fundacji.
Dianka i Maksio są maluńkimi dziadeczkami, które wymagają interwencji wet. Z ich pyszków wydziera się FETOR.
Poza ząbkami jeszcze Dianka ma liczne problemy - guzki listew mlecznych, przepukline, chore łapki. U Maksia nie wierzę, żeby badania nic nie wykryły bo to dziadunio.
Póki co cieszą się szansą na nowe życie.
Bolał Cię kiedyś ząb?
Pewnie każdy z nas zna to uczucie. Ale my ludzie biegniemy wtedy do dentysty po pomoc. Psy nie potrafią prosić o pomoc, a niektóre nie mają nawet kogo...
Latami wiele psów żyje w bólu. Znasz ból jednego zęba. Pomnóż go teraz razy kilka i razy wiele lat... Koszmar, prawda?
Tak, one przeżywają koszmar. Po latach w domu, a czasem po latach na łańcuchu, czy w schronisku trafiają do nas psie wraki. I poza kastracjami, których potrzebują, poza operacjami najróżniejszych nowotworów, poza koniecznymi badaniami, coś co łączy je wszystkie to konieczność przeprowadzenia zabiegu sanacji jamy ustnej.
Naprawdę. Jedne psy mają nowotwór listwy mlecznej, inne jądra, inne śledziony, wątroby, jeszcze inne chore stawy, serce, nerki... ale wszystkie, absolutnie WSZYSTKIE, mają koszmarnie zaniedbane zęby.
I tu paradoksalnie mało kogo to obchodzi, wszak to nie urwana kończyna, nie ma krwi. Pies nie je, boli go, ale tego nikt nie widzi. Często ten ból powoduje ich zaburzenia behawioralne, czy wręcz agresję, przez którą w schronisku są skazane na pomijanie w adopcji. Bo kto weźmie psa, ktory nie da się dotknąc. A nie daje, bo go boli!
Na tym zdjęciu są zęby Kaji. To jedno z wielu takich zdjęć, bo wszystkie one wyglądają podobnie...
Suczka przez 15 lat miała dom, a na starość trafiła za kraty. Nie dość bólu emocjonalnego, nie dość tęsknoty i łez za panem, który odszedł, to jeszcze potwórny ból w paszczy.
Ten ból to jedno. Drugie to sypiące się od stanu zapalnego inne rzeczy, jak serce, czy nerki. To spotyka wielu naszych podopiecznych.
Kaję zabraliśmy do domu tymczasowego z drugą sunią z tego samego schroniska. Jej zabieg stomatologiczny kosztował 1900 zł (tysiąc dziewięćset złotych). I nie był to najdroższy zabieg w naszej historii...
Ale przecież nie można zabrać psa i pozwolić mu nadal cierpieć. Poza zabiegiem konieczne były badania.
Taką emeryturę w bólu miałaby w schronisku:
Ale zamieniliśmy to na to:
Pojechaliśmy po jednego psa, zabraliśmy dwa:
Tak samo było gdy pojechaliśmy na Podkarpacie po jednego psa, a przyjechaliśmy z trzema...
Karmelka i Lukrecja - matka i córka po śmierci pana trafiły za kraty. Przodozgryz i fatalne zabki, czekają niestety na swoją kolej, bo w fundacji mamy takich przypadków mase, a każdy mniej lub bardziej cierpi.
Ruszające się ząbki to ból ale i zagrożenie dla zdrowia. Poza tym co widać na zdjęciu, jest też kamień głębiej.
Od dłuższego czasu jest u nas Misia. Mikro suczka, która nie ma żuchwy. Dolną szczękę straciła chyba w jakims komunikacyjnym wypadku zanim trafiła do schroniska. Misia ma zęby w FATALNYM stanie. Jej zabieg wyceniono na 3 tysiące złotych...
Już rozumiesz, skąd ta kwota zbiórki?
Szokują nas te ceny, ale cena zabiegu stomatologicznego zależy od ilości np wyrwanych zębów. Od ilości szycia. Samo zdjęcie kamienia to nic... Te psy miewają po 20 zębów do usunięcia... Misia ma wielką przetokę. To też klasyczna sytuacja. Spotykamy się z nia często, Długotrwały stan zapalny powoduje zgniliznę w buzi.
I teraz wyobraźcie sobie, ze mając ok 40 zwierzaków pod opieką musimy każdemu zrobić przegląd, badania krwi rozszerzone, wszak to staruszki. Usg brzucha, gdzie wynajdujemy cuda w środku. Każdego wykastrować. Zoperować co trzeba. Ale już bez żadnych badań widać cierpienie spowodowane złym stanem jamy ustnej. A my mamy przeróżne psiaki. Każdy chory na co innego. Zabiegi muszą być w asyście anestezjologa, w narkozie wziewnej.
Ostatnio przyjechał do nas Zgredek. Jak myślicie, w jakim stanie są jego zęby, skoro właściciel porzucił go w takim:
Psiak cierpiał bardzo, zanim do siebie doszedł. Nie widzi. Ma problemy gastryczne.
Wcześniej zabraliśmy ze schroniska Filusia, który przez całe życie przed interwencją pilnował pola:
Tak sobie żył. Jak myślicie, czy dbał ktoś o jego zęby? Nie, dlatego on akurat nie ma zębów wcale...
Filuś ma chore serce. W schronisku przeżył parwowirozę, więc musi jeść teraz karmę gastro.
Niedawno sanację miał Tadzio zabrany po 12 latach z łańcucha, na którym pilnował pola aż stracił wzrok. Oto jego faktur, jedna z mniejszych.
Zupełnie przed chwilą przyjechał do nas Reksio. Do schroniska trafił na emeryturę, w wieku 15 lat. Dziadek nie daje się dotknąc. Boli go coś w pyszczku... Pyszczek lekko opuchnięty. Potrzebny będzie kolejny zabieg sanacji :(
Nowych psów mamy więcej. Symbolicznie zbiórka jest na zęby. Jednak tak naprawdę psy nasze mają wszystkie możliwe choroby. Chore serce ma cała masa z nich. Leki są drogie :( Chore wątroby, stawy, nerki... Ciagle któryś ma badania. Ledwie zrobimy jeden zabieg, a już w kolejce czekają następne. Stale potrzebna nam specjalistyczna karma.
Tradycyjnie zabieramy ze schronisk starsze, schorowane psy. Najczęściej czarne kundelki, które mają najmniejsze szanse na dom. Ostatnio przyjechała do nas na przykład także Frida, Zojka i Lucek, Bonnie i Skipi... Pomagamy ile możemy, żadna złotówka się u nas nie zmarnuje.
Na ostatnim zdjęciu jest Bonnie (sunia po prawej stronie). Będzie potrzebowała pomocy specjalistów, ponieważ jest koszmarnie utuczona.
Nie zawsze cierpienie to lejąca się krew. Czasem psy cierpią po cichu, niewidoczne. Czasem tego największego bólu zupełnie nie widać.
Chwilę temu była u nas Bunia zabrana ze schroniska na suwalszczyźnie. Miała dwie kosztowne operacje, które uratowały jej życie bo miała nowotwór. Sunia jest już w nowym domu, a my chcemy pomagać kolejnym!
Stefanek przyjechał do nas na emeryturę i jak się okazało na dożywocie, bo miał raka wątroby. Takim psom pomagamy. Po wielu latach w schronisku dajemy im często jedyną w życiu i ostatnią przystań.
Takich tragicznych przypadków miałysmy ostatnio więcej :(
Ogarniamy te psy, idą do domów, czasami odchodzą... a my zabieramy nowe i ponosimy nowe koszta.
Prosimy Was o pomoc, abyśmy mogły nadal pomagać. Wszystko co robimy, robimy pro publico bono. Nikt z nas nie pobiera wynagrodzenia za pracę w fundacji.
Losy naszych psiaków możecie śledzić tu:
https://www.facebook.com/funduszmigotkowy
Ich los leży w Waszych rękach. Bo mają tylko nas i Was <3
Z czasem będziemy dodawać kolejne faktury.
Ładuję...