Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Hej, Hej!
Chciałbym bardzo Wam podziękować, za Wasze wsparcie. Całą kwota, która była potrzebna na moje leczenie udała się uzbierać. Bardzo, ale to bardzo Wam dziękuję.
Jestem dodatkowo szczęśliwy, bo zdrowotnie doszedłem do siebie. Mogę w końcu biegać, skakać, po prostu cieszyć się życiem. W dodatku dzięki tej zbiórce znalazłem dom! Jestem chyba najszczęśliwszym kotem na świecie!
Jeszcze raz bardzo Wam wszystkim dziękuję.
Tak dokładnie nie wiem, skąd się wziąłem, ale pewnego dnia dotarłem do miejsca zwanego drukarnią. Nawet mi się tam podobało, bo dawali mi tam jeść, pić, zrobili miejsce do spania, nie było źle. Pewnego dnia gdzieś zaginąłem, człowieki, które o mnie dbały zaczęły się martwić, szukać mnie... W końcu się pojawiłem, ale strasznie utykałem na jedną łapkę i bardzo mnie wszystko bolało. Nie miałem już sił... Ból był przeokropny.
Wzięto mnie do weterynarza, który zlecił RTG i dokładnie przebadał mnie. Diagnoza – bardzo brzydkie złamanie trzonu kości ramiennej, złamanie skośne z dwoma odłamami pośrednimi. Nie wiedziałem, co to do końca oznacza, ale brzmiało okropnie... Tak jak ból, który cały czas mi towarzyszył. Powiedziano też, że prawdopodobnie moja łapka będzie do amputacji.
Za bardzo nie pamiętam, jak do tego doszło, co się stało, dlaczego tak się stało... Podobno za to wszystko był odpowiedzialny człowiek, który mnie skrzywdził, ale nie rozumiem dlaczego, przecież tu o mnie dbali, a tam ktoś inny miałby mnie skrzywdzić? Wydawało mi się, że moje życie już powoli nie ma sensu, no jak to funkcjonować bez łapki... Jak tu biegać, jak tu się bawić. Na szczęście moi tymczasowi opiekunowie postanowili udać się na konsultację do innego weterynarza, który powiedział, że widzi szansę i może obejdzie się bez amputacji. Tak oto zaczęła się walka o moją łapkę.
Jedna operacja umieszczenia stabilizatora zewnętrznego, potem kontrola, potem kolejna operacja usunięcia wcześniej wspomnianego stabilizatora. Kolejna kontrola i koszty zaczęły się robić ogromne, dlatego też moi tymczasowi opiekunowie postanowili poprosić o pomoc. Tak oto stałem się jednym z podopiecznych fundacji.
Teraz już powoli dochodzę do siebie, ale nadal, abym mógł dojść do pełnej sprawności, są potrzebne kontrole, rehabilitacje, dodatkowo też mam problem z oczkiem, jakieś zamglenie czy coś mam... Więc dochodzą do tego jeszcze konsultacje okulistyczne… Koszty stale rosną… Jeden człowiek mnie skrzywdził, jednak drudzy o mnie walczą i chcą mi pomóc, mimo kosztów.
Dlatego proszę, wesprzyj moją zbiórkę i stań się również moim bohaterem. Chciałbym dojść do pełnej sprawności, by móc znów biegać, bawić się. Wiem, że fundacja ma sporo podopiecznych, którym potrzebna pomoc, na które również są potrzebne finanse, dlatego nie chce im dokładać jeszcze więcej, dlatego proszę cegiełka do cegiełki, a dzięki temu koszt mojego powrotu do zdrowia będzie mniejszy.
Ładuję...