Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Cześć! Jestem Franek.
Przypominam się wszystkim przyjaciołom, którzy ostatnio śledzili moje losy. Od tamtej pory trochę się zmieniłem. W końcu jestem szczęśliwy i bardzo podoba mi się mieszkanie w ciepłym domku, z kochającym człowiekiem u boku.
Moja tymczasowa opiekunka została moim domem stałym. Opiekunowie uważają, że jestem ideałem, stworzonym do bycia w domu. Perfekcyjnie zachowuję czystość, a swoje potrzeby załatwiam tylko na zewnątrz. Kiedy potrzebuję wyjść, siadam pod drzwiami i cichutko piszczę. Dostałem śmieszne ubranko, więc na spacerach jest mi ciepło i przyjemnie. Świetnie radzę sobie też z chodzeniem na smyczy, reaguję na swoje imię i przybiegam, kiedy się mnie woła. Jestem niezłym pieszczochem i uwielbiam siedzieć na kolankach! Najbardziej lubię, kiedy jest przy mnie człowiek, ale nie boję się też zostawać w domu sam. Jestem wtedy grzeczny i najczęściej odpoczywam w łóżku.
Moja opiekunka mówi, że potrzebuję trochę czasu, żeby odnaleźć się w nowej sytuacji, ale po moich przejściach, świetnie sobie radzę.
Wszystkim dobrym ludziom dziękujemy z całego serca, za wsparcie, za udostępnienia postów i zbiórki, za każde ciepłe słowo.
Pamiętajcie, że dobro wraca!
Franio - maleńki, przeraźliwie chudy, zmarznięty i głodny, wegetuje na krótkim łańcuchu, po raz tysięczny okrążając słup, do którego jest przywiązany. I tak w kółko, godzina po godzinie, dzień za dniem, lato, jesień, zima. W rozpadającej się budzie, przy pustym starym garnku...
A Franio to młodziutki ok. 3-4 letni piesek - chciałby biegać, wąchać, poznawać świat i otoczenie, chciałby mieć psich przyjaciół i kolanka, na których mógłby się zwinąć w kłębuszek i w poczuciu bezpieczeństwa i miłości odpocząć...
Zapomnieć o tych wszystkich długich miesiącach niewoli, o tym jak marzł przykryty śniegiem i jak burczało mu w brzuszku.
Franio został "przygarnięty" ponad rok temu przez mieszkankę jednej z opolskich miejscowości, ponoć od jakiegoś czasu błąkał się po wiosce.
Dostał starą budę, po swoim poprzedniku, który odsiedział w niej swój dożywotni wyrok, gruby krótki łańcuch i w takich warunkach nasz maleńki Franio miał spędzić resztę swojego życia, czyli kilka bardzo długich lat...
My chcemy dla niego innej przyszłości, chcielibyśmy, aby malutkiego Frania ktoś pokochał i zabrał z tego przeraźliwego miejsca. Możemy umieścić chłopaka w hoteliku, ale na to niestety potrzebne są fundusze. Szukamy dla niego również domu tymczasowego lub stałego.
Musimy go zaszczepić, odrobaczyć, porządnie wykąpać i dokarmić, ponieważ Franio pod zmierzwioną śmiercią to maleńki szkielecik. Będziemy bardzo wdzięczni za każde, najmniejsze wsparcie dla naszego Frania.
Ładuję...