Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szanowni Państwo,
spóźnione, ale dobre wieści, uratowaliście Zacharego. Zbiórka szła fatalnie i do samego końca nie było pewności czy uda się za niego zapłacić. Na szczęście udało się. Dziękujemy!
Zachary bezpośrednio od handlarza został przewieziony do tej samej stajni, w której przebywa niedawno ratowany Herkules. Kasia zadeklarowała pomoc i przy drugim ogierze, dzięki temu była szansa na ratunek dla Zacharego.
Dziś Zachary jest już po kastracji, rana się goi dobrze, za to problem jest z kopytami. Nadmiar rogu został usunięty przez kowala, okazało się, że stan podeszwy nie jest najlepszy, weterynarz zalecił przemywanie rivanolem wgłębień, które pokazały się po rozczyszczeniu. Pojawiła się silna kulawizna, być może tworzy się ropień. Przed nim diagnostyka. Mamy nadzieję, że kulawizna okaże się przejściowa.
Zachary, gdy dojdzie do siebie będzie dołączony do Herkulesa i razem będą mogły korzystać z pięknej, letniej pogody.
Bardzo Wam dziękujemy za ratunek dla Zacharego. I dziękujemy też Kasi, że podjęła się opieki nad nim.
Szanowni Państwo,
bardzo prosimy o pomoc dla Zacharego. Sytuacja jest tragiczna, a zostały ostatnie godziny, by się za niego rozliczyć. W środę mija termin, handlarz już upomina się o pieniądze, a zbiórka idzie bardzo powoli.
Prosimy z całego serca o wsparcie.
Wizyta u handlarza. Konie oddzielone od lata, nadziei, szansy na życie. Nie galopują po łące, nie grzeją się w gorącym słońcu, nie skubią trawy. Obora. Obora handlarza. Tu jest końca początek.
Zachary. Lina oplata głowę. Zaniedbane kopyta rytmicznie walą o beton. Wali też bat, aż Zachary przysiada. Wtula się w drzwi, zawias, ścianę, skobel. Zaczyna rżeć, ale bat ucisza jego rozpacz. Handlarz, aż cmoka, że posłuszny i grzeczny. A on cały drży, każdy mięsień napięty. Tak bardzo przerażony. Tak bardzo.
Zachary ma wielkie, wystraszone oczy. Przykładam rękę do jego szyi. Strzyże uchem. Zerka niepewnie. To na mnie, to na bat. Gdy go głaszczę, rozluźnia się na chwilę. Handlarz tylko patrzy, bat trzyma w dłoni. Gotowy i chętny, by zrobić porządek. W oborze jest tylko jeden pan. To on wymierza razy za winy. Ten sam pan wyznacza datę śmierci.
Mówi, że Zachary latami krył, ale dorosły jego córki. Stał się niepotrzebny. Klientów właściciel szukał, dawał ogłoszenia, ale nikt nie był zainteresowany kupnem nic nieumiejącego ogiera z krzywymi, zaniedbanymi kopytami i nakostniakami. Handlarz nie marudził, podjechał ciężarówką. Porozmawiali o pogodzie. I o hodowli. Potem przeliczyli pieniądze. Uścisnęli dłonie. Huknął o ziemię trap, wzbijając tuman kurzy. Nim opadł, Zachary był już w samochodzie.
Zachary został sprzedany na rzeź, a mówi się, że papier i uroda to gwarancja dobrego życia. Tak tylko się mówi.
Wybrakowane ogiery, konie z imponującą karierą sportową, matki dające wybitne potomstwo, z rzeźnicką liną na głowie, uwiązane w oborze przy żłobie wyglądają tak samo, jak te, które pracowały w rekreacji czy robiły w polu. Nie ma znaczenia, jaki dały zysk. Tu, gdzie trafiają, jest sprawiedliwie. Nie liczy się co robiły, liczy się tylko ile na ich zabiciu można zarobić.
By podarować Zacharemu życie i opłacić transport potrzeba 9800 zł. Mamy czas do 13 lipca, by się za niego rozliczyć. Zabraliśmy go, ale by żył, trzeba go wyrwać z kolejki do ubojni. Trzeba go spłacić. Bardzo prosimy o pomoc.
Ładuję...