Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ten psisko wygrał los na loterii. Alaska zamieszkała we Francji u pani Ani. Teraz ciężko nawet ja poznać. Odzyskała wolność i zyskała drugie życie. Długo trzeba było czekać na tak szczęśliwy finał, ale było warto.
Interwencja z ostatniej chwili. Dostaliśmy zgłoszenie o dwóch psach, które pozostają pod "opieką" człowieka, który je głodzi. Zdjęcie nas poraziło... suczka w typie owczarka wyglądała jak szkielet obleczony skórą. Nie zastanawiając się ani chwili, popędziliśmy na miejsce (Gmina Klembów, woj. Mazowieckie).
Sytuacja jest o wiele bardziej poważna, niż przypuszczaliśmy. Okazało się, że na posesji są trzy psy. Wszystkie wyglądają identycznie tragicznie...
7 kg suchej karmy psiaki pochłonęły w ciągu pięciu minut. Nie gryzły - połykały w całości. Wylizały wszystko, co do ziarenka. Jak długo głodowały? To straszne. Serce pękło nam na milion kawałków.
Próbowaliśmy nawiązać kontakt z właścicielem, jednak wydawało się, że nie jest obecny w domu. Wybieraliśmy już numer Policji z prośbą o asystę przy odbiorze zwierząt, jednak w tym momencie właściciel zdecydował się ujawnić.
Nie rozumiał, w czym widzimy problem. Przecież je karmi. Codziennie dostają 2 litry gotowanej kaszy. 2 litry samej kaszy rozdzielanej na 3 psy. "Przecież one nie wyglądają źle!" Po chwili zorientowaliśmy się, że właściciel ma problem - problem alkoholowy. W obliczu krzywdy, której przyglądaliśmy się z coraz większą rozpaczą, straciliśmy siły, by dyskutować. Ponownie wybraliśmy numer alarmowy i w tym momencie usłyszeliśmy słowa, które zapadną nam w pamięci na długi czas: "A zabierajta te psy, na **** mi one! Dwie stówy miesięcznie w kieszeni!"
Cóż. Zabraliśmy, nie mając pojęcia, gdzie ulokować je w przepełnionym przytulisku. Wiedzieliśmy tylko jedno - ich męczarnia musi zakończyć się natychmiast.
Psiaki są w tragicznej kondycji fizycznej. Są zagłodzone, zakleszczone, zarobaczone i zapchlone. Wszystkie są dziewczynkami. Nie mają szczepień, sterylizacji, zabezpieczeń przeciw pasożytom, badań. Mają tylko nadzieję... i Was.
Gdyby nie sąsiedzi, którzy podrzucali im jedzenie, psy już dawno umarłyby z głodu i wycieńczenia. To byłaby kwestia kilku dni. Los zadecydował, że mają żyć, jednak regeneracja wyniszczonych organizmów potrwa długi czas. Ciężko napisać cokolwiek... Nie pozostaje nam nic innego - gorąco prosimy o Państwa pomoc.
Ładuję...