Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo Państwu dziękujemy za wsparcie bardzo chorego, skrzywdzonego Borysa!
Psiak jest już w pełni zdrowy, znalazł też nowy, kochający dom.
Borys przeszedł szereg zabiegów, które uratowały jego życie. Wiele tygodni dochodził do siebie, by dziś funkcjonować, jak normalny, w pełni sprawny i zdrowy pies.
Jego leczenie trwało ponad 2 miesiące - codziennie kontrole, badania i specjalistyczna dieta sprawiły, że Borys zaczął przybierać na masie i na ten moment nic już mu nie dolega.
Mamy nadzieję, że Borys jeszcze kilka dobrych lat będzie cieszył się zdrowiem i szczęściem w nowym domu!
W niewielkim kojcu umiera pies. Odwodniony, głodny, z wrośniętymi pazurami i setką kleszczy na ciele. Postrzelony z wiatrówki w okolice kręgosłupa - kona na oczach domowników. Jest bez pomocy. Co na to właścicielka? - Dzwoniłam do lekarza, ma pojutrze go uśpić. Dziś nie przyjedzie, bo jest koranoawirus - mówi nam kobieta. Wyrywamy psa z ramion śmierci, z ramion wiejskiego "weteryniorza" i okrutnego właściciela. Jedziemy szybko do kliniki, by ratować Jego życie.
Dziennie interweniujemy w kilkunastu przypadkach dotyczących złych warunków, w jakich trzymane są zwierzęta. Czasami nie mamy już siły prowadzić tych akcji, bo zgłoszeń jest za dużo, są bardzo trudne, szczególnie w tym czasie, gdy wiele innych organizacji zawiesiło interwencje z uwagi na zagrożenie koronawirusem.
Wieś po Puławami. Gdy wchodzimy do boksu z psem, starsza kobieta wyjaśnia: - "Borys" ma być jutro uśpiony, lekarz dziś nie przyjechał, bo koronawirus. Boks ma brudny od odchodów, murowana, nieocieplona buda a w środku on.
Wychodzi powoli. Jest odwodniony, bardzo wychudzony. Waży 15 kg., połowę swojej wagi. Ma na imię "Borys". Adoptowany 10 lat temu ze schroniska w Puławach. Warunki w kojcu okropne. Mocz zmieszany z kośćmi, niesprzątane odchody, niesamowity smród. Trudno go nawet opisać.
"Borys" słania się na nogach. Musimy wynieść go z kojca. Siada na trawie i nie chce się podnieść. Jest bardzo osłabiony. Nie ma czasu aby się zastanawiać. Trzeba ruszyć szybko z pomocą dla psa. Ruszamy do kliniki weterynaryjnej. Tam już na nas czekają. Wiedzą, iż przyjedziemy z stanie ciężkim. Borys nie oddaje sam moczu. Trzeba go cewnikować.
Podłączane są kroplówki i psiak szykowany jest do zabiegu. RTG i USG wykazuje bardzo powiększone jelita. Lekarze podejrzewają guz. Bokser zostaje zaintubowany. Dodatkowo okazało się, iż do psa ktoś strzelał z wiatrówki. Ma dwa śruty w okolicach kręgosłupa. Rozpoczyna się zabieg. Po otwarciu jamy brzusznej chirurgom ukazują się powiększone aż 10-krotnie jelita cienkie i grube. Lekarze pierwszy raz widzą "coś takiego".
Jelita zostają nacięte; okazuje się, iż są one zaczopowane odchodami zmieszanymi z piaskie i słomą. Przez długi czas lekarze wyciskają odchody psa.
W jelitach było aż 4 kg masy kałowej. Trudno w to uwierzyć. Zdaniem specjalistów jelita zapchały się podawanymi kośćmi, słomą, piaskiem, które zwierzę jadło wraz z karmą . To capełniło cały żołądek i jelita. Osoby, które operowały psa, nie kryły zdziwienia. Worek z odchodami zważono jako dowód w sprawie.
Jelita pozszywano. Operacja była bardzo trudna; pies wybudził się i walczy o życie. Jego stan jest ciężki, bo operacja była trudna, czasochłonna. Teraz czeka go kilkanaście dni opieki pooperacyjnej w szpitalu.
Chcemy razem z Państwem walczyć o jego życie. Ten psiak jest bardzo wyniszczony. Sama operacja to koszt ok. 1500 zł. Koszty opieki pooperacyjnej są kilka razy większe. Dlatego prosimy o wsparcie w ratowaniu Borysa.
Ładuję...