Walka o ich życie

Konkurs
23 Wpłaty
Zebrano: 511 zł

Rozpoczęcie: 18 Listopada 2024

Zakończenie: 6 Grudnia 2024

Godzina: 23:59

Jesień to zawsze bardzo trudny okres dla nas i dla kotów. Na dworze robi się mroźno, a zwierzaki, które jakoś sobie radziły, które ukrywały swoje dzieci w różnych zakamarkach, przychodzą do ludzi, proszą o pomoc, o ciepło, karmę, opiekę...

W gminie kończy się budżet i wszystko, nawet kastracje, musimy pokrywać z własnych pieniędzy. Ludzie w tym czasie wolą przeznaczać pieniądze na mikołajkowe i świąteczne prezenty, nie na brzydkie, schorowane i zgłodniałe zwierzęta, które przecież - zdaniem wielu - powinny radzić sobie same.

W takiej właśnie sytuacji jak co roku się znaleźliśmy. W lecznicach wielkie długi, które przyzwoicie byłoby uregulować przed świętami, żeby i weterynarze mogli wypłacić pensje na święta, ale z czego mamy to zrobić, gdy na koncie znów pustka? Czy znowu zakładać z prywatnych pieniędzy i tak jak już dziesiątki razy odmawiać sobie samym, aby nie musieć odmówić słabym i potrzebującym?

Najbardziej pokrzywdzone są kocięta, których pod koniec roku jest bardzo dużo. Czy mamy odmówić kociemu rodzeństwu, które straciło mamę w bardzo wczesnym wieku i wegetowało pod blokiem dokarmiane resztkami z obiadu i krowim mlekiem? Czy mamy skazać na eutanazję maleńką koteczkę, która ma silne szmery w klatce piersiowej i bez niezbędnych badań nie może być dalej leczona? Czy mamy odwrócić się od maleństwa z chorym okiem, najprawdopodobniej wymagającym usunięcia? Czy moglibyśmy nie przyjąć pod opiekę maluchów trzymanych na deszczu i wietrze w klatce na gołębie zawieszonej na wysokości 1 piętra? To wszystko przykłady naszych ostatnich interwencji...

Szafirek to maluszek, który jest pod naszą opieką już ponad 4 tygodnie. Przez większość tego czasu nie rósł. Ważył ok. 300g, podczas gdy jego rodzeństwo przybrało na wadze do ok. 600g.

Był bardzo słaby, podejrzewano u niego wady wrodzone. Wykonaliśmy szereg badań, w tym USG i serię zdjęć RTG, które wykazały, że maluszek miał poszerzone miedniczki nerek i skręcone moczowody. To spowodowało u niego ostre zapalenie nerek.

Co gorsza jego organizm nie chciał przyswajać składników odżywczych do tego stopnia, że zaczął "zjadać" własne mięśnie. W skutek ich zaniku nóżka Szafirka  odmówiła posłuszeństwa...

Maluch mimo tego, że jadł, nadal był skrajnie osłabiony i odwodniony. Musiał dostawać dożylnie kroplówki, choć był tak maleńki, że nawet wkłucie się z wenflonem stanowiło wyzwanie... Zostały wdrożone antybiotyki o rozszerzonym działaniu oraz zastrzyki witaminowe i wspierające wątrobę. Udaliśmy się na wizytę u neonatologa, który po wykonaniu jeszcze jednego badania USG i dokładnym przeanalizowaniu wyników krwi i moczu dał nam nadzieję, że może jest szansa dla naszego malucha.

Obecnie Szafirek nadal jest intensywnie leczony, ale zaczął powolutku przybierać na wadze. Niedługo czekają nas kolejne badania, ale nie mamy ich z czego pokryć...

Coco i Bounty były przetrzymywane w klatce na gołębie, zawieszonej na wysokości 1 piętra. Nie miały żadnego schronienia, były wystawione na działanie wiatru i deszczu, zziębnięte i niedożywione. Ich "właściciel" twierdził, że trzyma je jako odstraszacz szczurów...

Te dwa maluchy nie zdążyły jeszcze dorąsnąć, a już zaznały takiego cierpienia, że nie miały chęci do życia. W momencie przywiezienia ich do weterynarza były tak zamknięte w sobie i bezwolne, że nie opierały się ani nie wydawały żadnych dźwięków nawet podczas pobierania krwi czy mierzenia temperatury.

Przez pierwsze kilka dni nie miały nawet ochoty jeść i musiały być karmione dożylnie. Były tak bardzo zarobaczone, że wymiotowały pasożytami...

Na całe szczęście dzięki żmudnej pracy udało się skłonić maluchy do jedzenia i doprowadzić je do stanu, w którym wróciła ich chęć do życia. Teraz obserwujemy jak uczą się na nowo bawić i cieszyć głaskaniem.

Maleńka Pati już podczas pierwszego badania u weterynarza wykazywała bardzo mocne szmery w klatce piersiowej.

Istnieje u niej podejrzenie kardiomiopatii, jednak można będzie to potwierdzić dopiero po wykonaniu niezbędnych badań, na które nie mamy funduszy... Bez badań nie będzie możliwe leczenie i koteczka będzie skazana na eutanazję...

Jej siostra Padma ma nieodwracalnie uszkodzone oczko, które byćmoże będzie trzeba usunąć.

Wizyta u okulisty również nie jest w tym momencie możliwa ze względu na brak środków... Czujemy się bezsilni kiedy patrzymy na te małe istotki i nie możemy nic zrobić...

To tylko kilka z najtrudniejszych przykładów. Mamy pod opieką wiele kotów i codziennie zmagamy się z kocim katarem, świerzbem usznym, chorobami pasożytniczymi oraz innymi problemami zdrowotnymi naszych kotów.

Zaczęliśmy pomagać zwierzakom, bo biły w nas wielkie serca - i czy te serca mamy zamykać na pechowców, bo akurat w tym momencie nie mamy pieniędzy? Wszystkie te zwierzaki dostały szansę na piękne życie. Dzięki Wam. Ale kolejny raz prosimy o pomoc. Pokornie i z nadzieją, że tak jak zawsze byliście z naszymi podopiecznymi, tak i teraz ich nie opuścicie.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
2 aktualne zbiórki
13 zakończonych zbiórek
23 Wpłaty
Zebrano: 511 zł