Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wszystkie testy na choroby zakaźne wyszły negatywne. Stan Jadzi powolutku się stabilizował i wszystko zdawało się zmierzać ku dobremu. Pozostały co prawda problemy z poruszaniem, ale opiekunowie kociej babci starali się zapewnić jej jak najlepsze i najbardziej bezpieczne warunki. Los jednak szykował dla niej kolejną niemiłą niespodziankę - wylew. I z tego, dzięki Waszej ogromnej pomocy w kolejnej zbiórce na leczenie, udało się Jadzi wyjść obronną łapką. Dziękujemy! ❤️
Skonsultowaliśmy przypadek Jadzi z neurologiem. Koteczka na razie bowiem nie ma napadów niepokoju i agresji, jednak obawialiśmy się, że to tylko wpływ podanych leków. Jadzia musi zostać przebadana pod kątem chorób zakaźnych: toksoplazmozy, neospory, FIV oraz FeLV. Dodatkowo musimy oznaczyć CRP, wykluczyć problemy z sercem, nerkami i tarczycą.
Jeśli tu nic nie znajdziemy - pozostanie nam MRI głowy :(
Jadzi zostało pewnie mało czasu :( Ale chcemy go dla niej ugrać tak dużo, jak to tylko możliwe. Prosimy Was o pomoc.
Mówią, że Jadzia ma około 20 lat... Do stadka swojej karmicielki trafiła wraz z trójką kociąt 7 lat temu, gdy zmarła jej opiekunka.
I wszystko było dobrze, aż do ostatniego dnia października...
Kotka trafiła do kliniki z silnymi objawami neurologicznymi. Temperatura jej ciała wynosiła zaledwie 32,1C. Pozostawiono ją na hospitalizacji. Po kroplówkach i dogrzewaniu wzrosła do 34C. Jadzia jednak krzyczała z bólu. Jej karmicielka wróciła zatem do kliniki, aby towarzyszyć kotce w jej ostatniej drodze. I gdy podpisane zostały dokumenty, a koteczkę mokrą od moczy przyniesiono do gabinetu - stał się cud. Jadzia uspokoiła się i zaczęła mruczeć. Zmierzono temperaturę - 36,8C. Postanowiono zatem dać jej szansę na kolejne 24 godziny.
W ciągu kolejnych dni widmo eutanazji oddalało się. Jadzia zaczęła jeść i pić. Próbowała także podnosić się - zaczęła samodzielnie docierać do kuwety. I jadła. Tak, jakby nie miała dostępu do pokarmu nigdy wcześniej.
Niestety dziś nastąpiło pogorszenie. Jadzia stała się bardzo pobudzona i niespokojna. Bała się posłanka, niepokoił ją jej własny cień. Warczała na swoich karmicieli, którzy ze względu na jej stan postanowili udostępnić kotce zacisze swojego domu po wypisaniu z kliniki.
Po przebadaniu przez lekarza weterynarii podane zostały leki, mające zminimalizować skutki ewentualnego udaru lub guza mózgu. Przed Jadzią ciężka batalia, przed jej opiekunami ciężkie dni. A przed nami koszty...
Wiemy, że w wieku Jadzi nie wyszarpiemy już dla niej za wiele czasu. Nie mamy jednak serca jej odmówić. Nie skazuje się bowiem nikogo tylko ze względu na wiek.
Ładuję...