Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po pewnym czasie w końcu zacząłem dochodzić do siebie. Okrutny los, który wcześniej nie oszczędzał mnie w ogóle, w końcu zaczął się odmieniać. Gdy tylko doszedłem do siebie znalazł się dla mnie dom tymczasowy, gdzie już w spokoju, a przede wszystkim w łóżku dochodzę do siebie. Bardzo Wam dziękuję za wszelkie sparcie.
Znacie to uczucie, kiedy nagle zmienia się całe Wasze życie? Jeszcze nie tak dawno temu wszystko wydawało się być na swoim miejscu – ukochany człowiek, ciepłe mieszkanie… Aż pewnego dnia, wraz ze śmiercią mojej opiekunki, straciłem wszystko. Nie bardzo rozumiem, dlaczego tak się stało, ale nikt mnie już nie chciał i wylądowałem na ulicy…
Z pomocą sąsiadów udało mi się przeżyć kilka miesięcy, chociaż zupełnie nie mogłem się przyzwyczaić do nowego życia. W pewnym momencie postanowiłem znaleźć sobie jakieś lepsze miejsce, niestety bez skutku. Zresztą, sam nie do końca wiem, co się ze mną przez ten czas działo, ale podobno resztkami sił wróciłem. Wtedy ludzie znowu mi pomogli i tak trafiłem do fundacji.
Wreszcie było ciepło i bezpiecznie, ale bardzo źle się czułem. Trudno mi się oddychało i nie miałem sił się ruszać, dlatego pojechałem do weterynarza. Oczywiście trochę to zajęło, zanim poczułem się lepiej, ale dostałem dużo kroplówek i mogłem wrócić do kociarni.
Jednak wkrótce znowu coś poszło nie tak i po kilku dniach trafiłem z powrotem do kliniki, tym razem na dłużej… Tam czekało mnie mnóstwo badań i nowe leki, które na szczęście zadziałały. Jak się okazało, mam zapalenie oskrzeli i jestem po prostu bardzo przeziębiony. Nic dziwnego, skoro tak długo nie miałem dachu nad głową. Do tego podobno czułem się tak źle z powodu pozytywnego wyniku badań na wirusa FIV. Nie bardzo wiem, co to dokładnie znaczy, ale nie brzmi zbyt dobrze.
Teraz dostaję dwa antybiotyki i czuję się już trochę lepiej, chociaż nadal nie rozumiem, dlaczego mnie to wszystko spotkało…
Mimo niemiłych wspomnień wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej, ale chyba potrzebuję Waszej pomocy, chociaż trochę głupio mi o nią prosić. Sam pobyt w szpitalu, kosztował prawie 1000 złotych, a to chyba bardzo dużo prawda? Dlatego byłoby mi bardzo miło, gdybyście zechcieli wesprzeć fundację w opłaceniu mojego leczenia i pozwolili mi znowu cieszyć się życiem.
Ładuję...