Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za pomoc i wsparcie dla naszego dzielnego wojownika - Zdzisia.
Kociak wygrał walkę z chorobą i z każdym dniem nabiera sił i nadziei, że wszystko co najlepsze przed nim.
Początkiem listopada Zdzisiu źle się poczuł. Nie chciał jeść, był słaby i obolały.
To była już końcówka leczenia, więc szybko został zabrany na diagnostykę.
Niestety okazało się że Zdzisiu ma zapalenie trzustki. Przeciwnik nieco mniej groźny, ale dla tak wymęczonego organizmu bardzo groźny. Walka zaczęła się na nowo.
Zdzisiu dzielnie współpracuje a my prosimy o dodanie nam otuchy, że wszystko będzie dobrze.
Wyniki w załączniku.
Zdziś szybko rośnie. Bardzo nas to cieszy, ale niestety musimy zwiększać dawkę drogiego leku, przez co zwiększamy też koszty.
Prosimy - pamiętajcie o tym walecznym kociaku...
Nasz Zdzisio walczy o życie! Kuracja jest długa i bardo kosztowna, ale działa! Kociak odzyskał radość życia, ma apetyt, chętnie się bawi, a wręcz szaleje ku radości opiekunów. Zdzisio kilka dni temu pojawił się na planowanej kontroli - pobrano próbki do badań. Powoli spływają wyniki i choć wciąż nie są idealne to jest zdecydowanie lepiej.
Stosunek albumin do globulin, który nie jest już poniżej dolnej granicy normy wskazuje, że wygrywamy z chorobą, ale przed nami jeszcze długie tygodnie terapii - bo mimo lepszych wyników Zdzisio musi przejść całą kurację do końca. Dlatego w imieniu naszego małego wojownika nie przestajemy prosić o mocno zaciśnięte kciuki i grosik do kociej skarbonki, by nie zabrakło pieniążków na ostatnie fiolki leku.
Niestety przegraliśmy walkę o życie Zdzisi. Nic nie zapowiadało tragedii, aż pewnego dnia Zdzisia zaczęła kiepsko oddychać. Natychmiast trafiła do kociego szpitala. Tam okazało się, że jej wyniki są bardzo złe, a w klatce piersiowej oraz brzuszku zgromadziło się mnóstwo płynu.
Kotka, która dzień wcześniej normalnie jadła gasła w oczach. Nie zdążyliśmy sprowadzić dla niej leku - dusiła się. Musieliśmy podjąć decyzję o eutanzacji i pozwolić jej odejść.
Tego samego dnia gorzej poczuł się Zdzisio. Pojechał szybko do lecznicy. Diagnoza nas zwaliła z nóg. Podejrzenie wirusowego zapalenia otrzewnej. Na szczęście lek był już na miejscu...
Walczymy o tego malca ale wiemy, że będzie bardzo ciężko. Nie tylko ze względu na jego maleńkie, mało odporne ciałko, ale też i ze względu na ogromne koszty leków i badań.
Ale próbujemy. Bo jeśli jest taka możliwość to trzeba próbować. On nikomu nie zawinił niczym. A został przez ludzi skazany na poniewierkę i śmierć. Ludzi, którzy kiedyś mienili się jego opiekunami/właścicielami.
Kochani błagamy o pomoc. Bez was to się nie uda.
W załączniku wyniki.
Weekendowy poranek w jednym z naszych domów tymczasowych. Wolontariuszka zaparzyła mocną kawę i usiadła przed laptopem, by nadrobić fundacyjne zaległości. Do adopcji mamy ponad 50 kociaków, każdemu trzeba zrobić ogłoszenie i puścić w internetowy świat.
Z rytmu pracy wyrwał ją jednak przeraźliwy koci miauk. Rozejrzała się dookoła po swoich tymczaskach. Koty leniwie rozciągały się na legowiskach podnosząc łebki na owy dźwięk, ale miauczenie nie pochodziło z domu.
Wolontariuszka wyszła więc na zewnątrz. Wtedy, na środku drogi przed domem zobaczyła małą burą kulkę. Stał tam, na ruchliwej drodze, patrzył w stronę podwórka, po którym biegały 4 duże psy i głośno płakał. Zawołany podchodził do bramki, ale bał się przejść dalej. Wolontariuszka przymknęła na chwilę psy i zabrała maleństwo z drogi. Zabrany na ręce kociak od razu mocno wtulił się w jej ramiona. Strasznie drżał. Był cały mokry, głodny i przerażony. W nocy szalały burze, a to maleństwo nie miało się gdzie schować… to cud, że w tę deszczową noc nie stała mu się krzywda.
To jednak nie koniec tej historii. Wieczorem tego samego dnia do naszej wolontariuszki zapukała sąsiadka. Pod wiatą samochodową na swoim podwórku znalazła kocie maleństwo… Kotka, mała bura kotka, identyczna jak kocurek znaleziony rano przez naszą wolontariuszkę. Przypadek? Raczej mało kto uwierzyłby tu w przypadki, kocięta musiały zostać celowo porzucone.
Co gorsza porzucający maluchy nawet przez moment nie zastanowił się, że w miejscu, w którym je zostawia, niemal w każdym domu jest duży pies pilnujący obejścia… To cud, że żaden z tych psów nie zrobił kociakom krzywdy.
Zdzisio i Zdzisia takie imiona dostali nasi bohaterowie. Maluszki od początku były osowiałe. Zjadły pierwszą porcję jedzenia, bo były bardzo głodne. Potem nie chciały ani jeść, ani pić, ani bawić się. Wtuliły się w siebie i odsypiały tułaczkę. Nie trzeba było długo czekać by skutki porzucenia kociaków w burzową, deszczową noc, dały o sobie znać. W nocy zagorączkował Zdzisio. Bardzo bolała go także okolica miednicy. Maluch głośno płakał, pił dużo wody, a prawie wcale nie oddawał moczu. Na dodatek wciąż męczył go odruch wymiotny.
Z samego rana, tuż po godzinie 7 trafił do lecznicy. Po wykonaniu badań okazało się, że kociak ma podwyższone parametry nerkowe, a same nerki są powiększone i bolesne. Prawdopodobnie przyczyną tego stanu było wychłodzenie i przemoknięcie malca. Zdzisiowi założono wenflon i zlecono regularne wlewy.
Dostał także silny antybiotyk, środki przeciwbólowe i przeciwzapalne oraz suplementy wspomagające odporność i pracę nerek. Po wizycie Zdzisio mógł wrócić do domu, ale tak naprawdę to, że kociak może przechodzić rekonwalescencję w domu, a nie w szpitalnej klatce, zawdzięcza wam. Kilka lat temu dzięki waszemu wsparciu udało się zakupić pompę infuzyjną. Dzięki niej Zdziś przyjmuje wlewy w domu, gdzie czuje się bezpiecznie i komfortowo.
Niestety na tym nie skończyły się kocie kłopoty. Wieczorem zagorączkowała także Zdzisia. Po konsultacji z lekarzem zalecono antybiotykoterapię, środki przeciwzapalne i wspomagające odporność także w jej przypadku. Walka o zdrowie i życie kociaków trwa. Tym bardziej, że nie wiemy z jakim przeciwnikiem jeszcze przyjdzie nam się zmierzyć.
Zarówno lekarze, jak i my zrobimy wszystko by malce dostały szansę na długie, szczęśliwe życie. Jednak jak to już bywa w tak trudnych i dramatycznych chwilach ogromnie potrzebujemy także waszego wsparcia. Każda podarowana złotówka pozwoli nam sfinansować leczenie i rekonwalescencję kociaków. Każda podarowana złotówka jest dla nas w tym ciężkim czasie niezwykle cenna, bo choć zaciskamy pasa, to na zdrowiu i życiu zaoszczędzić się nie da. Prosimy pomóżcie!
Ładuję...