Chora, zagłodzona koteczka. Pomóżmy jej

Chwilę przed świętami znalazła ją mieszkanka podkrakowskiej wsi. To skąd się wzięła na ulicy jest zagadką... Jest oswojona, więc miała kontakt z człowiekiem. Maleńka, żebra na wierzchu, smród ropy. Waży zaledwie 1,1 kg.

Na początku myśleliśmy, że to kociak, ale szybko weterynarze rozwieli nasze wątpliwości. To dorosły kot   Trafiła do nas kilka dni temu. Próbowaliśmy pobrać krew do badań, ale się nie udało. Była tak odwodniona, że mogliśmy pobrać jedynie kilka kropelek krwi potrzebnych do wykonania testów. Fiv/Felv są ujemne.

W tej chwili kicia przebywa u naszej inspektorki, gdzie dostaje wysokiej jakości jedzenie i nadrabia zaległości. Nie możemy napisać, że jest dobrze, ale dzięki kochanej Pani weterynarz udało się przywrócić apetyt i kicia nabiera sił.

Rachunek opiewa już na ponad 200 zł. Przed nami badania krwi, kolejne lekarstwa, a później kastracja i sanacja jamy ustnej, która woła o pomstę do nieba. Smród z pysia to efekt okropnego kamienia. Część zębów na pewno będzie musiała zostać wyrwana. Musimy szybko postawić Żelkę na nogi i wykonać konieczne zabiegi.  Prosimy, pomóż nam.