Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Z całego serca dziękujemy Wam za wsparcie. Danio i Karolek przeszli ogromną metamorfozę.
Danio został wykąpany, ostrzyżony, zostały wykonane wszystkie niezbędne szczepienia, badania. Psiaki aktualnie znajdują się już w domach stałych, adocja odmieniła ich życie.
Dziękujemy za wsparcie. To dzięki Wam mogliśmy zagwarantować chłopakom najlepszą opiekę weterynaryjną, leczenie, badania, szczepienia, chipowanie, zabiegi pielęgnacyjne, karmę.
Ciężko nam stwierdzić co jest gorsze… Trzymanie psa na łańcuchu od szczeniaka, czy trzymanie go w domu na kanapie i z dnia na dzień wyrzucenie na dwór lub do ciemnej piwnicy... Poznajcie historię Karolka i Danio...
W pierwszej chwili ich nie dostrzegliśmy. Skulone, zmarznięte i bez odrobiny nadziei, leżały we własnych odchodach i śmieciach.
Pies w typie yorka utrzymywany był na 2-metrowym łańcuchu. Brak podstawowej pielęgnacji spowodował, że jego sierść pokryta była dredami, kołtunami. Odór wyczuwany od psa był w pewnych momentach nie do zniesienia. Nie miał wody, w misce namoczona była wodą najgorszej jakości karma.
Nie miał nawet budy, spał w rozpadającej się szopie na starym materacu. Psy w tej typie rasy nie posiadają podszerstka, przez co bardzo marzną… Wszędzie były odchody, co potwierdziło nasze przekonania, że pies nigdy nie był spuszczany z łańcucha.
W kojcu obok znajdywał się kundelek, którego spotkał taki sam los. Buda, o ile można to tak nazwać, była dziurawa, w żadnej sposób nie chroniła przed zimnem. Nie miała nawet podłogi, przez co spał na gołej ziemi. Wszędzie walały się śmieci, odchody. Puste miski walały się po ziemi.
Według właścicielki psy zostały przeniesione na dwór, ponieważ niszczyły przedmioty w domu. Prawda jest taka, że stało się to zaraz po zakończeniu okresu szczenięcego, stąd jesteśmy przekonani, że znudziły się domownikom.
Właścicielka plątała się w zeznaniach. Najpierw stwierdziła, że jeden z psów jest szczepiony i odrobaczony, za chwilę, że oba. Psy nie miały nawet nadanych nawet imion. Nie zasłużyły na to… Dla właścicielki były to po prostu kundle.
Kiedy zapytaliśmy, czy jest jakakolwiek szansa na poprawę warunków bytowych psiaków i zastosuje się do naszych zaleceń, postawiła sprawę jasno – „ Nie mam czasu się nimi zajmować, zabierajcie je”.
Finalnie psy trafiły pod opiekę naszej organizacji. Czasami myślimy, że w Polsce powinno otrzymywać się pozwolenie na utrzymywanie psów.
Danio i Karolek trafili od razu do weterynarza, gdzie zostali zbadani odrobaczeni i zachipowani. Czekają ich badania krwi, kastracja, szczepienia.
Historia Granta. Więzili go w ciemnej i zimnej piwnicy 2 lata...
Pomieszczenie, w którym egzystował na co dzień, było zimne, nieoświetlone, wilgotne i brudne... Czym sobie zasłużył staruszek na taki los? Ano tym, że podobno był agresywny w stosunku do dzieci właścicieli i nie tylko. Gdyby nie osoba zgłaszająca i szybka reakcja naszych inspektorów, pies w dalszym ciągu zamknięty byłby w piwnicy...
Perypetie rodzinne doprowadziły do tego, że dla psa już nie było tyle czasu, siły i wyrozumiałości. Pies im mniej uwagi dostawał, tym większe kłopoty sprawiał. Opiekun twierdzi, że pies dawał sygnały ostrzegawcze, ale takie, których dzieci nie zauważały. Z tego powodu doszło do pogryzienia jednego z dzieci podczas zabaw na podwórku. Za rozwiązanie problemu przyjęto zamknięcie Granta w piwnicy.
Opiekun chciał się go „pozbyć”. Grant nie był już członkiem rodziny, pupilem, przyjacielem. Nie z jego winy stał się po prostu problemem. Szkopuł w tym, że taki problem zamknięty w piwnicy nie rozwiąże się sam, nie zniknie... Grant trafił pod naszą opiekę i aktualnie znajduje się w domu tymczasowym.
Historia Kacperka. Kopiowane uszy, złamany ogon oraz żebra - piekło Kacpra mogło trwać latami! Kiedy zbliżaliśmy się do niego, patrzył na nas przerażonymi oczami. Ledwo wyszedł z budy, a gdy już to zrobił, skulił się i pragnął zostać niewidzialnym... Po chwili zarejestrowaliśmy fakt, że ma obcięte uszy... Nie mogliśmy uwierzyć w to, że kundelek ma KOPIOWANE USZY!
Co więcej... Kacper ma złamany ogon z pękniętym kikutem na końcu oraz połamane żebra od regularnego kopania.
Ma dopiero 3 lata, nigdy nie był u weterynarza - brak szczepień, odrobaczania. Brak wody, jedzenia, buda w fatalnym stanie. Łańcuch miał zaledwie 2 m, nigdy nie był z niego spuszczany.
Właścicielka próbowała nam wmówić, że pies należy do szwagierki, przy czym żadnej szwagierki nie ma. Po zasypaniu nas kłamstwami na temat właściciela psa dobrych warunkach bytowych finalnie przyznała się, że jest właścicielką psa i podpisała zrzeczenie.
Podczas formalności, naszym oczom ukazał się pies w typie yorka, który spał na kanapie... Nigdy nie zrozumiemy, jak można być tak okrutnym. Udaliśmy się z Kacperkiem do weterynarza. Weterynarz potwierdził, że był głodzony i regularnie kopany, stąd połamane żebra. Uszy są krzywo zrośnięte, rana nie jest stara. Jesteśmy w trakcie diagnostyki.
Prosimy o pomoc w pokryciu kosztów leczenia oraz opieki. Musimy opłacić bieżące koszty, tj. opiekę weterynaryjną: szczepienia, odrobaczenie, chipowanie, badania krwii. Zakup karmy oraz akcesoriów: szampon, szelki i obroża. Całą czwórkę czeka kastracja.
Dodatkowo zima to czas wytężonej pracy. Mamy coraz więcej zgłoszeń, a co za tym idzie - koszty rosną w zastraszającym tempie. Wszystkie odebrane przez nas zwierzęta trafiają do weterynarza, gdzie muszą przejść diagnostykę, szczepienia, odrobaczanie, chipowanie. Kiedy pies nie wymaga specjalistycznej opieki weterynaryjnej, wówczas kamień spada nam z serca. Gorzej, jeżeli okazuje się, że choruje i wymaga leczenia i częstych wizyt kontrolnych u weterynarza. Nigdy nie wiemy, czego możemy się spodziewać podczas interwencji.
Pokonujemy dziennie kilkadziesiąt kilometrów, przez co koszty benzyny są bardzo wysokie - miesięcznie wydajemy ok. 800-1000 zł. Pomóż nam pomagać! Z całego serca dziękujemy za okazane wsparcie!
Ładuję...