Fatalnie połamana kotka i wyjątkowo trudna operacja

Zbiórka zakończona
Wsparło 201 osób
2 000 zł (100%)

Rozpoczęcie: 27 Października 2018

Zakończenie: 23 Listopada 2018

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

To będzie historia o nieodpowiedzialności, odpowiedzialności i Aniołach Stróżach. Ale od początku. 

Zadzwonił do fundacji starszy mężczyzna. Mieszka na wsi. Przygarnął rok temu kotkę (dokarmiał, dokarmiał i już została...). Tak, dobrze się wszyscy domyślacie: kotka mu się okociła. Kocięta rozdał. Teraz, we wrześniu, kotka mu się znowu okociła! Było sześć, zostały dwa (nie pytajcie o nic...) Pytam czemu nie wysterylizował. Śmieje się do słuchawki...

"Ale czekaj pani - mówi- to jeszcze nie nic!"

Trzy tygodnie temu kotka zniknęła. Przepadła. Kociaki piszczały z głodu. Same jeszcze nie jadły, chociaż moczył im pyszczki w spodku z mlekiem. I teraz, wyobraźcie sobie, ten starszy człowiek, urodzony i wychowany na wsi, z wiejskim podejściem do zwierząt wsiadł w samochód, pojechał do miasta 40 km dalej i kupił butelkę ze smoczkiem oraz mleko w proszku, do odchowywania osesków! Karmił je co kilka godzin i masował brzuszki!. 

Nie wierzycie? Ja też nie wierzyłam. A jednak!

Aż tu, po 10-ciu dniach, pojawiła się kotka! Przywlokła się pod dom ostatkiem sił, ciągnąc tylne łapki za sobą. NIe chciała karmić dzieci, warczała na nie i uciekała. Pan zgarnął kotkę do samochodu i zawiózł do najdroższej kliniki w mieście. On, emeryt czy rencista ze świadczeniem 1000zł miesięcznie chciał ratować kotkę za wszelką cenę!

Diagnostyka nie pozostawiła złudzeń: pęknięcie miednicy i koszmarne złamanie łapy w dwóch miejscach. Bardzo trudne do złożenia. Prawdopodobnie potrącenie przez samochód. Cena zabiegu powaliła biednego człowieka...

Polecono mu wiec skontaktować się ze mną. Może fundacja zapłaci.... Owszem, zapłaci, bo skandalem byłoby zostawić dobrego człowieka i jego zwierzęta bez pomocy. Znalazłam nieco tańszą lecznicę z bardzo dobrym chirurgiem. Następnego dnia pan przywiózł kotkę na zabieg.

Operacja trwała kilka godzin. Było to skomplikowane mocowanie chrząstki (rzepka fatalnie odczepiła się, vide rtg) oraz naciąganie kości, która przesunęła się do wewnątrz a razem z kością naciąganie mocno przykurczonych przez te 10-11 dni od wypadku naczyń, mięśni i ścięgien. Była krew, pot i łzy, a Anioł Stróż głównego lekarza operującego musiał co raz zatykać sobie uszy.

Zoperowana łapka jest sztywna. Kotka jej na razie nie zgina. Wszystko jest tak mocno naciągnięte, że potrzeba długiej rehabilitacji, żeby zaczęła w miarę normalnie chodzić. Ale żyje i to jest najważniejsze. 

Sterylizacja kotki odbędzie się za jakiś miesiąc, bo po takim urazie o kolejnej ciąży nie ma mowy.

A ja serdecznie proszę wszystkich dobrych ludzi o wsparcie groszem na rzecz opłacenia zabiegu i leczenia pooperacyjnego kotki. Z góry pięknie dziękuję za każdą złotówkę i każego sms-a.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
2 aktualne zbiórki
90 zakończonych zbiórek
Wsparło 201 osób
2 000 zł (100%)