Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Łapka Pralinki goiła się bardzo dobrze. Opatrunek został założony bez komplikacji, a kotka przez 4 tygodnie była zamknięta w klatce kennelowej, gdzie miała bardzo ograniczone ruchy i mało możliwosci, by wystąpiły jakiekolwiek powikłania. Opatrunek był ciężki, kotka jest drobna, więc istniało ryzyko, że uszkodzi sobie łapkę.
Po trzech tygodniach wykonaliśmy RTG i wówczas jeszcze wszystko było w porządku, jednak tydzień później, przy zdjęciu opatrunku okazało się, że w palce łapy wdała się martwica. Niestety jedynym rozwiązaniem była amputacja całej łapki...
Wiemy, że martwica może pojawić się bardzo szybko i niespodziewanie, jednak wiadomość o konieczności amputacji była dla nas olbrzymim szokiem, zwłaszcza że kotka w ogóle nie dawała po sobie poznać, że coś tak złego się dzieje.
Bardzo dziękujemy Wam za wsparcie - choć nie taki miał być finał, to jednak najważniejszą wiadomością jest to, że Pralinka żyje i ma się całkiem dobrze. A to wszystko wyłącznie dzięki Waszemu wsparciu.
Pralinka przeszła już zabieg kastracji i naprawy złamanej łapki. Ma założony gips z żywicy, przymocowany do kości. Kotka nie radzi sobie z chodzeniem ani z wchodzeniem na posłanko, o kuwecie nawet nie wspominamy. By nie obtarła sobie uda ani nie zrobiła sobie krzywdy chodząc, została zamknięta na czas rekonwalescencji w klatce kennelowej.
Za trzy tygodnie będziemy wykonywać kolejne prześwietlenie, by sprawdzić, czy łapa prawidłowo się zrasta. Gips będziemy zdejmować po minimum czterech tygodniach od jego założenia.
Mamy też złe wieści - jako że obrażenia, które Pralinka miała (złamany staw skokowy i ogromny krwiak na brzuchu) zupełnie nie pasują do wypadku komunikacyjnego (w którym najczęściej obrywa miednica albo chociaż udo), podejrzewamy, że ktoś kotkę mocno kopnął i trafił w łapę oraz brzuch.
Mamy jednak nadzieję, że to już koniec życia szczęśliwego kota wychodzącego i że znajdziemy Pralince dom, na jaki zasługuje.
Dodajemy również faktury, które otrzymaliśmy - na 380 oraz 750 zł. Bardzo, bardzo prosimy o wsparcie tej zbiórki, bo nasze konto świeci pustką i nie mamy nawet tylu środków, by zapłacić za zabieg.
Pralinka teoretycznie nie była bezdomna. Tylko teoretycznie... Miała właścicielkę, która często zostawiała kotkę bez nadzoru - oczywiście na dworze. Kiedy kotka była w ciąży, właścicielka dała jej karton ze szmatami w środku, by miała gdzie urodzić — oczywiście na dworze. Gdy Pralinka przyniosła kocięta do czyjegoś domu i ta osoba nagłośniła sprawę, właścicielka skomentowała, że to "jej kotka", po czym nie zrobiła nic więcej...
Kotka nie miała stałego dostępu do pożywienia i wody, ale przecież na dworze kot zawsze sobie poradzi, prawda? I Pralinka sobie radziła, do czasu...
Jako że problemem była nawet kastracja kotki, zdecydowaliśmy się sfinansować zabieg. Zabraliśmy ją do naszego weterynarza, a tam okazało się, że kotka najprawdopodobniej uległa wypadkowi komunikacyjnemu. Miała ogromny krwiak na brzuchu i skręconą do środka łapę.
Wykonaliśmy RTG i okazało się, że Pralinka ma złamaną prawą łapę w stawie skokowym. Złamanie zaczyna się już goić, więc kilka tygodni na pewno to już trwa. Zdecydowaliśmy się na zabieg w trybie pilnym, by nie czekać i przede wszystkim - by kotka już nie cierpiała - jednak ograniczają nas jak zwykle finanse...
Pralinka będzie miała założony "miękki gips" wykonany z żywicy, stabilizowany śrubami doszpikowo. To najlepsze rozwiązanie w przypadku kotki. Przy okazji jednej narkozy zostanie również wykastrowana.
Ta kotka ma około dwóch, może trzech lat i ledwie 2,5 kg. To bardzo drobne maleństwo, ale też bardzo ufne. Prosimy Was o wsparcie, o najmniejszą wpłatę, by kotka odzyskała pełną sprawność w łapce. W Was nasza i Pralinki nadzieja...
Ładuję...