Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki wsparciu dobrych ludzi, dwa koniki zostały ocalone. Żyją i rozpoczęły nowe życie, poznają uroki końskiej emerytury.
Z całego serca dziękujemy za Wasze wsparcie.
Gdzie się nie odwrócimy, tam zawsze czeka na nas potrzebująca istota... Ostatnio jednak te nasze zwierzęce nieszczęścia pojawiają się parami. Nie planowaliśmy ocalić aż tylu koni, bo wydawało nam się to niemożliwe, nierealne. No bo jak... W ciągu ostatnich miesięcy dostaliśmy mnóstwo informacji o potrzebujących zwierzętach, kiedy tylko mogliśmy, nie odmówiliśmy.
Dzięki temu udało się uratować Szansę, Mateusza, Romę, Karo, Arkę oraz przyjąć do nas Czesię. Kto obserwuje nasz profil, wie, że aktualnie walczymy w klinice o życie 6-letniej klaczy ocalonej ze skupu. Obok, a w zasadzie wtulona w Nią stała jeszcze jedna klacz, równie sponiewierana i upodlona... Dominik obiecał im, że zabierze je obie. Zrobił wszystko, żeby ich nie rozdzielać, bo w takiej sytuacji już nie był w stanie wybierać. Dominikowi się udało, Holi i Karusia przyjechały do Przystani. W tym samym czasie nasza Dorota dowiedziała się o dwóch koniach, których los i historię są szczególnie bliskie naszym sercom i szczególnie mocno nas ruszają. Mowa tutaj o koniach z lasu. Życie takich koni jest szczególnie trudne, w zasadzie polega ono tylko na ciężkiej pracy w trudnych warunkach. Za każdym razem mocno przypłacają to zdrowiem. Kiedy Dorota zobaczyła ich zdjęcia, nie mogła odwrócić wzroku.
One są takie drobne, a tak ciężko pracowały. W tajemnicy przed Dominikiem postanowiła zawalczyć o te życia i tak jak on obiecała, że zrobi wszystko, co w jej mocy, żeby ocalić je przed śmiercią. Ani Dorota, ani Dominik nie są w stanie odmówić, nie są w stanie wybrać. Wiemy, to szaleństwo, ale ostatnio tyle złego się dookoła nas dzieje, że chociaż ten jeden jedyny raz nie chcemy wybierać. Całe nasze życie to ciągłe wybory, zabawy w Pana Boga, komu darować życie a kogo skazać. Do teraz ciężko nam się pozbierać po ostatnim wyborze 4 koni z ponad 20. Tutaj wybór jest znacznie mniejszy, a nasze możliwości znacznie większe dlatego ryzykujemy. Dla nich. Chcemy, żeby pierwszy raz w ich życiu ktoś zrobił coś dla nich, a nie one dla kogoś. Niestety stawka jest tutaj znacznie wyższa- chodzi o ich życie.
Konie to wierni towarzysze i niesamowici pracownicy. Lojalni oddani. To nie z końmi jest coś nie w porządku. Problem jest z ludźmi, którzy ich ufność, ich oddanie wykorzystują i eksploatują te biedne zwierzęta ponad siły. Jedną z najciężej pracujących grupą koni są te, które harują w lasach, przy zrywce drzew. Tam dochodzi do wypadków, tam też ich ciało jest mocno nadwyrężane na ogromny ponadkoński wysiłek. Koni z lasu mieliśmy wiele. Wiele uratowaliśmy leśnych pracowników. Zawsze są to konie wymagające ogromnej pomocy weterynarza, leczenia. Kiedyś w Przystani był taki koń który, mimo że mieszkał z nami długo, każdego dnia stawał przy wozie. Czekał, aż ktoś go przypnie i będzie mógł pracować.
Nim do nas trafił, każdego dnia ciężko pracował. Był tak wiernym pracownikiem, że nawet kiedy nie musiał już pracować, wciąż stawał przy tym wozie. Chudy, kulawy obolały, wciąż chciał być przydatny. Serca nam pękały, prowadziliśmy go na pastwisko, ale i tak kiedy tylko widział wóz, stawał i czekał. I tak było do końca… póki miał siły. Po raz kolejny na naszej drodze pojawiają się leśni pracownicy. Mają 12 i 20 lat. To nie jest odpowiedni wiek na śmierć. Żaden nie jest. Głodzeni, jeden z obolałą nogą, którą przygniotło mu drzewo w trakcie pracy. Jak im odmówić ratunku? Jak odmówić pomocy? Kiedy człowiek patrzy na ich zniszczone ciała i wie, że nigdy nic dobrego ich nie spotkało, że ciężka praca to coś, co było ich codziennością. Na strawę jednak nie mogły codziennie liczyć. Zostały całkowicie uprzedmiotowane. Jak maszyny miały tylko pracować, a kiedy opadły z sił i nie były już wydajne, po prostu skazano je na śmierć. Wydano na nie wyrok. One już tylko czekają na swój koniec...
Wiemy, że ostatnio o wiele prosimy. Wielu tych końskich skazańców się pojawiło na naszej drodze. Z każdej strony płynie wiele próśb o pomoc, ale nie mamy wyjścia. Takie zwierzęta nie mają już nikogo, traktowane są już tylko jako kilogramy żywego mięsa. My jesteśmy ich ostatnią nadzieją, jedyną szansą na odmianę i ocalenie ich życia. Prosimy, zawalczcie razem z nami o te umęczone istoty.
Zbierana kwota obejmuje koszt ocalenia 2 żyć, ewentualnego transportu, pierwszych miesięcy pensjonatu oraz wizyty weterynaryjnej i kowala.
Ładuję...