Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Odyn vel Danielek🥰
Tak wiele można zmienić w kocim życiu w dwa tygodnie.
Rany pięknie się goją, malutki nabrał sił. Jeszcze leczymy, ale mamy wielką nadzieję, że za kolejne 2 tygodnie będziemy mogli bardzo powoli rozglądać się za domkiem. Jeśli dobrze pójdzie i zdrówko na to pozwoli, mały jeszcze w tym tygodniu opuści izolatkę, a to wszystko- dzięki WAM!
Sami powiedzcie- czy to nie jest PIĘKNE?
Jeszcze troszkę musimy powalczyć, jednak już dziś wiemy, że życie tego malca udało się uratować. I za to z całego serca Wam DZIĘKUJEMY!!!
Kochani! Nareszcie możemy ogłosić wspaniałą nowinę: ODYNEK MA DOM!
To wszystko nie byłoby możliwe bez Was. Ból, bezdomność i niedolę wspólnie zamieniliśmy w kocie szczęście. Sami zobaczcie:
Tylko razem możemy zmieniać kocie życie. Jeśli i dziś chcielibyście pomóc, mamy pod opieką równie potrzebującego kotka, lecz niestety nie poruszył serc. Może z Waszą pomocą mu się uda?
Zbiórka Rodneya:
Kim trzeba być, żeby znęcać się nad maleńkim i bezbronnym kociakiem? Uszkodzona żuchwa i oczy, krwotok z nosa, ogólne zaniedbanie, a to wszystko w ciele malutkiego kociaka... Co trzeba mieć w głowie, jak złym do szpiku kości trzeba być by zrobić coś tak okrutnego?
Dzwoni telefon. Pan prosi o pomoc. Jest już u nas, pod bramą, przyjechał, bo nie wiedział co robić. Nie jest stąd, jest w delegacji. Na naszym terenie nie ma nikogo innego, kto mógłby pomóc. Muszę odmówić, bo nie mamy miejsca, ale słyszę, że to kocie dziecko, że z pyszczka leci krew. I już rośnie we mnie panika, bo wiem, że jemu MUSIMY pomóc,
Gdy go przyniosłam do domu serducha się nam złamały... Ma może 10 tygodni. Powinien biegać, szaleć, a leżał be sił, jakby już pogodził się z tym co nadejdzie. Ten, kto kiedykolwiek był przy umierającym zwierzęciu zna zapach śmierci. I ten zapach unosił się nad jego maleńkim, wykończonym ciałkiem. Stał w takim stanie na drodze.
Początkowo myśleliśmy, że jest jedynie wykończony, odwodniony, chory. Niestety, prawda okazała się gorsza. Maluszek ma uraż żuchwy, nierówność źrenic, krew leci również z nosa, na czubku głowy jest wytarta sierść. Sytuacja jest jasna, ktoś zrobił mu krzywdę. Nie wiemy jeszcze, czy nierówne źrenice to objaw okulistyczny, czy neurologilczny, na pewno pourazowy.
Opcje są dwie, albo ktoś go kopał w głowę, pobił, albo wyrzucił z samochodu i maluch uderzył bardzo mocno głową o asfalt. To nie są obrażenia, jakie zadałoby auto, gdyby został potrącony, a nawet gdyby, jaka patologia potrąca zwierzę i zostawia na środku jezdni??? Gdyby tego było mało maluch ma całą gamę chorób i pasożytów, od kociego kataru, przez inwazję pcheł po świeżbowca tak zaawansowanego, że w uszach zrobiły się czopy. Kim trzeba być, by zaniedbać, skrzywdzić i na koniec- porzucić?
To zawartość zaledwie jednego jego uszka:
Dawno nie mieliśmy takiego przypadku. Obydwoje pobeczeliśmy się jak dzieci gdy się okazało ile cierpienia jest w tym malcu. Natychmiast otrzymał leki, m.in. przeciwbólowe, kroplówkę (nie jest w stanie jeść). Musi zostać przewieziony do szpitala, gdzie trafi pod opiekę lekarzy, gdzie będzie ortopeda, który zdecyduje, co robimy z żuchwą.
Życie tego kociego dziecka wisi na włosku. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy by naprawić wyrządzone krzywdy. Wiemy jednak, że najbliższe tygodnie to będzie istna walka o ogień, jeżdżenie po specjalistach po to, by mały przeżył i był sprawny. Czeka miejsce pod opieką wspaniałych lekarzy, w szpitaliku jednym z najlepszych ze wszystkich, z których do tej pory korzystali nasi podopieczni. Sam wyjazd do szpitala to 90km. w jedną stronę, malca trzeba będzie za kilka dni odebrać, a potem kontytuować leczenie. Już wydatek na benzynę nas zgniecie, ale to pikuś przy kosztach leczenia.
Wiem, są tacy, którzy powiedzą to tylko kot, niewarto, ale spójrzcie w jego przestraszone, skrzywdzone oczy i powiedzcie, że jego życie się skończyło, że nic już nie będzie, bo zdecydował tak jakiś zwyrol, który zrobił sobie z niego piłkę do kopania. Ja nie mogę mu odmówić pomocy, a Wy?
Ładuję...