Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Każdy, nawet najmniejszy Wasz grosik wpłacony na zbiórkę, , to ogromna pomoc. Dzięki niej nadal trwamy. DZIĘKUJEMY.
Nazywam się Dorota Puchalska, Fundację dla zwierząt prowadzę od 10 lat Przez ten czas oprócz tego, że udało się uratować setki zwierząt spotkałam się z wieloma szykanami od ludzi. Ale miłość do zwierząt jest silniejsza, co pozwoliło mi wiele znieść i przetrwać.
Z miłości do zwierząt straciłam stabilne życie. Z dnia na dzień musiałam wraz z córką i zwierzętami opuścić miejsce zamieszkania. Przez 3 lata koczowałyśmy na ogródkach działkowych a naszym domem stała się przyczepa ze ścianami o grubości 5 cm. Najgorzej było zimą. Potraficie sobie wyobrazić, jak rano się budzicie a w domu jest 5 stopni a przy podłodze na minusie? Na szczęście nasze zwierzęta miały swoją Kocią Chatkę w której bardzo często było cieplej niż u nas. To był naprawdę ciężki okres w naszym życiu a mimo to cieszyłam się, że mamy schronienie a zwierzęta są bezpieczne a ja dalej mogłam nieść pomoc.
Zdołałyśmy przetrwać, bo oprócz tych, którzy nas szykanowali, byli też dobrzy ludzie, którzy przyszli z pomocą.
Po trzech latach los się do nas uśmiechnął. Dostałyśmy maleńkie mieszkanko i z niedużą działką. Na poddaszu i do remontu, ale najważniejsze, że już nie przyczepa i że z działką na której mogła stanąć nowa Kocia Chatka z wolierą dla kotków. I znowu dobrzy ludzie przyszli z pomocą, dzięki czemu mogłam dla kotków kupić nową Kocią Chatkę, zbudować wolierę i stworzyć naszym podopiecznym bezpieczne miejsce.
Jak wiecie pod opieką mamy też uratowane przed rzeźnią konie. Tu też nie obyło się bez szykan. Znalazłyśmy dla nich wydawało się fajne miejsce. 5 minut drogi od nas. Ale ludziom się nie podobało, że w ich pobliżu są konie. Najpierw zaczęli niszczyć ogrodzenie i płoszyć konie, które w popłochu uciekały na ulicę. Wiele razy od Policji dostawałyśmy zgłoszenie, że nasze konie luzem błąkają się po okolicznych ulicach.
Bardzo często musiałyśmy w nocy jechać i ściągać konie. Ale czarę goryczy dopełniły groźby, że jak nie zabierzemy koni to nam je spalą.. I znowu na szybko musiałyśmy przenosić nasze zwierzęta. Na szczęście i tu, dobrzy ludzie przyszli z pomocą. Od trzech lat nasze konie mają swój bezpieczny Konikowy Dom.
Wydawało się, że zły czas minął aż przyszła pandemia, wojna w Ukrainie inflacja i coraz większa drożyzna. Darczyńcy zaczęli się wykruszać a my popadałyśmy w coraz większe kłopoty. I choć jest grupa wiernych przyjaciół, która stara się nas wspierać (dzięki nim jeszcze trwamy) Popadłyśmy w coraz większe kłopoty a koszty utrzymania 15 koni i 60 kotów są coraz wyższe i których sama nie nie jestem w stanie udźwignąć. Już od jakiegoś czasu błagam o pomoc, ale niewiele osób reaguje. Dziś czuję się jakbym spadała w ogromną przepaść. Przepaść po bokach której są skalne półki na których są dobrzy ludzie. Widzą jak wołam o pomoc, ale nie pomagają. Słyszę jak do mnie krzyczą, chętnie pomożemy, ale nie teraz, ale nie martw się niżej też są dobrzy ludzie, oni na pewno pomogą.
Ale pomoc nie nadchodzi, bo ci następni tak samo do mnie krzyczą. A ja spadam coraz niżej i niżej mijając ludzi, którzy chętnie pomogą, ale nie teraz. A ja za chwilę roztrzaskam się o dno…
Z miłości do zwierząt zniosę wszystko, każdą szykanę, każdą wymierzoną we mnie podłość. Ale nie zniosę chwili, kiedy nie będę miała co dać im jeść. Kiedy zaczną głodować, chorować, umierać. A z każdym dniem jest coraz gorzej. Kończy się wszystko, brakuje środków na bieżące potrzeby, zakup karmy, opiekę weterynaryjną. Spadamy w przepaść. Bez pomocy roztrzaskamy się o dno!
Dobrzy ludzie proszę nie odwracajcie wzroku, nie oglądajcie się na innych, nie mówcie, że później, bo później nas już nie będzie. Nie proszę dla siebie, tylko dla 75 uratowanych zwierząt, którym z dnia na dzień jest coraz gorzej a ja, choć naprawdę robię co mogę, już nie daję rady zaspokoić ich potrzeb. Proszę o pomoc dla nich.
Wiem, że każdemu dziś jest bardzo ciężko dlatego nie proszę o wiele, bo tylko o tą przysłowiową złotówkę. Jest tyle tysięcy dobrych ludzi, naprawdę razem można wiele.
POMÓŻCIE NAM!
Dorota Puchalska tel 509 974 175
Ładuję...