Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Zosia jest stałą rezydentką w biurze fundacji. Trafiła do nas kilka lat temu z działek pod Płońskiem, z dwiema maluśkimi córeczkami. Była zima, -20 stopni, a suczka i jej dzieci leżały na śniegu, nie miały jakiegokolwiek schronienia! Cud, że w ogóle przeżyły...
Kiedy małe podrosły, poszły do adopcji, a Zosia została. Jakoś nie miała szczęścia, mimo że jest bardzo ładna. Nikt po nią nie dzwonił, a kolejne miesiące mijały.
Nie wiemy, w jakim jest wieku, ale nie wydaje się bardzo stara. Jednak bardzo trudne warunki, w jakich prawdopodobnie żyła przedtem, odcisnęły piętno na jej zdrowiu. Okazało się, że Zosia ma słabe, bardzo wrażliwe łapki. Zaczęło się od tego, że zerwała sobie w tylnej łapie wiązadło krzyżowe. Po operacji na początku wydawało się, że będzie dobrze, ale potem w tej samej łapce zaczęła wypadać rzepka. Kolejne 2 zabiegi nie tylko nie poprawiły sytuacji, ale zdaje się, że ją jeszcze pogorszyły. Jednocześnie w bardzo szybkim tempie uległy degradacji wiązadła przednich łap. W rezultacie Zosia przestała chodzić.
Dzięki pomocy przyjaciół udało się skombinować dziecięcy wózek i teraz Zosia jeździ na spacery jak dama w karocy. I bardzo jej się to podoba:)). Cieszy się życiem, mimo swojej niesprawności.
Niestety, brak ruchu sprawia, że postępuje zanik mięśni, co bardzo utrudnia suczce załatwianie się. Dlatego próbujemy wzmocnić łapki na tyle, żeby mogła się przynajmniej na nich podpierać. Zosia zaczęła ćwiczyć chodzenie na bieżni wodnej w lecznicy Animal Center na Ursynowie. W wodzie ciało "mniej waży", więc łatwiej jest jej utrzymać je na łapkach. W wersji "hurra!" mogłoby to sprawić, żeby znów choć trochę chodziła. Na razie byłyśmy na 7 treningach, ale żeby ocenić, czy i jakie będą efekty, takich sesji powinno być przynajmniej 20.
Ostatnio miałyśmy przerwę spowodowaną kłopotami zdrowotnymi innych zwierząt pod opieką naszej fundacji, no i było tak zimno, że nie chciałam narażać Zosi na ryzyko zaziębienia, zwłaszcza, że nie mamy samochodu i docieramy do lecznicy metrem oraz na piechotę. Chciałybyśmy jednak kontynuować ćwiczenie. Myślę, że warto, bo nawet jeśli Zosia nie zacznie znów chodzić, to przynajmniej nie pozwolimy na całkowity zanik mięśni, co pozwoli jej na podnoszenie się na łapkach przy załatwianiu.
Fizia została uratowana 6 lat temu przez wolontariuszy - biegała między samochodami po ruchliwej warszawskiej ulicy. I tak jak w przypadku Zosi nikt nie interesował się adopcją suczki.
Odkrycie, ze Fizia ma guzy na sutkach, spadło na nas jak grom z jasnego nieba - Fizi nic dotąd nie dolegało. Bardzo nas też zasmuciło, bo Fizia, uosobienie energii, radości i miłości do całego świata, jest ulubienica znajomych i nieznajomych osób. Po prostu na spacerach podbiega do przechodniów, wita się i zaraz ludziom cieplej na sercu. Wszyscy ją w naszych okolicach znają.
Decyzja była błyskawiczna, już na trzeci dzień po diagnozie Fizia była operowana. Usunięto jej 4 sutki i węzły chłonne. Wszystko goi się świetnie, a Fizia ma humor, jak gdyby nic. Teraz czekamy jeszcze na wyniki badania histopatologicznego, trzeba też będzie za 6 tygodni ponowić rtg płuc. Mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Diagnostyka i operacja Fizi oraz rehabilitacja Zosi będą sporo kosztować. Dlatego prosimy was o wsparcie.
Ładuję...