Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Państwa wsparciu udało się zakupić część potrzebnych rzeczy. Głównie karm specjalistycznych, środków pielęgnacyjnych i higienicznych.
Z całego serca dziękujemy każdemu kto wsparł naszą zbiórkę. Dziękujemy za każdą wpłaconą złotówkę, za każde udostępnienie. Dzięki ludziom o wielkich sercach udało nam się zaspokoić bieżące potrzeby naszych niepełnosprawnych podopiecznych.
Przystań Ocalenie to dom zwierząt. Tu wszystko działa i jest zorganizowane tak, żeby zwierzętom żyło się lepiej. Sprzęty i narzędzia są dostosowane do ich potrzeb, czas ludzi jest przystosowany do zwierzęcej rutyny dnia – do ich posiłków, spacerów, wyjść na pastwiska, wizyt w klinikach.
Przystanią Ocalenie rządzą one… ocalone zwierzęta. Wśród ponad 500 naszych podopiecznych jest wiele zwierząt starszych i niepełnosprawnych – niewidomych, niesprawnych ruchowo. To między innymi psy, koty którym nikt inny nie chciał dać szansy. Latami siedziały w schroniskach i różnych innych miejscach, nie miały szans na adopcję, bo przecież ludzie woleli pełne egzemplarze. Bo te ,,inne” dla wielu są gorsze. Niestety niepełnosprawne zwierzęta, które siedzą latami w schroniskach szansy na pokazanie jakie są cudowne najczęściej nie dostają nigdy. Przystań jest domem dla właśnie takich zwierząt niechcianych i zapomnianych przez cały świat. W naszym przytulisku mieszkają zwierzęta niewidome, głuche, bez łapek, bez ogonków, a nawet mamy psiaka bez połowy pyszczka. Jak sobie radzą? Doskonale chciałoby się powiedzieć… to radosne, kochające zwierzęta, cieszące się życiem. Uprzedzając wszelkie wątpliwości one NIE CIERPIĄ. Kochają życie i czerpią z niego tak wiele jak tylko potrafią. Niepełnosprawne nie znaczą gorsze, one po prosty wymagają więcej opieki i czasu ale potrafią żyć jak zdrowe zwierzaki i na to życie również zasługują. Starsze potrzebują więcej odpoczynku, snu, ciszy i spokoju ale te młodsze broją dokładnie tak samo, jak nasze pełnosprawne zwierzęta. Wymagają opieki, pielęgnacji, większej troski, dokładności i uważności a przede wszystkim ogromnych pokładów miłości. Aby zapewnić im właściwą opiekę i pielęgnację niestety potrzebują też większych nakładów finansowych. Potrzebne są środki higieniczne takie jak podkłady, mokre chusteczki, potrzebne są leki, potrzebne są środki pielęgnacyjne i opatrunkowe. Potrzebne jest też uruchomienie dodatkowych pokładów czasu. Początkowo niepełnosprawne zwierzęta obawiają się zabiegów pielęgnacyjnych, ale te są konieczne… aby poprawić komfort ich życia i pozwolić im żyć w czystości. Uczymy je, zaufania do ludzi. Uczymy je i uczą się same od siebie jak zmieniać się w szczęśliwe, spełnione zwierzęta, które czerpią z życia pełnymi łapkami. Czasami dopiero u nas, mają szansę poznać prawdziwe życie, takie które nie różni się tak bardzo od życia zdrowych psów. Nasze Psiaki na wózeczkach u nas zobaczyły, że mogą biegać, bawić się jak zdrowe psy. Nie są gorsze, biegają ale z pomocą kółeczek a nie łapek ale dają sobie rade i wózek w niczym im nie przeszkadza. Takie zwierzęta naprawdę zasługują na miłość. Potrafią się każdego dnia niesamowicie odwdzięczyć za daną im szansę. One nie cierpią. Kochają, żyją, bawią się, cieszą jak zdrowe zwierzęta, tylko po prostu potrzebują do tego naszej pomocy. Dla wielu nasze działania są niezrozumiałe. My jednak nigdy nie przestaniemy takim zwierzętom dawać szansy. Dopóki mamy siły i możliwości nasz dom będzie domem dla takich zwierząt...
Lenka to całkowicie niewidoma sunia, która siedziała w wielkim schronisku. Nie radziła tam sobie. Odebraliśmy Lenkę ze schroniska, gdzie znajdowało się bardzo dużo psów. Ze względu na swoją energiczność, często wpadała na inne psy, które nie raz reagowały agresywnie. W Przystani nie przeszkadza nikomu, że czasem wpadnie na kogoś innego, tutaj wszyscy są przyzwyczajeni. Mają swoje sympatie i antypatie. Lenka najbardziej lubi zabawy ze stareńkim Goranem, który próbuje za nią nadążyć. Jest z nami szczęśliwa od kilku lat.
Kazio to uroczy, starszy już trzyłapek. Niedowidzi, niedosłyszy, ma wiele problemów zdrowotnych. Najchętniej czas spędza na pochrapywaniu pod kocykiem. Bo ciepło to jest to czego brakowało mu przez wiele lat. Był w dużym schronisku… niestety dla odwiedzających schronisko, czarny piesek na trzech łapkach nie był interesujący. Pomijano go wzrokiem, a Kazik kolejne lata spędzał w schronisku. Kiedy przyjechał do nas był dość wycofany, wystraszony… dziś to psiak pełen miłość. Starszy, wymagający pomocy, opieki ale szczęśliwy i kochający, szczególnie swoją współlokatorkę Funię.
Vikusia to raczej młody psiak. Ma tylko dwie przednie łapki, chociaż w jej przypadku należałoby powiedzieć ma aż dwie łapki. Jej wszędzie jest pełno, wciąż ma wiele do zrobienia, wciąż się bawi, wciąż się wygłupia. Kiedy sadzamy ją na wózeczek i rusza na spacer to ciężko za nią nadążyć. Bawi się ze zdrowymi psami i wcale nie zostaje w tyle! To pies pełen radości i miłości.
Kalinka.
Kalinka to nieduża psina, która uwielbia swój wózeczek. Wózeczek daje jej wolność poruszania się. Tupta dzielnie i pędzi przed siebie. Kalinki nic nie zatrzyma. Uwielbia zabawy ze znacznie większą Vikusią, uwielbia ludzi i kocha być kochana. To bardzo przyjacielska sunia, która nade wszystko pokochała naszego Dominika.
Alutka,
Alutka to starsza suczka, która jest w Przystani Ocalenie od wielu lat. Ma za sobą bardzo trudne doświadczenia. Nacierpiała się bidusia, nim odnalazła dom w naszym przytulisku. Dziś to starsza, ale wciąż energiczna dama. Alutka kocha prezenty. Całą sobą. Za najlepsze prezenty uważa takie, które da się zjeść!
Ślepek.
To nasz najstarszy piesek, nic nie widzi, niewiele słyszy. Do tego ma ogrom problemów zdrowotnych… Mimo wielu problemów, mimo niepełnosprawności dość dobrze sobie radzi. Jest z nami od kilku lat. Inne psy już go nie interesują, z nami, chętnie wchodzi w interakcje. Kiedy musi zostać w klinice, wyraźnie czeka na nas, tęskni. To wzruszające jak ten niepełnosprawny starowinek bardzo nas kocha, bardzo nam ufa.
Malinka.
To śliczna koteczka, która padła ofiarą okrutnych kłusowników. Ile cierpienia przeżyło to małe biedactwo możemy sobie tylko wyobrazić! Najprawdopodobniej jest ofiarą zakładania wnyków przez okrutnego kłusownika, świadczą o tym obcięte na różnych wysokościach łapki i ogonek. Tragedia musiała wydarzyć się dużo wcześniej. Jak wiele bólu musiała znieść, kiedy metal obciął jej łapki, kiedy potem uciekała z tego miejsca, aby się schować i wylizać rany? Kto wie jak długo musiała się błąkać po lesie szukając ratunku? Umęczone i obolałe zwierzę przyczołgało się ostatecznie do ludzi . Końcówki łapek zgniły, w ranach muchy złożyły jaja, wylęgły się setki białych robaków. Dodatkowo jej ciało pokryte było dziesiątkami nabrzmiałych kleszczy. A jednak wola życia zwyciężyła.
Agatka.
Ta drobna koteczka zaznała poniewierki, ludzkiej obojętności i cierpienia. Wydawać by się mogło, że skoro ma dom to jest kochana i zadbana. Tak niestety nie było. Jej właściciele, bo ciężko nazwać ich opiekunami, nie traktowali jej dobrze. Było im obojętne, czy Agatka jadła, czy wróciła na noc do domu, czy nie. Chodziła luzem po całym terenie, czasem szła spać głodna. Kiedy zdarzył się wypadek w którym straciła łapkę, jej właściciele przynieśli ją do weterynarza, aby uśpić. Znalazła się w wielkim schronisku, w którym dobrzy ludzie starają się zapewnić zwierzętom niezbędną pomoc. Jednak niepełnosprawne zwierzęta, zupełnie nie potrafią się odnaleźć w takich warunkach. Jest z nami od kilku miesięcy. To cudowna trójłapka, która dużo mruczy i chętnie towarzyszy nam we wszystkich pracach, w przystaniowym domu. Pilnuje prania, asystuje przy sypaniu karm do miseczek i czyszczeniu kuwet. Pokochała Przystań, a my pokochaliśmy ją.
Marcelek.
To nasz najmłodszy podopieczny. Mimo młodego wieku, zaznał już ogromnego cierpienia. To takie nasze duże dziecko ale i ogromna miłość. Znalazł się pod naszą opieką jako maleńki kociak z bardzo uszkodzoną łapką. Nie wiemy co dokładnie się stało ale najbardziej prawdopodobna wersja to taka, że ktoś go po prostu kopnął. Łapka była całkowicie niesprawna, mimo wysiłku wielu weterynarzy nie dało się nic z nią zrobić. Była ona w tak złym stanie, że musiała zostać amputowana.Marcelek to żywe srebro. Wszędzie go pełno. Jest niesamowicie mądry i wyrósł na pięknego kota. Niepełnosprawność zupełnie mu nie przeszkadza. Mimo braku przedniej łapki jest sprawniejszy od niejednego zdrowego kota. Towarzyszy nam we wszystkich zajęciach. Kocha zabawki, tunele i wszelkie drapaki. Całe dnie spędza na psoceniu. Wprowadził wiele radosnej atmosfery w życie naszych starych i schorowanych kotów.
Kobang.
Ma piękną, białą, mięciutką sierść. Kiedyś musiał wzbudzać zachwyt. Cóż, większość ludzi nie lubi patrzeć na to, co nieładne. Kobang nie rozumie, że już nie jest tak pięknym psem, jak w przeszłości. Nie pojmuje, dlaczego ludzie patrzą na niego z obrzydzeniem. Nie zrobił przecież nic złego, nikogo nie ugryzł, nie skrzywdził.Niestety, nie ma praktycznie możliwości zrekonstruowania całego pyska. Większość ludzi widzi w nim tylko psa bez połowy pyska. My widzimy w nim miłość, radość i niesamowicie pogodny charakter. To pies przepełniony miłością. Kiedy biegnie z uśmiechem na pysku dla nas jest najpiękniejszy. To cudny psiak. Nikt nie wie co go spotkało. Można się tylko domyślać. Bardzo boi się wystrzałów petard i Sylwester to dla niego najgorsza noc w roku. Tylko wtedy się nie uśmiecha… W takim już stanie trafił do schroniska. Niestety pyszczka nie da się zoperować. Jednak brak połowy pyska, ani go nie boli, ani nie przeszkadza mu w normalnym funkcjonowaniu. Jego dieta opiera się na miękkim jedzeniu, z którym dobrze sobie radzi.
Koks
Kiedy do nas przyjechał, nie przypominał psa. Był mocno wychudzony, przerażony z ranami na całym ciele, miejscami łysawy. Patrzył na nas wielkimi, pełnymi strachu i nieufności oczami i lizał swoje rany. Był słabiutki. Na adopcję nie miał żadnych szans.. Kilka miesięcy walczyliśmy o życie tego staruszka. Dzisiaj Kokos mimo licznych problemów zdrowotnych jest dość zadziornym staruszkiem. Zmienił się nie do poznania, przytył, odrosła mu sierść i zupełnie nie przypomina tego samego psa..
Kokos kiedyś:
Kokos dzisiaj:
Hana
We wcześniejszym życiu nie było jej łatwo. Okropności jakich doświadczyła są trudne do wyobrażenia sobie. Człowiek zgotował Jej piekło, została skatowana i zagłodzona. Serce pęka na myśl ile krzywdy i cierpienia zniosła ta biedna psina. Mimo zła jakiego doświadczyła, kiedy ją poznaliśmy wciąż machała ogonkiem, jakby tym chciała sobie zapewnić spokój i obietnicę, że nic jej nie zrobimy. Obiecaliśmy jej, że już będzie tylko dobrze, że zaopiekujemy się nią tak jak na to zasługuje każdy pies. Hanusia niewiele słyszy, jest bardzo schorowana, po dwóch operacjach ratujących jej życie. Po latach udręki wreszcie jest szczęśliwa. Hanusia to psiak o specjalnych potrzebach. Utrzymanie Hany w dobrej kondycji jest kosztowne, ale wiemy, że jest szczęśliwa. Hana to wojowniczka, mimo zaawansowanego wieku walczyła i udało się jej wyjść z tego ciężkiego stanu, w jakim wtedy się znajdowała. Do dziś ma wiele problemów zdrowotnych wynikających zarówno z przebytego skrętu żołądka, starości jak i wieloletnich zaniedbań. Czasem miewa gorsze dni i wtedy jest stałym gościem w klinice weterynaryjnej. To poczciwa sunia, która na widok Dominika i innych opiekunów macha ogonkiem i domaga się pieszczot. Każdym gestem, każdym merdnięciem ogonka okazuje nam wdzięczność za dom i wielka miłość do nas.
Hana kiedys:
Hana dzisiaj:
Pepka
Kiedy zobaczyliśmy jej zdjęcie, serca zabiły nam mocno. Pepka przypomniała naszą zmarłą Łapkę. To samo spojrzenie, pyszczek i sylwetka też podobne, a do tego trzyłapka. Było jasne, że nie pozwolimy, aby nadal mieszkała w wielkim schronisku, w którym psy niepełnosprawne nie mają zbyt wielkich szans na adopcje. Przyjechała do Przystani. We wcześniejszym życiu była źle żywiona. Jest jej zdecydowanie za dużo. Pepka ma wiele problemów zdrowotnych, wymaga specjalistycznej, drogiej karmy i stałego kontaktu z weterynarzem. Dała się poznać jako pies przepełniony miłością. Kocha wszystkich.
Saszka.
To niepełnosprawny kocurek, który nie korzysta z kuwety, załatwia swoje potrzeby na podkłady. Sasza ma za sobą bardzo smutną historię. Najprawdopodobniej urodził się niepełnosprawny, zaopiekowała się nim dobra kobieta. Żyli razem do czasu, aż opiekunka poważnie zachorowała. Kiedy trafiła do szpitala, Saszka został przywieziony do schroniska, w którym zupełnie nie mógł się odnaleźć. Od jakiegoś czasu jest z nami. To bardzo przyjacielski kocurek. Pokochał nas całym swoim serduszkiem, zaopiekował się małym kociakiem Balu. Był dla niego jak tata. Niestety Balu był bardzo chory i odszedł.
Saszka miał depresję. Był tak smutny, że baliśmy się o jego zdrowie. Odkąd pojawił się w jego życiu Pinokio, zabrał się za wychowywanie kolejnego kocurka. Mały, krnąbrny Pinokio, uwielbia Saszkę. Nie ma kota, który by nie lubił Saszy. To cudny, empatyczny kocurek, który swoją dobrocią, miłością pomaga wszystkim kotom i wybranym ludziom. Uwielbia dostawać prezenty, cieszy się ze wszystkiego co dostanie
Boluś
Jest dość młodym psem, ale zaznał już tyle cierpienia, że ciężko to sobie wyobrazić. Wiódł żywot psa bezdomnego, włóczył się, szukał resztek jedzenia. To trudne życie, nigdy nie wiadomo kogo taki psiak może spotkać na swojej drodze. Boluś miał pecha bo spotkał złego człowieka. Ktoś go skatował i zostawił śmierć. W ogromnym bólu leżał i czekał zapewne na swój koniec, bo tylko to mogło wtedy przynieść́ mu ulgę̨ i ukoić́ ten ból... Kilka dni leżał po prostu niezauważony... Tamtego dnia zmieniło się życie Bolusia. Jego młody organizm zapewne by sobie poradził ze skutkami pobicia, gdyby nie został mocno uderzony w głowę. Bolusiowi odebrano wtedy sprawność. Od tamtej pory jest pieskiem, który wygląda jakby tańczy
ł. Ma zaburzenia neurologiczne. Był w ogromnym schronisku, w którym nie miał szans na diagnozę czy leczenie. Kiedy zostaliśmy poproszeni o pomoc, mimo trudnej sytuacji nie umieliśmy odmówić. Wiedzieliśmy, że tam gdzie był nie miał szans na lepsze życie. Nie mieliśmy miejsca dla Bolusia i zamieszkał w opłacanym przez nas domowym hoteliku, w którym mimo swojej niepełnosprawności zaczął cieszyć się życiem, nawiązał przyjaźnie z innymi psami. Jest psem o wyjątkowych potrzebach, jego diagnozowanie, leczenie pochłania ogromne pieniądze… ale Boluś to pies pełen radości, wdzięczności i każdym gestem, każdym machnięciem ogona dziękuje za życie i szansę.
Pirat jest niezwykłym kocurkiem, bardzo przyjaźnie nastawionym do każdego. Wszystkich opiekunów codziennie wita radosnym mruczeniem Pomimo braku lewego oka zawsze jest skory do zabawy. Lubi spędzać czas z innymi kotami, , doskonale dogaduje się z nimi.
Miluś to kotek wystawiony na ciężką próbę. Kiedy go poznaliśmy, nie przypominał kota, nie przypominał, żadnej żywej istoty. Miał połamaną szczękę, rozbity nos i uszkodzone oko. Został znaleziony, w środku zimy. Powoli zamarzając, odchodził do lepszego świata. Na jego szczęście, znalazła go cudowna dziewczyna, która go zabrała, ogrzała i pomogła mu, tak jak umiała. Jest u nas od kilku miesięcy. Mimo ogromnych obrażeń i bólu, od samego początku był ciekawskim jednak bardzo wycofanym kocurkiem. Dzisiaj jest pięknym,dostojnym kotem, jego obrażenia się wygoiły, jedynie oka, nie udało się uratować
To cudowny, niepełnosprawny rudasek. Wasia nie ma przedniej łapki. Jest gospodarzem Przystani, oprowadza gości i towarzyszy nam przy wszystkich pracach. Wszystko go ciekawi i interesuje, podgląda kozy i barany, kocha swoich opiekunów i podąża za nimi, domagając się pieszczot i brania na ręce. Zna każdy zakamarek, wie gdzie iść żeby dostać coś dobrego, jego niepełnosprawność zupełnie w niczym mu nie przeszkadza.
Ajka i Norka
Te dwie cudne psie dziewczynki są pod naszą opieką od kilku dni. Przyjechały razem. Obydwie niepełnosprawne, jednej brakuje łapki, druga ma ogromne problemy z chodzeniem. Wraz ze sprawnością nie straciły zaufania do człowieka. Trochę się boją, ale równocześnie bardzo chcą być głaskane i dotykane. Cieszą się z każdej pyszności, jaką dostaną, a przede wszystkim, z tego, że są nadal razem. Były w dużym schronisku i tam między dwoma dziewczynami nawiązała się nić przyjaźni. Nie mogliśmy zabrać tylko jednej, wiedzieliśmy, że jeśli pomożemy to zaopiekujemy się dwoma suniami, po to aby ich przyjaźń przetrwała. Nie mają nic, poza sobą. Kochają się bardzo. Kiedy jedna jest badana przez lekarza, druga wyje pod drzwiami. Bardzo się boją, że ktoś zechce je rozdzielić.
Marynia
Mery, zwana inaczej Marynią, jest niepełnosprawną kotką. Nigdy nie miała domu, mieszkała na terenie zakładu, a tam musiała sama walczyć o przetrwanie. Prawdopodobnie w skutek jakiegoś okropnego wypadku straciła przednią łapkę. A może ktoś bardzo ją skrzywdził? To by tłumaczyło dlaczego bardzo bała się ludzi. Znalazła ją pewna Pani, która opiekuje się bezdomnymi biedakami... I zawiozła do lecznicy... Zawiadomiła też dziewczyny, które zaczęły szukać domu dla małej, ale kto zechciałby niepełnosprawnego kotka? Niewiele osób bierze na siebie taką odpowiedzialność... Kicia po wyleczeniu nie miała gdzie pójść. Do zakładu nie mogła wrócić, nie dałaby sobie rady bez łapki.
Historia Mery poruszyła nas do głębi - jest tak bardzo podobna do naszej nieżyjącej już Bufinki, do tego jeszcze kotka zmaga się z niepełnosprawnością... Dlatego postanowiliśmy odpowiedzieć na dramatyczny apel osób, które prosiły o dom dla niej ogłaszając ją na różnych forach i portalach. Nikt nie zgłosił się po nią, nikt jej nie zechciał, więc Przystań została jej nowym domem. Mery przez długi czas była pół-dzika, bała się wszystkiego. Dopiero u nas zaczęła mieć codzienny kontakt z ludźmi i innymi zwierzętami, więc nie od razu wiedziała jak sobie z tym poradzić. Obecnie nadal unika ludzi i to prawdopodobnie już się nie zmieni. Odnalazła jednak szczęście w towarzystwie innych kociaków :) Uwielbia spacerować po ogrodzie i spędzać czas z futrzastymi przyjaciółmi.
Merlin
Merlin to poczciwy, schorowany, niewidomy psi staruszek. Ma swoje lata i mocno wyniszczony organizm. Zanim do nas trafił jego życie wypełnione było oczekiwaniem w schroniskowym kojcu na szczęście albo na śmierć. Merlin raczej czekał na to drugie... Na szczęście i swojego człowieka czekał i czekał aż nadzieja w nim umarła... Poddał się i nie liczył już na żaden cud. Los się do niego uśmiechnął i dzięki pomocy dobrych ludzi znalazł się pod naszą opieką. Zmienił się nie do poznania. Nie jest już smutnym staruszkiem, to dość mocno schorowany psiak, ale pełen radości, miłości i zaufania do nas.
Paluszek
O przeszłości Paluszka niewiele możemy powiedzieć. Kiedy znalazł się pod naszą opieką był dość młodym psem. Jednak już bardzo doświadczonym. Spotkała go jakaś tragedia, przez którą brakuje mu jednej łapy. Przez rozległe odmrożenie, stracił łapę. Jest ona dość wysoko amputowana, razem z częścią pośladka. Początkowo zdarzało się , że nie łapał równowagi i upadał. Dodatkowo miał mnóstwo zadrapań i miejsc na ciele, które trzeba było wyleczyć. W Przystani nie było miejsca, ale bardzo chcieliśmy dać mu szansę i zamieszkał w zaprzyjaźnionym, domowym hoteliku. Paluszek to cudny psiak, mimo niepełnosprawności jest radosnym, kochającym zabawę psem.
Wujcio to jeden z naszych najstarszych kotów. To czarny jak węgielek, uroczy trzyłapek. Bardzo empatyczny i mądry. Wielu kotom pomógł odnaleźć się w nowej sytuacji, wiele kotów wychował. Pięknie mruczy i lubi być głaskany, a najmilej wg Wujcia, jest zasnąć na kolanach u człowieka.
Kochani, prosimy o wspacie dla naszych niepełnosprytków! One kochają równie mocno, co zdrowie zwierzęta! Szanse na adopcje za to mniejsze, koszty utrzymania wyższe... Dziękujemy w ich imieniu każdemu, kto zdecyduje się wesprzeć te urwisy!
Ładuję...