Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Aktualizacja 15.09.2022 - Uratowany Rysiek już został odebrany od handlarza. Przebywa w zaprzyjaźnionej stajni. Jak widać to piękny koń. Pod okiem ludzi znających się na rzeczy wraca do zdrowia psychicznego. Rysiek żyje tylko dzięki Waszej pomocy. Za co serdecznie dziękuję w imieniu swoim i Ryśka.
---
Kochani, niesamowita wiadomość! Dzięki jednemu hojnemu darczyńcy z Francji, udało się zebrać pełną kwotę dla Rysia jeszcze przed czasem! Ogromnie dziękuję w swoim oraz Ryśka imieniu, jesteście niesamowici. Wkrótce przekażę więcej informacji, zachęcam do śledzenia strony, tam zawsze znajdziecie najświeższe informacje!
Chętnie odpowiem na pytania:
Monika 570666540
lub na fundacjakonikimoniki@gmail.com
Fundacja nie posiada złożonych struktur ani pracowników, a swoją misję realizuje dzięki osobistemu zaangażowaniu i poświęceniu założycielki.
Dziękujemy, że pomagasz ratować zwierzęta
Rysiek szarpie rzeźnickim powrozem, próbując się uwolnić. Mięśnie napinają mu się jak sprężyny a na skórze pojawiają się pierwsze krople potu. Mokrymi chrapami próbuje wciągnąć powietrze. Lecz mu się nie udaje.
Próbuje się wspiąć i wali głową w dach. Potężny huk rozdziera powietrze. Rysiek chce roznieść w strzępy blaszany kontener w którym się znajduje. Strzela z zadu, blacha znów przeraźliwie huczy. Jest bliski obłędu, kręci mu się w głowie, a na pysku pojawia się piana. Bez zastanowienia wchodzę do kontenera i odwiązuję powróz. Wybiegam z Ryśkiem na zewnątrz, gdzie stoi handlarz i krzyczy: Monika, co robisz? Zwariowałaś? On cię zabije. Rysiek staje przed kontenerem jak wryty, ja trzymam w ręku rzeźnicki sznur i czuję się taka maleńka i bezbronna przy tym gigancie.
Czas zatrzymuje się w miejscu. Przez głowę przebiega mi myśl, co ja narobiłam, mam przecież małą Basię a stoję w ręku ze wściekłym koniem. Handlarz wycofuje się tyłem przerażony. Jestem tylko ja i potężny Rysiek.
Sekundy płyną nieubłaganie. Czekam na atak, który za chwilę nastąpi. Rysiek aż się cały trzęsie i przestępuje z nogi na nogę w miejscu. Lecz nic takiego się nie wydarza. Rysiek nieśmiało wkłada mi ogromną głowę pod pachę. Dłonią dotykam jego mokrych chrap a po policzkach płyną mi łzy. Przytulam go z całych sił a po moich policzkach płyną łzy. Handlarz stoi jak wryty. Biorę Ryśka za powróz i powolnym krokiem idziemy w stronę padoku. Otwieram bramkę i puszczam go wolno. Lecz on zawraca i podchodzi do mnie. Błagalnym wzrokiem patrzy mi się w oczy. Wiem, czego chce. I wiem że mu to dam. Z Waszą pomocą. Handlarz mówi że Rysiek to dziki koń, nikt nie może sobie z nim poradzić i tak wędruje z rąk do rąk.
Aż trafił na ostatni przystanek. Stąd tylko droga na rzeźnicki nóż. Lub do mnie do stajni. Rysiek jest potężny i ciężki, a więc drogi. W cenie mięsa kosztuje aż 13.800 zł. To ogromna kwota. Do czwartku muszę dostarczyć handlarzowi zaliczkę w kwocie 3000 zł. Bardzo Was proszę o pomoc!
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów dla starych koni.
Ładuję...