Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani dawno nie czułam w sobie takiego bólu... Wciaż mierzymy się z chorobami i kalectwem Frezji i Fuksji... Walczymy o ich życie po raz kolejny i po raz kolejny jesteśmy na granicy dwóch światów. Chyba nikt nie jest w stanie zrozumieć jak to wszystko wygląda na co dzień... Trzeba to widzieć... Dwie kochające się końskie przyjaciółki, które razem wygrały życie... Razem leżą w boksie, razem wstają na chwilkę co jakiś czas... Razem się iskają i być może razem .... odejdą z tego świata. Kochani to jest dramat! Dramat, który jeszcze mocą weterynarza i kowala próbujemy zakończyć wygraną. Niestety poprawa nie przychodzi... Każdy dzień ich życia i każdy dzień życia Dziadka Apacza, był dla Nas wyjątkowy. Dziękuję Wszystkim, a zarazem każdemu z osobna za dar serca, który okazaliście dla tych końskich żyć....
Dożył u Nas godnej starości i godnej śmierci.... Dziś w godzinach rannych odszedł Nasz Dziadzio Apacz... w styczniu skończyłby 26 lat... Jeszcze pół roku temu udało Nam się go uratować wioząc go na sygnale do Kliniki w Warszawie. Dziś postanowił odejść. Zasnął sam w swoim ukochanym boksie w pozycji, w której zawsze poprostu zasypiał .... od kilku tygodni serce Dziadzia zaczęło dawać o sobie znać. Mimo wizyt weterynarza wiedzieliśmy, że może Nas opuścić w każdej chwili... To jednak zawsze będzie za wcześnie to jednak zawsze nie będzie ten czas.... Przecież nie można być gotowym na śmierć tych, których kochosz.... On jednak wybrał swoją własną drogę. Zostawił Nas i swoje dziecko... Kalekiego źrebaka, dla którego był ojcem i matką, dla którego był całym światem... Jeszcze na koniec poszedł się pożegnać... Boks był otwarty, a on nagle jakby się obudził... wyszedł z boksu do swojego tabunu koni i zarżał... stado odpowiedziało i Apacz wrócił do boksu... Niebo w tym dniu było wyjątkowo piękne, tak jakby stało dla Niego otworem. Dziadzio Apacz był chodząca miłością .... Swoje życie poświęcił ratowaniu końskiem dzieciom. Był ostoją spokoju i mądrości... Dziś żegnamy Cię Nasz Dziadziu.... Każda podjęta o Twoje życie walka była warta każdej wspólnej chwili...
Malutka Frezja tak bardzo skrzywdzona przez człowieka. Niewinna istotka, która mimo swojego młodego wieku tak wielu krzywd doświadczyła. Człowiek odebrał jej godność, zdrowie i prawie życie. Życie, które tak naprawdę dopiero się dla niej rozpoczęło… Zamknięta w odorze amoniaku - dziś cierpi na niewydolność oddechową. Karmiona zgniłymi resztkami jedzenia i wszelkimi innymi śmieciami - dziś z chorą wątrobą. Zawszona, zagrzybiona, z ropą w po wywijanych kopytach zabrana została interwencyjnie z dwoma innymi kucykami. O jej życie i zdrowie walczymy od stycznie br. Był czas kiedy stan zdrowia Frezji był stabilny, kiedy wszyscy byliśmy szczęśliwi, a młoda galopowała już po padoku.
Dziś choroba wskutek długotrwałych, wcześniejszych zaniedbań powróciła. Zniszczona wątroba wywołuje ochwat toksykologiczny, czyli bardzo bolesną chorobę kopyt uniemożliwiającą chodzenie. Malutka Frezja znów jest na lekach… Jej kaleka przyjaciółka Fuksja mimo swoich sztucznych kopytek stoi nad nią, szturcha ją pyszczkiem i nie pozwala się jej poddać… Obraz tych dwóch kalekich tak bardzo kochających się klaczy jest dla nas nie do zniesienia… Robimy, co możemy, by opanować chorobę i ten cholerny ból… Dziewczyny tak bardzo wzajemnie się potrzebują!
Kolejny dramat końskiej przyjaźni i walki o życie rozgrywa się w naszej drugiej stajni. Kaleki źrebak Dantuś może stracić cały swój świat- jego… Dziadka Apacza. Tego, który był dla Niego Matką i Ojcem, przyjacielem i opiekunem od kiedy Dantuś skończył 6 miesięcy… Od trzech tygodni walczymy o Dziadzia. Przyszedł dzień kiedy Apacz zaległ na pastwisku. Silna arytmia serca zaczęła nam go zabierać. Jest coraz gorzej… ale jeszcze walczymy ! Niemoc Dziadzia, coraz mocniejsza tachykardia, lament młodego, pukanie w rurki i unoszący się w powietrzu smutek, płacz i żal ich oboje! Weterynarz przyjeżdża co jakiś czas…
Słowa stają w gardle, opisując to wszystko, zwierzęta tak bardzo okazują uczucia, My ludzie jesteśmy przy tym wszystkim mali… Co ja więcej mogę napisać, łzy zalewają mi klawiaturę…
Potrzebna Nam pomoc, by zawalczyć o Tych, które bez siebie nie potrafią żyć! Gdy zabraknie jednego z Nich, nie wiem, co będzie dalej z drugim…
Skrzywdzone zwierzęta, poniżone przez człowieka do granic, upodlone i doprowadzone do kalectwa odnalazły w naszym azylu siebie, a teraz… Brakuje nam funduszy! Zbiórka na ostatnie leczenie nie pozwoliła nam opłacić walki o życie dziadka Maksa. Co, więc dalej? Błagamy o pomoc! Otrzymaliśmy dopiero pierwszą fakturę. Czekamy na kolejne...
Ładuję...