Czy zdążyliśmy na czas? Trwa walka o dalsze życie Friko!

PILNE!
do końca
Wsparło 138 osób
1 935 zł (48,37%)
Brakuje jeszcze 2 065 zł
Adopcje

Rozpoczęcie: 30 Września 2024

Zakończenie: 5 Listopada 2024

Godzina: 23:59

14 Października 2024, 14:35
Leczenie i walka z chorobą Friko trwa !!!

I tak udało Nam się sprowadzić do Friko fantastycznego kowala, który na podstawie zdjęć rtg w pełnej konsultacji z lekarzem weterynarii ustawił kopytka w pozycji pozwalającej na poruszanie się przy zminimalizowaniu bólu. Kucyk musi nauczyć się chodzić od nowa... Farmakologia leczy stan zapalny zapobiegając cierpieniu zwierzęcia. To wszystko jednak początek. Nie wiemy jak na dalsze leczenie zaraaguje Friko. Nie wiemy jak będzie dalej funkcjnował pod względem chodzenia. Przed Nami kolejna wizyta weterynarza, kolejne zdjęcia rtg i kolejne leki. Rotacja kości kopytowej jest ogromna i nieodwracalna. Czeka Nas także ponowna wizyta kowala i następny etap ratunku dla Friko, czyli specjalne klejone podkowy.

Wierzymy, że choć przed Nami długa droga to jednak uda się zmienić życie Friko na lepsze !!!

Ogromnie potrzebujemy ludzkiego wsparcia, bo tylko dzięki niemu możemy zawalczyć o nowe jutro schorowanego kucysia....

Jedno zgłoszenie i błagalny głos o pomoc. Historia końskiego cierpienia i ludzkiej bezradności...

I choć Azyl na co dzień boryka się ze swoimi problemami finansowymi, to jednak w tej chwili końskie życie zależało właśnie od nas! Bez zawahania się, podjęłyśmy decyzję o wyjeździe do miejsca, gdzie stacjonował koń. Rzeczywistość okazała się dużo bardziej drastyczna, niż mogłyśmy się spodziewać. Starszy kucyk o imieniu Friko stał samotnie we wiejskiej obórce. Jego wzrok nie chciał się podnieść. Już nie patrzył w stronę ludzi, już nie chciał żadnego kontaktu. Po wyprowadzeniu z obory, co graniczyło z cudem, widziałyśmy, że każdy ledwo zrobiony krok jest dla Niego ogromnym bólem. Spojrzenie gasło, brakowało w nim iskry do dalszego życia... Nasze serca się zatrzymały, powietrze w płucach też ustało. Wiedziałyśmy jedno - musimy zabrać go do Azylu!

Opiekę nad Friko sprawowała starsza, schorowana kobieta w wieku 70 lat... Jej dzieci opuściły kraj dawno temu.

I choć Babcia dbała na swój sposób o kucyka (czesząc go, karmiąc owocami i warzywami, pasąc na zielonej trawie), to jednak nie zdawała sobie sprawy jak bardzo koń jest chory. Gdy Friko przestał praktycznie chodzić, wezwany na miejsce weterynarz poinformował Ją o ciężkim stanie konia wywołanym chorobą zwaną przewlekłym już ochwatem. Choroba ta wymagała codziennej, dożywotniej opieki, z którą Pani nie dałaby sobie rady. Rozpoczęło się, więc szukanie pomocy...

I tak wracamy do punktu wyjścia- jak Friko znalazł się na Naszej drodze...

W dniu odbioru Friko wizyta weterynarza była już umówiona. Zdawałyśmy sobie sprawę, że mierzymy się z ciężką chorobą, co tylko potwierdziły pierwsze badania weterynaryjne (rtg wszystkich czterech kopyt). Rotacja kości kopytowej jest skrajnie zaawansowana, dodatkowo koń jest w fazie ochwatu czterokopytowego, co tylko pogrąża go w chorobie. Wprowadzone leki przeciwbólowe pozwoliły nam na transport bez cierpienia, a oczy Friko znów zabłysnęły chęcią do życia. Rokowania są ostrożne!

Przed Nami długoterminowe leczenie (wizyty weterynarza + leki co 2 tygodnie) wraz z opieką kowala ortopedy aż z Bydgoszczy...

Tylko dzisiejsza wizyta weterynarza to 600 zł (fakturę dodamy po jej otrzymaniu), całkowity koszt wizyty kowala z dojazdem nie jest nam jeszcze znany, transport konia 300 zł...

Nie zawahałyśmy się przed ratunkiem życia Friko, teraz wierzymy, że i Wy nie zawahacie się mu pomóc w leczeniu...

Pomogli

Ładuję...

Organizator
3 aktualne zbiórki
180 zakończonych zbiórek
do końca
Wsparło 138 osób
1 935 zł (48,37%)
Brakuje jeszcze 2 065 zł
Adopcje