Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ocalona dzięki Waszej pomocy Amelka, prosto od handlarza pojechała do swojego nowego domu. Nie było potrzeby ciągania jej do mnie i zapewnianie jej dodatkowego stresu, dlatego wybór padł od razu na nowy, kochający dom.
Sama Amelka to bardzo spokojny koń jest jeszcze zdystansowana, choć poczęstunek i smakołyki potrafią zdziałać cuda. :)
Jest okrąglutka, przesympatyczna i bardzo ładna. Tak bardzo Wam dziękuję za to, że zechcieliście odmienić bidulce życie. Dzięki Wam czeka ją długa i spokojna przyszłość, której nigdy już nikt nie zmieni.
Dzień sądu to dzisiejszy dzień. Źrebna Amelka o swoje życie walczy już prawie drugi tydzień, to ostateczny dzień, kiedy musimy ją spłacić do końca.
Wiedziałam, że będzie ciężko, idzie jej bardzo źle od paru dni. Na dziś nie mamy już żadnej spłaty, została jedynie ona... Źrebna Amelka, która w handlarskiej oborze wyczekuje albo naszego przyjazdu po nią, albo wywozu przez handlarza do rzeźni.
Kochani, ja wiem, jak bardzo ona się boi, wiem, że ten tydzień również nie należał do najłatwiejszych, mamy za sobą kilka dni prób, które były praktycznie niemożliwe do przejścia. Ale jeszcze jakoś to wszystko trzymam w ryzach. Proszę, w Was jedyna nadzieja na ratunek tej biedaczki. Jeśli nie zdążymy, jutro już nie będzie kogo ratować. Ona umrze...
Rata za Amelkę zapłacona! Do piątku musimy spłacić jej życie do końca.
Kochani, jest tragedia. Handlarz nie odpuszcza, awanturuje się od rana! Straszy, że zabiję biedną Amelkę. Jestem przerażona, bo nigdy aż tak się nie zachowywał. Oszalał przez te pieniądze. Nawet nie chce myśleć co się stanie jak nie dam mu dzisiaj kolejnej raty za tą bidulkę. Proszę Was ratujmy źrebną Amelkę. To taki miły koń, tuli się gdy do niej przychodzę, prosi o pomoc, a ja sama nie mogę nic zrobić. Brakuje jeszcze 950 zł do dzisiejszej raty, a czas jest tylko do końca dnia. Ratujmy ją. Błagam!
Serdecznie wszystkim dziękuję za pomoc dla Amelki. Wpłaciłam zaliczkę, tym samym odroczyliśmy wyrok na kilka dni. Do poniedziałku handlarz zgodził się poczekać na kolejną ratę – 2000 zł. Niestety wcześniej nie wierzę, że się uda, dlatego wynegocjowałam tak długi czas. Prawie tydzień… Mam nadzieję, że się uda. Bardzo proszę, pomóżcie, to nie jest jej czas i miejsce, jeszcze nie teraz…
Kochani, błagam Was o pomoc dla Amelki, która we wtorek rano ma jechać do rzeźni. Handlarz, który ją kupił, jest najgorszy z wszystkich handlarzy, jakich znam. Klnie, pije, ma ciężką rękę do zwierząt i paskudny charakter dla ludzi. Trudno z nim cokolwiek ustalić i zawsze się boję czy dotrzyma słowa.
Wczoraj pojechałam do niego, bo wiedziałam, że ma źrebną klacz. Handlarz na początku śmiał się, że głupoty gadam, ale gdy powiedziałam, że mam 500 zł i dam już dzisiaj to zataczając się, zaprowadził mnie za stodołę. Stała tam niewysoka, okrągła klacz z dużym brzuchem. Powiedział, że kupił ją razem z drugą klaczą z jakiegoś gospodarstwa. Powiedział, że tamtej już nie ma, a ta we wtorek pojedzie do rzeźni. Amelka chyba rozumiała, co on mówi, bo zaczęła się szarpać i rżeć. Widać było, że bardzo się boi.
Pijany handlarz szarpał liną, żeby się uspokoiła i strasznie krzyczał. Nie mogłam na to patrzyć, ten człowiek nie ma za grosz sumienia. Prosiłam, żeby ją zostawił, śmiał się tylko ze mnie i dalej się darł na przerażoną Amelkę. Wrzeszczał, że obetną jej głowę i nikt nie będzie musiał się z nią użerać. Nie mogłam tego słuchać, łzy leciały mi ciurkiem, a on się tylko zanosił tym swoim pijackim śmiechem. Wyjęłam pieniądze i powiedziałam, że ją kupie. Dałam mu te 500 zł i dopiero wtedy ją puścił i odszedł dalej.
Przeliczył to co dostał i wycedził przez zęby, że chce za nią 9500 zł, i że, w poniedziałek mam mu dać jeszcze minimum 1500 zł do zaliczki i wtedy odwoła transport. Jak nie dostanie tych pieniędzy, we wtorek Amelkę zabiorą na rzeź. Próbowałam rozmawiać, żeby było taniej, ale powiedział, że jest niska, ale tłusta i gruba więc jak nie wrócę to on i tak na swoje wyjdzie. I że jak mi się cena nie podoba, to wcale nie muszę kupować.
Ta biedna klacz umrze, umrze też jej nienarodzone dziecko. Z bełkotu handlarza zrozumiałam, że Amelka jest w 7 miesiącu ciąży. Nie mogę pojąć, jak ludzie mogą tak postępować? Jak można kryć klacze najcięższymi ogierami, tylko po to by były cięższe przy ważeniu na rzeź. Handlarz nie ma żadnych oporów, on sam kiedyś zarzynał zwierzęta, chwali się tym, uważając, że to powód do dumy. Nie raz opowiadał jak to wygląda. Śmiał się, że konie są takie wielkie, a tak się boją, że całe się trzęsą i sikają ze strachu. Mówił, że krwi dużo leci jak się gardło podrzyna. I mówi, że ma stalowe rurki w otulinie, żeby były posłuszne. Mówi, że prętem ani batem samym nie bije, bo ślady są na mięsie i klienci marudzą. Nie, nie że koń był katowany tylko, że mięso na talerzu źle wygląda…
Wychodząc, poszłam jeszcze raz za stodołę. Amelka tam stała i się trzęsła. Podeszłam do niej, pogłaskałam ją, powiedziałam, że zrobię co będę mogła, by jej pomóc. Nie obiecywałam, że na pewno po nią wrócę, bo sama nie dam rady jej uratować. Jeśli ona ma żyć, ma donosić ciążę i urodzić, musimy pomóc jej razem.
Błagam o ratunek dla Amelki. Czasu jest bardzo mało. To zwykła, pogrubiona, wiejska klacz, ale to nie powód, by ją zabijać. Amelce brakuje 1500 zł do zaliczki, jeśli handlarzowi nie dam tych pieniędzy, ona pojedzie we wtorek do rzeźni. Proszę Was, ratujmy ją teraz. Z tym człowiekiem nie wynegocjuje ani dnia dłużej na spłatę zaliczki. Mamy tylko jedną szansę, by jej pomóc.
Monika
Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl
Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Ładuję...