Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Aktualizacja - Kochani, z całego serca Was przepraszam za tak późną aktualizację o Karusi i maluszku. Obydwoje już dawno są bezpieczni i od kilkunastu dni cieszą się nowym, bezpiecznym życiem.
Piękna i dostojna Karusia, może codziennie przyglądać się, jak jej największa miłość rośnie jak na drożdżach i przede wszystkim nic mu nie grozi.
Przez ostatnie tygodnie najpewniej marzyła tylko o jednym - by jej dziecko mogło dorastać wolne i szczęśliwe, ale jednak byli tutaj ludzie, którzy chcieli jej to wszystko zabrać.
Dzięki Wam dziś ich życie całkowicie się zmieniło. Nigdy już nie doświadczą bólu, strachu i cierpienia, a bez Waszej pomocy, to by się nie udało. Dziękuję Wam jeszcze raz, w imieniu swoim oraz Karusi. ❤️
Karusia z maluszkiem dzisiaj muszą zostać spłaceni, one tyle czasu czekają na pomoc. Ich życie jest w ciągłym niebezpieczeństwie, bo od tego handlarza nie jeden koń już przepadł bez wieści. Dzwoniłam do niego wczoraj wieczorem, ale nie odbierał, mam nadzieję, że nic się złego nie stało. Bardzo się martwię.
Błagam Was, pomóżcie mi, ja już nie wiem co mam robić i gdzie prosić. Tych koni tyle jest sprzedawanych na mięso, serce mi pęka, jak widzę te biedaki. Proszę, zróbmy wszystko, by Karusi i jej dziecku ocalić życie. Wyrwijmy je z objęć śmierci, to ich ostatnia szansa na życie.
Moi Kochani, dziękuję z całego serca. Tylko dzięki Wam udało się wpłacić kolejną ratę za tą biedną mamę i jej dziecko. Handlarz otrzymał już pieniądze i dał czas do środy. I zapowiedział, że więcej nie będzie negocjował ze mną żadnych rat, bo on uważa, że to śmieszne, że zamiast dać mu całą kwotę, to ciągle proszę o czekanie na spłatę.
Bardzo bym chciała by udało nam się to uzbierać i zabrać Karusię i dziecko. Jest dla nich szansa na dom, ale bez pieniędzy nie mam co marzyć, że te zwierzęta będą miały dobre życie.
Monika
Moi mili, bardzo Wam dziękuję, daliśmy radę wpłacić kolejną ratę, ale to koniec dobrych wiadomości, bo handlarz chce całość w ten czwartek. Brakująca kwota jest bardzo duża. Proszę, wysyłajcie wszędzie gdzie, możecie te dwa konie. Musimy działać dla Karusi i maluszka.
Monika
Kochani proszę o ratunek. Karusia i jej dziecko nie mają uzbieranych pieniędzy na poniedziałkową ratę. Jeśli nie dam temu paskudnemu człowiekowi kolejnych 2000 zł, on je wywiezie. Zapowiedział mi też, że najdalej do czwartku chce mieć resztę pieniędzy. Całą kwotę! Jestem załamana, moja Basia dopytuje czy na pewno uratujemy źrebaczka, a ja nie wiem co mam jej powiedzieć?
Przecież mi się to wydaje niemożliwe. Na wtorek jest umówiona z firmą, która być może wesprze ich wykup, może pomogą,, ale dziś? Skąd dziś wziąć pieniądze by handlarz się uspokoił, nie wiem.
Zostały ostatnie godziny na pomoc. Ratujcie kochani, ratujmy te konie razem!
Kochani, zaliczka wpłacona, ale w poniedziałek trzeba wpłacić kolejną część za ich życie - 2000 zł. Bardzo Was proszę o ratunek dla nich. One mają tylko nas. Nie zostawiajmy mamy i jej dziecka.
Kochani, błagam o ratunek dla Karusi z dzieckiem. Dostałam informacje, że te dwa konie właścicielka sprzedała do skupu zwierząt rzeźnych, a tego miejsca wszystkie jadą w jedną stronę.
Przez ostatnie dni szukałam dla nich pomocy, i w końcu znalazłam dla nich miejsce, ale gdy dziś pojechałam do handlarza z informacją, że chce im pomóc, powiedział, że nie ma możliwości, bo jutro rano przyjedzie po nie samochód i zabierze oboje na ubój. Choć prosiłam, on nie chciał odwołać transportu, mówił, że konie są już sprzedane. Śmiejąc się powiedział, że zmieni zdanie, jak zapłacę dziś 11200 zł. Dobrze wiedział, że nie dam rady tego zrobić.
Dyskusja była dla ciężka, ten człowiek jest okropny i ma chyba kamień zamiast serca. Nie widząc wyjścia, zaproponowałam, że zapłacę więcej – dam 12000 zł, ale w ratach. To jedyne co podziałało.
Po namyśle powiedział, że może tak być pod warunkiem, że mam dziś mu wpłacić te 800 zł, w poniedziałek kolejną ratę – 2000 zł, a nad resztą się zastanowi kiedy. Jestem załamana. Tak mało czasu, a takie duże kwoty. Rozsądek mówił mi, że powinnam dać spokój i zapomnieć o tych koniach, ale zrozumcie mnie, ja nie mogłam tego zrobić. Jak miałam odwrócić się od tej biednej mamy, która nawet nie może chronić swojego maleństwa, bo stoi uwiązana.
Tak bardzo się boję o Karusię i jej dziecko, że nie damy rady im pomóc. Jeśli dziś nie uzbieramy zaliczki, ten samochód przyjedzie przed świtem i je zabierze. Handlarz powiedział mi wprost,
„Pani Moniko, jak nie dostanę tych ośmiu stówek, ładuje je i nie ma Pani co mi tu płakać. Ja muszę mieć ruch w oborze, dom stawiam, są wydatki. Pani to tylko te konie i konie, a ja mam ważne sprawy na głowie. Zostaną zabite i trudno, mi pieniądze muszą się zgadzać.”
Zajrzałam przed wyjściem do Karusi i jej dziecka. Zrobiłam kilka zdjęć. Nie chciałam wchodzić do komórki Karusia mnie nie zna, nie chciałam by się jeszcze bardziej denerwowała o maluszka. Jedyne co wiem o tych koniach, to że Karusia ma ponad 10 lat, a jej synek kilka miesięcy. Wiem też, że jeśli nie damy mu tych 800 złotych, stracimy je. Bardzo proszę, spójrzcie na nie i pomóżcie. Postarajmy się dla nich, dajmy im szansę.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Ładuję...