Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wielu z Was nie mogło doczekać się, aż w końcu ujrzy Marcinkę, tak więc jest! Kochani, podarowaliście tej biedaczce życie, czyli coś, co dla niej jest najcenniejsze. Nie liczą się dla niej rzeczy materialne, a to za nie człowiek chciał odebrać jej praktycznie wszystko. Cóż za świat...
Dziękuję Wam wszystkim, w imieniu swoim oraz Marcinki, od której aż bije ciepło i serdeczność. 🐎 🫶 Od samego początku, kiedy tylko dojechała, domaga się pieszczot i uścisków. Być może rozumie i dobrze wie, że toczyła się walka o jej życie, którą udało się szczęśliwie wygrać. Teraz kiedy jest już bezpieczna, ze spokojem może wyczekiwać pierwszych kwiatów wiosny i odkrywać wszystko na nowo. Tak jak być powinno. Dziękuję Wam.🌿😊❤️
💗Dziękuję, że pomagasz ratować zwierzęta💗
Kochani, uzbieraliśmy zaliczkę dla Marcinki przed czasem! Ogromnie Wam dziękuję za pomoc, martwiłam się, czy damy radę, ale Wy pokazaliście, że możemy walczyć dalej. Handlarz zgodził się poczekać na spłatę klaczy do 18 stycznia. Mam nadzieję, że zdążymy, czasu mamy nie wiele.
Nowy rok, nowe wyzwania, stare zwyczaje, stare zmagania z podłością ludzi, z brakiem empatii i żadnych rozterek w stosunku do zwierząt. Dziesiątki razy już widziałam obrzydliwe komentarze na temat pysznej kiełbasy, pysznego salami, od ludzi, z dziećmi i zwierzętami na profilu.
Z pewnością, niosą za sobą dobre i normalne wartości, które przecież kolejnym pokoleniom, pokażą jak łatwo krzywdzić i że normalność to pojęcie względne. I nie, nie jemy mięsa, nie jemy zwierząt i nie krzywdzimy ich. My je ratujemy, staramy się odmienić ich losy, pomóc im kiedy wszyscy się już odwrócili, naprawić coś, co inni tak szybko i łatwo zdążyli popsuć.
Tak jak życie kolejnego oszukanego zwierzęcia, Marcinkę. U handlarza widziałam ją już jakiś czas temu, zrobiłam zdjęcia, ale handlarz powiedział, że ma na nią klientów, i pomocy nie potrzebuje. Ludzie mieli podarować dobry dom i nowe życie jej i dwóm innym koniom. Miały te konie być ozdobą i pupilami bez konieczności pracy. Taki przynajmniej był plan, ale wszystko potoczyło się zupełnie inaczej…
Dziś zadzwonił handlarz, powiedział, że kupcy się rozmyślili, że Marcinka nie pojedzie do nowego domu, tylko prosto do rzeźni. To była sugestia z jego strony, tak przypuszczam, bo przecież nie musiał do mnie dzwonić i mi tego mówić. Ale dobrze wiedział, że ją widziałam, że ja nie odpuszczę, że sumienie mi na to nie pozwoli i spróbuję coś z tym zrobić.
Więc robię, piszę do Państwa ten apel i krzyczę ze wszystkich sił słowem pisanym i proszę o pomoc. W tamtym momencie myślałam, że tym razem ona ma szczęście, że trafi do dobrego domu, że wszystko się uda, nie wiedziałam, że tak bardzo się myliłam…
Marcinki historia jest krótka, ale tragiczna. Póki chodziła pod siodłem, była ulubieńcem, a kiedy podupadła na zdrowiu, jej los zostały skreślone. Ot, tak, jak zepsutą zabawkę, wyrzucono ją do śmieci. Kulawego konia nikt nie kupi, handlarz liczył na kupców, ale oni się rozmyślili, więc Marcinka jedzie do ubojni. Życie tego biednego i skrzywdzonego konia to koszt 6200 zł. Po wpłaceniu zaliczki w wysokości 1500 zł, handlarz poczeka kilka dni, ale nie wiem ile. Może dwa, może jeden, wszystko zależy od jego kaprysu. Nic więcej nie mogę zrobić.
Kochani, jestem tu dziś, by prosić Was kolejny raz o pomoc. Marcinka, choć kulawa może żyć i być szczęśliwa u mnie do końca swoich dni. Wśród reszty staruszków i innych, porzuconych przez świat zwierząt, którym wspólnie już podarowaliśmy życie. Może, jeśli tylko uda się spłacić jej dług. We wtorek muszę wpłacić zaliczkę. Proszę z całego serca o pomoc, Marcinka prosi i ja stoję z nią w szeregu. Dołączycie?
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Ładuję...