Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pimpek otrzymał szansę na życie.
Ten sympatyczny psi senior oszukał śmierć. Nikt z nas nie spodziewał się, że uda mu się przeżyć.
Jesteśmy niezmiernie wdzięczny za wsparcie 😘
Mamy nadzieję, że spędzi pod naszą opieką jeszcze wiele czasu.
Popatrzcie jak obecnie wygląda Pimpek
Nasz podopieczny musiał zostać w klinice. Ma zaburzenia elektrolitowe. Trzymajcie kciuki.
Pimpek dzielnie zniósł badania w trakcie wizyty neurologiczne.
Trzymajcie kciuki za Pimpka, jutro kolejna konsultacja neurologiczna.
Stary, zaniedbany, doprowadzony przez człowieka do granicy życia i śmierci - Pimpek, waleczny jamnik! ⚡
Tak, dobrze widzicie - ten szkielet żyje! Postanowił zrobić na złość zbliżającej się śmierci i rozczula nas wszystkich swoją walką o życie.
Chętnie je, pije, trupta (wreszcie) na spacerach.
Ach, ten cieniutki ogonek nieśmiało kołyszący się na boki❣.
Widząc go po raz pierwszy mieliśmy czarne myśli.
Jamnik nie jest zwykłym psem - to dzielny charakter, który w tym przypadku pomógł przeżyć.
Pimpek wymaga szeregu dalszych badań i zabiegów.
Przed nim zabieg sanacji jamy ustnej i pobranie wycinka z ujawnionej w pyszczku narośli. Lecz zanim go przeprowadzimy, Pimpek musi nabrać sił, by przeżyć zabieg bez szwanku.
Mamy cudowną wiadomość - lekarze pozwolili, aby Pimpek wracał do zdrowia w domowych warunkach. Wczoraj nasz biedak trafił do cudownego domu tymczasowego. Zobaczcie filmik z przygotowań do opuszczenia kliniki.
Trzymajcie za niego kciuki!
Pimpek przebywa pod opieką specalistów w całodobowej klinice. Jest skrajnie wyniszczony, dawno nie mieliśmy pod opieką tak zaniedbanego psa. Bardzo chce żyć, apetyt mu dopisuje.
Obraz nędzy i rozpaczy, bez cienia nadziei na zakończenie dramatu. Ból i zwątpienie. Szczerze mówiąc to jeden z nielicznych przypadków, kiedy nawet nam odbiera mowę.
Nawet nie próbujemy doszukiwać się racjonalności w całej tej sytuacji. Żywy trup, otępiały, sztywny, wręcz nieprzytomny. Nie reaguje na naszą obecność.
Nasi Wolontariusze i obecni na miejscu funkcjonariusze Policji wiedzieli, że nie ma innego rozwiązania, jak przerwać dramat, który trwał od kilku lat (!)
Celowo nie będziemy poruszać sprawy właścicieli. Po prostu nie rozumiemy, jak przez kilka lat można patrzeć na swoje tak bardzo cierpiące zwierzę, które podobno jeszcze dwa lata temu było wręcz otyłe... Minimum dwa lata - siedemset trzydzieści dni znikania, cierpienia i umierania za życia. Obraz nędzy i rozpaczy, bez cienia nadziei na zakończenie dramatu.
Ból i zwątpienie... Pod krzesłem w kuchni, na gołej podłodze obok pustych misek, nawet bez kropli wody...
Pies został wyniesiony na rękach. Przejechał całą drogę do kliniki wtulony w ramiona wolontariuszki i praktycznie nie zmieniając pozycji.
W trakcie podróży do kliniki oddał cuchnący mocz. Jest skrajnie odwodniony, widać wszystkie kości, ma zapadnięte i zaropiałe oczy.
Zęby, a raczej ich nieliczne resztki pokryte kamieniem, a dziąsła ropą, która cały czas leci z nosa.
Dodatkowo pies nie mógł się wypróżniać, gdyż jego odbyt i część jelit były zaczopowane kamieniami kałowymi.
Pimpek dzielnie znosi pierwszy kontakt z lekarzem w klinice, jakby poczuł ulgę i o dziwo ten żywy trup zaczyna merdać ogonem. Psina nie ma nawet siły stać, ale porusza ogonem...
Płakać się chce...Czy tak powinna wyglądać starość psa? Psa, który żył w centrum wojewódzkiego miasta? Jak to możliwe?
Obiecaliśmy sobie, że zrobimy wszystko, aby choć przez chwilę niczego mu nie brakowało. W naszej ocenie zasługują na to te biedne ufne oczy. Wierzymy, że choć tak późno dowiedzieliśmy się o Pimpku, stanie się cud i wyrwie się ze szponów śmierci.