Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sylwan trafił do nas w opłakanym stanie. Wychudzony, z biegunką i wymiotami. Test na FIV wyszedł dodatni, to jednak nie tłumaczyło sensancji ze strony układu pokarmowego, ani braku apetytu. Przez kilka dni musiał być karmiony na siłę.
W kolejnych badaniach, mimo wdrożonych leków, znów pogorszenie. Mocznik, amylaza i leukocytoza wzrosły. W kuwecie płynna biegunka. Pojawiła się także gorączka. A w kolejnych badaniach wyszedł zaniżony stosunek albumin do globulin. Nie stwierdzono płynu w jamie brzusznej, jednak bardzo obawialiśmy się tego, z czego wyjścia już nie ma - FIP.
Dalsza diagnostyka wskazuje na zapalenie trzustki. Płynu w jamie brzusznej na całe szczęście nadal brak. Mimo kroplówkowania, kocur jest widocznie odwodniony. Walczymy jednak dalej. Suplementujemy witaminę B12, której poziom jest drastycznie niski. Karmimy na siłę, podajemy nowy antybiotyk, dedykowany trzustce.
Mimo silnego antybiotyku leukocytoza wzrasta do ponad 40 tysięcy. Pojawia się wizja diagnostycznej laparotomii, ale odpada w przedbiegach - Sylwan jest za słaby i mógłby jej nie przeżyć. Na USG widać mocno powiększone węzły chłonne.
Sylwan zaczyna wreszcie jeść. Po krótkiej chwili radości znów pogorszenie - znów biegunka, a parametry nerkowe szybują w górę. Kolejne USG i wreszcie poprawa. Węzły nieco się zmniejszyły, perystaltyka jelit się poprawia. Kolejne badania krwi: leukocytoza spada do 24 tysięcy, kreatynina w normie, a mocznik, mimo, że jeszcze za wysoki, również obniża swój poziom. Niestety, mimo suplementowania hemoglobiną i neorecormonu, pogłębia się anemia.
Kolejne badania i kolejne wieści - i te dobre, i te złe. Z dobrych - Sylwan żywiony specjalną karmą (Medicare) przybrał na wadze 300g i wciąga z miski jak odkurzacz. Z tych złych: leukocyty i kreatynina znów w górę. I najgorsze - anemia znów się pogłębia. Konieczność transfuzji, żeby utrzymać Sylwana przy życiu, staje się nie wizją lecz rzeczywistością.
Koszt całości to 700 zł. W tym jednostka erytrocytów, podanie (które potrwa 4 godziny) i badanie na grupę krwi. Nie mogliśmy czekać z uzbieraniem kwoty na zbiórce - Sylwan by tego nie doczekał. Grupę oznaczyliśmy, jednostkę erytrocytów odebraliśmy wczoraj wieczorem. Była ostatnia, jakby czekała na specjalnie na Sylwana.
Koszty jego leczenie są już ogromne. Jak jednak odmówić pomocy, gdy kot ufnie wtula głowę w dłoń? Gdy widać, że wyraża wdzięczność za bezpieczne schronienie i otrzymaną pomoc? Prosimy, pomóżcie uporać się nam z kosztami przetoczenia! My wiemy, że warto walczyć! Ale potrzebujemy znów Waszej pomocy. Finansowa rzeczywistość bowiem przytłacza nas z maksymalną już siłą :(