Ratunku! Nie wiemy, co napisać... To, co zobaczyłyśmy, to jedna wielka tragedia. Jedno gospodarstwo, a tam? Kilkadziesiąt kotów! Nie wiemy, z 30?40? 50? Kociaki w każdym wieku. Najmłodszy miot to około tygodniowe kocięta.
Człowiek przygarniał koty z "dobrego serca"... Niestety przy takiej ilości już sam nie jest w stanie sobie poradzić, bo nawet selekcja naturalna nie da rady. Trzymajcie nas... Koty są dosłownie wszędzie, w każdej dziurze stodoły, na każdej ławce, krześle, parapecie. Gdzie nie spojrzałyśmy tam kot.
W tej chwili (28.07) zabrałyśmy cztery w najgorszym stanie, jeden ledwo się rusza, drugi z okropną biegunką, płacze, trzeci straszny koci katar, cztery bez oka.
Dorosłe kotki już umawiamy na kastrację, jeżeli ich zdrowie na to pozwoli to będą miały zabiegi na dniach... Potrzebujemy POMOCY! Bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie im pomóc... Bardzo prosimy o wsparcie. Będziemy na bieżąco wrzucać postępy. Dziękujemy!