Wszystko się wali! Toniemy w długach, tracimy dom! Otwierając Fundację byłyśmy pełne wiary, nasza misja była przejrzysta a pomoc koniom stała się częścią życia. My we dwie, chciałyśmy zmienić świat.
Fot. Wojtuś- tutaj również potworem okazał się być człowiek
Fot. Mała Love - smutna historia pełna ludzkiej empatii i miłości, mimo że dla niej pomoc przyszła za późno dała szanse kolejnym koniom, które dzięki niej żyją w Azylu. Dała nam siłę i wiarę, że warto odmienić życie nawet jednej istoty.
Fot. Color u handlarza, dopiero w Fundacji udzielono mu pierwszej pomocy
Fot. Król Artur był zagłodzony
Fot. Maja czekająca na pomoc
Dziś wiemy, że byłyśmy naiwne, bo szczere chęci i miłość nie wystarczą. Że światem rządzi pieniądz. Mimo kłód, które od zawsze los kładł nam pod nogi, przed opresją i śmiercią udało nam się ocalić ponad 50 koni.
Fot. Kasia w klinice. Ogromna klacz dalej walczy o życie
Fot. Pielgrzymka w rzeźnickim kantarze
Fot. Kucyk Ferdek, lata zaniedbań
Dziś stoimy nad przepaścią i nie wiemy, co z nami będzie a przede wszystkim, co będzie z kalekimi zwierzętami, które u nas mają swoją ostoję. W większości ze względu na wiek i kalectwo nie nadają się do adopcji...
Fot. Migotka po operacji
Fot. Nogi Anji uratowanej z fermy lisów
Fot. Zęby Marusi
Fot. Duszek w tuczarni
Fot. Jantar, który harował na trasie nad Morskie Oko
Fot. Końska staruszka Mała Mi
Fot. Zorza, która zniszczył człowiek
Fot. Bueno uratowany z rzeźny, kocha ludzi
Dałyśmy im namiastkę siebie kochając z całego serca, lecząc oraz budując zaufanie w człowieka.
Fot. Renata i Kasia
Fot. Paulina i Papuś
Fot. Klara na targu Skaryszewie
Fot. Konie znowu uwierzyły w człowieka
Dziś patrzymy im w oczy i przepraszamy za nadzieję, którą im dałyśmy. Bo możliwe, że namiastka życia w miłości i dobrostanie właśnie się kończy.
Czy to naprawdę koniec?
Nasza Fundacja to dwie osoby, które nie pobierają wynagrodzenia. Jako organizacja non profit ratujemy, utrzymujemy i leczymy zwierzęta z datków ludzi. Trafiają do nas najgorsze przypadki, zwierzęta, których ratunku nikt inny się nie podejmuje.
Fot. Kasia w klinice
Fot. Stareńka Marusia
Fot. Oko Eryka
Aktualnie toniemy w długach, faktury za leczenie koni nas przerastają a gwoździem do trumny okazało się wypowiedzenie miejsca, gdzie znajdują się konie specjalnej troski (chore i kalekie).
Mamy czas do 31.10, aby zabrać 21 koni w najgorszym stanie.
Fot. Konwalia, jej całe życie to cierpienie
Fot. Walka wyczerpanej Migotki
Światełkiem w tunelu okazało się nowe miejsce i stajnia i 7 h już ogrodzonych łąk, które pomieściłoby wszystkich naszych podopiecznych oraz dało nowe perspektywy. To jednak ogromne i kosztowne wyzwanie logistyczne.
Fot. Stado uratowanych koni
Jednak my po prostu nie mamy środków, by dalej działać i przenieść 33 konie, które znajdują się bezpośrednio pod nasza opieką. Nasze problemy zaczęły się przez chore konie i nieudane zbiórki na ich leczenie. Ta zbiórka to nasza ostatnia nadzieja. Ostatnie wołanie o pomoc nas i naszych koni.
Fot. Renata i ślepy Cover Boy
Nie chcemy ich zawieść, nie chcemy zamykać Fundacji. Chcemy dalej pomagać. Dziś stoimy nad przepaścią kurczowo trzymając się krawędzi. Drżymy o przyszłość, pęka nam serce z bólu, bo tyle zwierząt czeka wciąż na pomoc?
Fot. Miły w końcu czuje się bezpieczny
Błagamy o pomoc w imieniu koni!
Ta zbiórka to ostatnia szansa, jest na spłatę długów, opłacenie kosztów leczenia i usług kowalskich, na przeprowadzką do nowego miejsca, opłacenie kosztów transportu ponad 30 zwierząt, sprzętu, jaki zgromadziliśmy. Nowe miejsce również wymaga przystosowania a przede wszystkim remontu części mieszkalnej przy tak chorych zwierzętach stale musi ktoś przy nich być.
Renata i Paulina
Fundacja Ktoś
W razie pytań prosimy o kontakt.
Nasz strona gdzie na bieżąco można śledzić losy naszych podpiecznych FB Fundacja Ktoś dla koni